25. Festiwal Nowych Horyzontów: Senna podróż w głąb kina – Recenzja filmu “Zmartwychwstanie”

25. Festiwal Nowych Horyzontów: Senna podróż w głąb kina – Recenzja filmu “Zmartwychwstanie”
Jesteśmy świeżo po seansie najbardziej wyczekiwanego filmu w ramach 25. edycji MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty. Czy liczne głosy zachwytu nad „Zmartwychwstaniem” w reżyserii Bi Gana są zasadne?

Film „Zmartwychwstanie” został określony mianem jednego z najodważniejszych, najbardziej wielowarstwowych i rewolucyjnych obrazów, ostatnich lat. Jego premiera na tegorocznym festiwalu w Cannes wywołała niemałe poruszenie, a zachwyty płynęły zarówno ze strony krytyków filmowych jak i widowni. Wielu wskazało właśnie tę premierę jako najważniejszą na całym festiwalu. To tym bardziej imponujące, biorąc pod uwagę fakt, iż była to dopiero trzecia pełnometrażowa produkcja twórcy. Jego poprzednie filmy były jednak na tyle świadome i wyraziste, że pozwoliły młodemu, chińskiemu reżyserowi zyskać miano mistrza oniryzmu oraz twórcy, na którego kolejne dzieła czeka się z wypiekami na twarzy.

Nic więc dziwnego, że pozytywna prasa, jaka towarzyszyła „Resurrection”, znalazła swoje odzwierciedlenie także wśród wrocławskich festiwalowiczów. Wszystkie seanse nowego dzieła Bi Gana wyprzedały się w mgnieniu oka, a bilety na pierwszy dostępny pokaz zniknęły w mniej niż minutę. Mimo absolutnie fenomenalnego programu tegorocznej edycji Nowych Horyzontów, plan działania dla większości widzów był jasny: „Jeśli mamy obejrzeć tylko jeden film na festiwalu, musi to być Zmartwychwstanie”.

(źródło: Variety)

W swoim najnowszym dziele Bi Gan przenosi nas do dystopijnego świata, w którym ludzie utracili zdolność śnienia. Ostatni, którzy jeszcze posiadają tę umiejętność, są stygmatyzowani i nazywani potworami, a konkretniej – Fantastami. Aby ukryć się przed resztą społeczeństwa, jeden z nich wyrusza w oniryczną podróż przez historię kinematografii, zanurzając się w kolejnych epokach filmowych – od niemego ekspresjonizmu, przez noir i estetykę lat 90., aż po schyłek XX wieku.

O fabule „Zmartwychwstania” trudno mówić w tradycyjny sposób, opierając się na logicznym ciągu przyczynowo-skutkowym. Historia opowiedziana przez Bi Gana jest niezwykle ulotna i symboliczna, a narracja od początku aż do samego końca dryfuje na granicy jawy i snu. Forma podzielona na czasowo-tematyczne epizody umożliwiła reżyserowi oddanie hołdu minionym epokom kina, jednocześnie medytując nad ich znaczeniem. Co istotne, każda z sekcji rezonuje z innym zmysłami – wzrokiem, słuchem, smakiem, węchem i dotykiem – podkreślając, iż kino nie jest jedynie nośnikiem obrazów. To doświadczenie zmysłowe, multisensoryczne, zmuszające widza do przeżywania historii “całym sobą”.

Jeden z pierwszych wniosków, który pojawił się u mnie tuż po seansie, brzmiał: „Dla takich filmów właśnie powstało kino”. “Zmartwychwstanie” to filmowy absolut –  czerpiący z całego dorobku światowej kinematografii oraz posługujący się technicznymi środkami wyrazu na poziomie niemalże niemożliwym. Forma synergicznie uzupełnia się z treścią, stanowiąc idealne medium do opowiedzenia metafizycznej historii. Każdy kolejny segment zaskakuje coraz mocniej, skutecznie niwelując pojawiające się w trakcie seansu myśli, sugerujące że “lepiej się już nie da”. Prawdziwą pełnię swoich możliwości reżyser prezentuje w ostatnim epizodzie, tworząc jedną z najbardziej imponujących sekwencji we współczesnej historii kina. Sam finał filmu nie pozostawia widzowi złudzeń co do kalibru dzieła, którego właśnie doświadczył.

(źródło: The Hollywood Reporter)

 

„Zmartwychwstanie” stanowi piękną laurkę dla całej historii kinematografii. Film z ogromnym szacunkiem i szczerością portretuje klasyczne motywy, naturalnie naśladując dzieła kolejnych epok. Co najważniejsze, każdy miłośnik kina odnajdzie w tym filmie coś więcej, aniżeli puste cytaty i odniesienia dla odniesień. ”Zmartwychwstanie” zawiera wszystkie emocje związane z kinem oraz celebracje samej idei filmu.

Doświadczenie tego filmu zdecydowanie wykracza poza ramy zwyczajnego seansu. Bi Gan stworzył dzieło przeznaczone do przeżywania wszystkimi zmysłami, emocjami oraz pamięcią. ”Zmartwychwstanie” to jedno z tych magicznych doświadczeń, które uzmysławia nam, dlaczego tak bardzo kochamy kino.  

tekst: Szymon Mazurkiewicz