Bladee
Ciekawym doświadczeniem jest śledzenie rozwoju muzyka na bieżąco. Mimo że trafiłem na Bladee dopiero na chwilę przed premierą Red Light, ewolucja, jaka zachodzi w jego muzyce z każdym kolejnym albumem sprawia, że trudno nawet zgadywać jak mogłaby brzmieć jego kolejna płyta. Na szczęście owym domysłom może towarzyszyć ostatni, świeży brzmieniowo i wydany niedawno wspólnie z Mechatokiem album Good Luck.
Bladee – raper, projektant, grafik, człowiek bardzo kreatywny i jeszcze bardziej tajemniczy.Benjamin Reichwald przyszedł na świat w 1994 roku w Sztokholmie.Dorastał w dość stereotypowej rodzinie niezwiązanej z muzyką. Matka Benjamina uczyła w szkole, ojciec pracowałw restauracji. Bez wątpienia od dziecięcych lat Bladee interesował się muzyką, przez co już w wieku 13 lat wspólnie z Zakiem Arogundade (Ecco2k) założyli swój pierwszy zespół Krossad, czego skutkiem było pierwsze demo o tytule Javla Ackel z 2007 roku. Nagranie to ujrzało światło dzienne dopiero w pierwszej połowie 2020 roku.
Z czasem zainteresowanie punkiem przerodziło się w miłość do graffiti. W tamtym czasie Benjamin poznał przyszłych członków swojej grupy: Ludwiga Rosenberga (Whitearmor) czy Thanapata Thaothawonga ( Thaiboy Digital). Niezobowiązujące freestyle i wspólnie spędzany czas przerodził się w pomysł założenia kolektywu. Tak powstało Gravity Boys (GTB). Równolegle z Gravity Boys rozwijał się inny sztokholmski skład, Sad Boys w składzie Yung Lean, Yung Gud i Yung Sherman. Zrządzeniem losu Lean był dobrym kolegą starszego brata Benjamina, Gusa Reichwalda.
Nie wiadomo dokładnie kiedy GTB, później Gravity Boys Shield Gang poznał Sadboys. Wydaje się, że od początku artyści zaczęli udzielać się gościnnie na swoich projektach. Yung Lean na legendarnym już Gluee z 2014 roku, Bladee na wydanym w 2013 roku Unknown Death. Ówcześnie brzmienie Reichwalda to niesamowicie gęsty cloud rap. Hipnotyczne, pełne autotune’a, miejscami asłuchalne stilo otworzyło drogę do dalszych projektów. Ciekawostką może być gościnny udział Bonesa w piosence Shadowface. Wokale Bonesa podobnie do Xaviera Wulfa często gościły na trackach Shield Gangu, czy Sadboys z wzajemnością.
Dalsza część kariery Bladee była spowodowana viralową, wręcz popularnością Yung Leana, który zabrał go ze sobą w roli supporta i hypemana w trasę po Stanach Zjednoczonych. Wtedy to zostały nagrane takie utwory jak Into dust, live w KEXP czy wywiad przeprowadzony przez Nardwuara, który w środowisku fanów Reichwalda został zapamiętany przez pewnego drewnianego konia. Pomijając liczne single i kolaboracje, drugi pełnoprawny (po raz pierwszy wydany fizycznie w 2019 roku) album Eversince ujrzał światło dzienne w 2016 roku. W dokumencie pt. In my head Reichwald opowiada, jak wielki wpływ miała na niego śmierć menagera Barrona Machata, oraz postępująca choroba psychiczna Yung Leana czy liczne problemy z narkotykami obu grup. Nic dziwnego, że drugi album przybrał formę o wiele mroczniejszą.
Z pewnością muzycznie, jak i wizualnie Eversince przytłacza depresyjnością. Od początku do końca stanowiąc połączenie PC music z wpływami trapowymi. Od wydania Eversince Reichwald zdaje się być w pełni świadomy muzyki, jaką tworzy. Poza tym projektuje ubrania wspólnie z Ecco2k (zapewne przypadkowo w jednym z ich designów wystąpił Future w piosence Mad Luv z 2015 roku) dodatkowo często odpowiadając za teledyski zarówno swoje jak i kolegów z ekipy.
W międzyczasie GTBSG przekształca się w Drain Gang. Końcem brzmienia Eversince wydaje się być epka Rip Bladee z końca 2016. Późniejsze projekty to choćby Kolaboracyjna epka AvP nagrana wspólnie z Thaiboyem Digitalem. W porównaniu z debiutem ta wydaje się być wiele weselsza. Może przez udział Thaiboya, który od 2015 deportowany ze Szwecji nadał jej o wiele weselszy ton.
Następnym solowym projektem, pomijając kompilację Grain Gangu D&G z 2017 roku było Working On Dying. Na uwagę zasługuje fakt, że produkcją materiału zajęli się Ripsquad oraz F1lthy, który wyprodukował 6 z 24 tracków na Whole lotta red Playboia Cartiego. WODG to kolejny dobry album, nawiązujący stylistycznie do Eversince, choć tym razem zmiana producentów i coraz bardziej śmiałe próby śpiewania odświeżyły nieco brzmienie Bladee. Można stwierdzić, że WODG stanowiło dobry wstęp do Red Light wydanego w następnym roku.
2018 to rok, w którym Reichwald miał dużo do świętowania. Oprócz dobrze przyjętego Redlight i całkiem pokaźnej trasie koncertowej słuchacze otrzymali mixtape Icedancer. Był to ostatni projekt Bladee, jakiego można by się spodziewać. W rezultacie coraz bardziej zaskakująca, choć dalej trapowa stylistyka z elementami popu i wciąż mocnym autotunem epka zamknęła niezwykle pomyślny dla artysty rok. W 2019 roku ukazał się drugi kolektywny materiał Drain Gangu, Trash Island. Nagrany podczas pobytu w Tajlandii, podczas którego Bladee przeżył uderzenie pioruna (sic!)
Po Trash Island fani czekali na solowy album aż do kwietnia 2020 roku. W przeddzień 26 urodzin artysty ukazał się Exeter. Materiał przełomowy w dyskografii Bladee. Nagrany całkowicie podczas pobytu na wyspie Gotland. Za produkcje odpowiada Gud (Yung Gud). Exeter to zbiór dziewięciu utworów, które trudno z klasyfikować. Muzycznie mógłby stanowić soundtrack jednej z konsol przełomu lat 90 i 00. Autotune przestaje służyć jako coś, co umożliwia śpiewanie i staje się narzędziem do eksperymentowania. Materiał tak różny podzielił fanów na zafascynowanych i zawiedzionych. Nikt nie wiedział, jaki będzie następny ruch Bladee.
W grudniu 2020 roku światło dzienne ujrzał ostatni do tej pory album, nagrany wspólnie z Mechatokiem. Good Luck to klimat, o który mało kto posądzał Reichwalda. Owiany stylistyką podejrzanych internetowych stron, pełen automatów do gier i kolorowych grafik projekt oraz sposób jego promocji przywodził na myśl zawirusowane maile, mające na celu okraść swoich odbiorców. Szczęście to jeden z głównych motywów poruszanych na tej płycie. W wywiadzie dla MTV sami z resztą stwierdzili, że życząc komuś szczęścia poniekąd zakładamy niepowodzenie.
Ostatni album Reichwalda okazał się na tyle odmienny od tego co przedstawił nam do tej pory, że trudno przewidzieć co wymyśli w przyszłości. Pozostaje czekać. Czekać i nie życzyć szczęścia.
Marcin Masło, Maciek Tomasiewicz