90 urodziny ikony dziennikarstwa. Hanna Krall i jej historia

Wśród codziennie mijanych przez nas ludzi często obserwujemy twarze, których historie są dla nas obojętne. Mamy jednak swoich prywatnych herosów, którzy z kolei w przeszłości bardzo na nas wpłynęli. Mowa o dziadkach. Osobną kategorią są wielkie autorytety, do których niewątpliwie należy Hanna Krall-legendarna reporterka i pisarka. Jej twórczość towarzyszyła kilku pokoleniom Polaków. Dzisiaj Hanna sięga honorowego wieku – 90 lat. I, choć w jej życiu było wiele strasznych akcji, nie dała się złamać i przez całe życie dzieli się swoją wiedzą i przeżyciami z ludźmi. Proponuję sprawdzić jej historię i dowiedzieć się, co aktualnie robi.
Urodzona 20 maja 1935 roku w Warszawie, Hanna nawet nie miała pojęcia, że już podczas okupacji zostanie absolutnie sama. Jej rodzice, Salomon Krall i Felicja Jadwiga z Reicholdów, którzy byli urzędnikami i żydami, zginęli w obozie w Majdanku. Dziewczynka, która została sierotą, przeżyła dzięki pomocy obcych ludzi. Była przekazywana na utrzymanie przez różne rodziny. W którymś momencie nawet trafiła do klasztoru sióstr Albertynek w Życzynie, które ochroniły Hannę m.in. przed niemieckimi prześladowcami.
Jej ocalenie też warto przypisać organizacji Żegota, czyli Radzie Pomocy Żydom – tajnej organizacji przy władzach polskich. Celem tej organizacji było ratowanie żydów od okrucieństwa niemieckich okupantów podczas 2 wojny światowej. Właśnie ta organizacja finansowała ukrywanie dziewczynki.
Po wojnie Hannę Krall umieszczono do sierocińca, gdzie chodziła do szkoły i rozwijała się jak normalne dziecko. Później napisała o tym książkę pod tytułem „Jedenaście”, bo właśnie pod jedenastką znajdował się adres sierocińca – ul. Prusa 11 w Otwocku.
„Byłam tam przez kilka lat. Tego domu dziecka już nie ma, tego budynku w ogóle nie ma. Uznałam, że to jest bardzo dobry symbol. Czegoś nie ma, coś jest, a życie się toczy… To już nie moje jedenaście, nie mój świat, nie moje życie, ale adres jest, świat jest, a więc wszystko w porządku” – Hanna Krall w Polskim Radiu po premierze książki „Jedenaście”.
W latach 50-ch studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Była dobrą studentką, uczestniczyła w wielu seminariach. Swój pierwszy tekst napisała na seminarium, kiedy była na czwartym roku. Był to reportaż o podwórku przy ulicy Targowej na warszawskiej Pradze. Prowadzący wydarzenie Marian Brandys powiedział do niej,
„Za dużo formy, koleżanko. Prostota jest i bardziej szlachetna, i się nie starzeje”
Te słowa nie wpłynęły na reporterkę negatywnie, a może nawet zmusiły starać się jeszcze więcej. I już po studiach Hanna pracowała w dzienniku „Życie Warszawy”. Tam ukazał się jej pierwszy profesjonalny reportaż: „Nietoperze nad Miechowem”. Potem od 1969 do 1981 roku pisała w tygodniku „Polityka”.
W 1972 roku opublikowała debiutancką książkę „Na wschód od Arbatu”, gdzie zgromadziła materiały zebrane z ZSRR. Najgłośniejsza premiera pojawiła się już 1977 r. i nosiła tytuł „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Jest to reportaż poświęcony Markowi Edelmanowi, jednemu z przywódców powstania w getcie warszawskim w 1943 roku, kardiologowi i działaczowi opozycji demokratycznej. Opowiada m.in. o smutnej wojennej rzeczywistości podczas wojny, a także o codzienności w gettach.
Dzisiaj Hanna Krall żyje spokojnym, cichym życiem ze swoimi bliskimi ludźmi. Wciąż jest otoczona książkami i pamiątkami jej bogatej kariery zawodowej. I, choć teraz unika życia publicznego, okazjonalnie udziela wywiadów i uczestniczy w wydarzeniach literackich.
Czas płynie, pokolenia odchodzą, budynki znikają. Ale słowa Krall prosto, mocno, prawdziwie poruszają. Jak adres, który kiedyś coś znaczył. Jak „Jedenaście”. Pozostaje tylko życzyć jej długiego życia i zdrowia mocniejszego od żelaza, a także podziękować. Za wszystko.
Anastasiia Popelnytska