Andrzej Sawicki „Honor Legionu” (Paweł Klimczak)
Andrzej Sawicki "Honor Legionu"
wydawnictwo: Erica
recenzent: Paweł Klimczak
Duch Sienkiewicza straszy dalej, nawiedzając kolejnych autorów i podszeptując im najgorsze możliwe rozwiązania pisarskie. „Honor Legionu” Andrzeja Sawickiego doskonale wpisuje się w model powieści historyczno-awanturniczej, który ustanowił na polskim gruncie Henryk Sienkiewicz. Mamy bohatera, który ciągle się waha między patriotycznymi powinnościami a stylem życia awanturnika, mamy wydarzenia historyczne, w które zostaje wrzucona kompania zorganizowana wokół naszego bohatera, mamy wreszcie trochę antysemityzmu i niezręczne sceny łóżkowe (całe szczęście w śladowej ilości). Sawicki do tej formuły dorzuca jeszcze Masonów, co sprawia, że łatwo się do tej książki uprzedzić.
Czy książka Sawickiego jest zatem nieczytalną męczarnią? Nie do końca. „Honor Legionu” potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika. Przygody młodego polskiego legionisty Kazimierza Luxa w trakcie rewolucji francuskiej mają dobre tempo, a intrygi, w jakie wplątuje się bohater, są na tyle interesujące, że czytelnik chce poznać ich rozwiązanie. Wątek Masonów jest prowadzony dość naturalnie, a podziały frakcyjne zarysowane są na tyle jasno, że autor unika pułapek, jakie stwarza opisywanie świata, w którym wszyscy spiskują przeciw wszystkim.
Nie znaczy to jednak, że „Honor Legionu” wychodzi poza poziom czytadła. Braki warsztatowe są niestety spore, a stężenie spranych pisarskich zwrotów dość mocne. Językowa nieporadność, okazjonalny antysemityzm i szlacheckie resentymenty nie przykrywają zupełnie intryg i tempa przygody, ale przeszkadzają. Co prawda nikt Sawickiemu nie kazał pisać rewizjonistycznego, postmodernistycznego arcydzieła, ale drobne odstępstwa od dumasowsko-sienkiewiczowskiej formuły byłyby miłe, szczególnie biorąc pod uwagę nienajlepszy warsztat językowo-narracyjny autora.
„Honor Legionu” trafi z pewnością do miłośników historii militariów i do tych, którzy lubią, kiedy do znanych wydarzeń włączają się Masoni i awanturniczy kapralowie ze szlacheckim rodowodem i silną inspiracją bohaterami amerykańskich filmów przygodowych. Jeśli wyobrażaliście sobie jak Indiana Jones radziłby sobie w polskich legionach, to trafiliście pod dobry adres.
Duch Sienkiewicza straszy dalej, nawiedzając kolejnych autorów i podszeptując im najgorsze możliwe rozwiązania pisarskie. „Honor Legionu” Andrzeja Sawickiego doskonale wpisuje się w model powieści historyczno-awanturniczej, który ustanowił na polskim gruncie Henryk Sienkiewicz. Mamy bohatera, który ciągle się waha między patriotycznymi powinnościami a stylem życia awanturnika, mamy wydarzenia historyczne, w które zostaje wrzucona kompania zorganizowana wokół naszego bohatera, mamy wreszcie trochę antysemityzmu i niezręczne sceny łóżkowe (całe szczęście w śladowej ilości). Sawicki do tej formuły dorzuca jeszcze Masonów, co sprawia, że łatwo się do tej książki uprzedzić.
Czy książka Sawickiego jest zatem nieczytalną męczarnią? Nie do końca. „Honor Legionu” potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika. Przygody młodego polskiego legionisty Kazimierza Luxa w trakcie rewolucji francuskiej mają dobre tempo, a intrygi, w jakie wplątuje się bohater, są na tyle interesujące, że czytelnik chce poznać ich rozwiązanie. Wątek Masonów jest prowadzony dość naturalnie, a podziały frakcyjne zarysowane są na tyle jasno, że autor unika pułapek, jakie stwarza opisywanie świata, w którym wszyscy spiskują przeciw wszystkim.
Nie znaczy to jednak, że „Honor Legionu” wychodzi poza poziom czytadła. Braki warsztatowe są niestety spore, a stężenie spranych pisarskich zwrotów dość mocne. Językowa nieporadność, okazjonalny antysemityzm i szlacheckie resentymenty nie przykrywają zupełnie intryg i tempa przygody, ale przeszkadzają. Co prawda nikt Sawickiemu nie kazał pisać rewizjonistycznego, postmodernistycznego arcydzieła, ale drobne odstępstwa od dumasowsko-sienkiewiczowskiej formuły byłyby miłe, szczególnie biorąc pod uwagę nienajlepszy warsztat językowo-narracyjny autora.
„Honor Legionu” trafi z pewnością do miłośników historii militariów i do tych, którzy lubią, kiedy do znanych wydarzeń włączają się Masoni i awanturniczy kapralowie ze szlacheckim rodowodem i silną inspiracją bohaterami amerykańskich filmów przygodowych. Jeśli wyobrażaliście sobie jak Indiana Jones radziłby sobie w polskich legionach, to trafiliście pod dobry adres.