Bartosz Jastrzębski, Jędrzej Morawiecki „Krasnojarsk Zero” (Dorota Oczak)
Bartosz Jastrzębski, Jędrzej Morawiecki "Krasnojarsk Zero"
wyd. Sic!
Dorota Oczak
Sięgając po książkę o kolejnej wyprawie do Rosji, na Syberię, do Miasta-Nic, wielu z nas oczekuje awanturniczych przygód i niezwykłych wydarzeń. Nic z tego. "Krasnojarsk Zero" to opowieść o zupełnie innym świecie niż ten, który znacie z reportaży Jacka Hugo-Badera.
Jędrzej Morawiecki i Bartosz Jastrzębski stworzyli zgrany tandem. Wnikliwy czytelnik rozpozna, które myśli należą do reportera, a które do filozofa, jednak ten dwugłos brzmi bardzo harmonijnie. Reporterskie umiłowanie szczegółu spotyka się tu z wnikliwym uzasadnieniem rosyjskich zjawisk społecznych i wydarzeń historycznych.
"Krasnojarsk Zero" to w zasadzie wiele książek w jednej. Nie jestem pewna, czy nie lepiej byłoby dla czytelnika, aby przeczytał każdą z osobna i na niej się skupił. Z drugiej jednak strony wieloaspektowość tej książki jest jej dużym atutem, ale też wyzwaniem dla umysłu i skupienia czytelnika.
Książkę niełatwo sklasyfikować. Jest zarówno esejem filozoficzno-historycznym, jak i dziennikarską relacją. Jej główne tematy to szamanizm i religijność, ale też mały człowiek rodem z Gogola, którym autorzy przyglądają się przez pryzmat syberyjskiej otchłani, mrozu i legendy. Nie jest to ani Syberia rodem z podań zesłańców, ani romantyczna, mroźna, dzika przestrzeń, nie jest to także miejsce awanturniczych przygód.
Morawiecki i Jastrzębski nie ukazują egzotycznej dla Polaków tęsknoty wschodnich sąsiadów za Związkiem Radzieckim, lecz próbują ją zrozumieć i poznać rosyjską, a konkretnie syberyjską, perspektywę spojrzenia na kwestie wolności osobistej, politycznej i kapitalistycznej. Autorzy są zgodni w tym, że kluczem do wszelkiego zrozumienia jest przeszłość. Dzisiejsza rzeczywistość, nie tylko rosyjska, jest wypadkową historii i częścią stale tworzącego się łańcucha.
"Krasnojarsk Zero" to także książka podróżnicza, a co dla mnie najważniejsze, podróż w głąb Rosji i jej specyfiki jest dla autorów pretekstem do podróży wewnątrz siebie. Znajdziemy w niej zapiski osoby, która uwielbia tajemnice podróżowania i obietnice, jakie niosą sobą dalekie miejsca.
Jednak gdy pod koniec utworu autorzy pytają "co tutaj właściwie robimy", czytelnikowi udziela się poczucie zdezorientowania. Wyznaczony na początku cel – zbadanie ruchów chrześcijańskich w Rosji – momentami rozmywa się, chyba z korzyścią dla czytelnika.
Autorzy, wykładowcy dziennikarstwa, słowami bohaterów, którzy mieli do czynienia z polskimi korespondentami, rzucają także poważne oskarżenia w kierunku współczesnej żurnalistyki – pośpiesznej, efektownej, podkolorowanej. To ważny głos w dyskusji o kondycji współczesnego dziennikarstwa.
Najciekawsze dla mnie są jednak nie wartości poznawcze i naukowe tej pozycji, badanie sfery duchowej i religijności mieszkańców Krasnojarska, lecz skupienie na szczególe i refleksje odautorskie. To one sprawiają, że czytelnik odbywa niezwykłą podróż. A po przeczytaniu rozważań na temat poszukiwania własnego ja, ma ochotę wsiąść w pierwszy lepszy pociąg, najlepiej od razu transsyberyjski.