Ana Tijoux – Vida
Legenda chilijskiego rapu Ana Tijoux wraca z nowym albumem po 10 latach.
Buntowniczka, obrończyni praw kobiet i mniejszości, komentatorka zmian społecznych zawsze z ręką na pulsie. Od czasu jej ostatniej płyty Vengo w 2014 roku nie dała o sobie zapomnieć na lokalnej scenie. Co rusz wydawała protest songi głośno wykrzykiwane przez protestujących na ulicach Santiago, które budowały jedność, solidarność i siłę w walce z dyskryminacją, przemocą i nadużyciami władzy.
I takich treści nie brakuje na długo oczekiwanym długogrającym materiale raperki.
Jednak te 46 minut Ana Tijoux wykorzystuje do powiedzenia jeszcze więcej. I to w pięknym stylu i różnorodnej aranżacji muzycznej. W Vida znajdziemy nawiązania do jej korzeni, czyli staroszkolnego hip-hopu chilijskiego, do reggaetonu, lo-fi, a nawet jazzu i afrobeatsu.
Tijoux rapuje o zmianie perspektywy, którą zawdzięcza macierzyństwu, o migracji, o rozliczaniu przeszłości, o wojnach, o otaczającej śmierci. Ale to nie jest smutny album. Przeciwnie, znajdziemy tu dużo nadziei, determinacji i radości. I stąd taki tytuł: Vida – bo jest pełen życia. Immortales, somos immortales, jesteśmy nieśmiertelni, śpiewa w naszym mocograju, który niejako odzwierciedla siłę całego krążka. Do wykonania tego utwóru zaprosiła Omara, brytyjskiego przedstawiciela neosoulu i r’n’b. Tę z pozoru ciężką odę do życia, którą rapuje Ana, przełamuje bujający i groovy refren tej piosenki z lekkim pianinem w roli głównej.
Ale jeden mocograj to za mało – do omówienia całego materiału i kariery Tijoux jeszcze wrócimy na 91.6 fm w ramach pasma Artystka Tygodnia.
Zuzanna Pajorska