Adam Matloch i „Impresje politechniczne”
Opowieść zakrzywiona w czasie, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością i zaczepnie patrzy w przyszłość; znane budynki zmieniają swoją architekturę, symbole – nabierają nowych znaczeń, a topografia kampusu zaskakuje wieloletnich bywalców. Tak można opisać wystawę prac Adama Matlocha, który w swoim miejscu pracy, na Politechnice Wrocławskiej znalazł piękno w szczegółach, które przefiltrowane przez własne spojrzenie, umieścił w grafikach, które można oglądać w przestrzeniach budynku A-1 do końca października. O jego inspiracje i proces twórczy pytała Anna Geryn.
– Na pierwszy rzut oka taka Politechnika nie istnieje, ale jeśli się dobrze przyjrzeć – to czy aby na pewno? Wszystko tu jest autentyczne – fragmenty architektoniczne, sceny z życia uczelni. Ułożone w nieoczywistej konfiguracji mylą tropy i sprawiają wrażenie nieprawdziwych, ale ich źródłem jest Politechnika. I właśnie o to tutaj chodzi – o nowe spojrzenie na coś, co znamy od dawna.
Pracując na Politechnice Wrocławskiej jako grafik, Adam Matloch spędzał dużo czasu w zawieszonych między historią a teraźniejszością murach budynków, pełnych zdobień i detali, z których wyłaniała się piękna opowieść. O to jak zaczęło się od drzwi i jak artysta przenosi na swoje prace część siebie pytała Anna Geryn: