Dlaczego Hiszpanie boją się deszczu? Mroczne kulisy dymisji Carlosa Mazóna
„Mazón, dimisión!” – skandowania nawołujące prezydenta Walencji Carlosa Mazóna do dymisji wybrzmiały na ulicach miasta pod koniec października. Była to już 12. manifestacja przeciwko prezydentowi, którego decyzje – czy też raczej ich brak – wpłynęły na tak znaczną liczbę ofiar obfitych powodzi, które miały miejsce w regionie w ubiegłym roku. W rocznicę tych wydarzeń, 29 października, Hiszpanie ponownie zadali sobie pytanie, co można było zrobć inaczej,
Mała lekcja geografii, czyli czym właściwie jest DANA?
Depresión Aislada en Niveles Altos (tłum. izolowany niż górny) to zjawisko, które każdej jesieni atakuje Hiszpanię – najczęściej południowo-wschodnie regiony kraju. Wyobraźmy sobie, że kilka kilometrów nad Hiszpanią, w górze atmosfery, tworzy się masa zimnego powietrza. Wędruje samodzielnie, izolowana od reszty wiatrów i innych mas powietrza.
Hiszpania leży między ciepłym Morzem Śródziemnym a chłodnym Atlantykiem. W rejonie Walencji, Murcji czy Andaluzji, gdy jesienią ciepłe i wilgotne powietrze z morza styka się z chłodnym powietrzem z północy, powstają silne ulewy i burze.
Nie każda DANA wiąże się z aż tak poważnymi skutkami. Do niedawna ostatni raz, kiedy wystąpiły silne ulewy i burze, miał miejsce w 1973 roku – wtedy najbardziej dotknięte zostały Almeria, Granada i Murcja. Kolejnym razem nastąpiło to 29 października ubiegłego roku. Konsekwencje były tragicznie.
Kolacja w cenie dwustu żyć
Godzina 11:45. Kierowca ciężarówki José Hernaiz przestał odbierać telefon. Gdy w późniejszych godzinach strażacy odnaleźli jego furgonetkę, zastali ją pustą. Mężczyzna był pierwszą ofiarą powodzi.
O godzinie 7:35 padło pierwsze „czerwone ostrzeżenie” dla północnej części prowincji ze strony Państwowej Agencji Meteorologicznej (AEMET). Część szkół postanowiła wstrzymać zajęcia w tym dniu – w tym Uniwersytet w Walencji. Numer 112 był wykręcany niepokojąco często, do godziny 13:00 odnotowano 4459 połączeń, z czego duża część dotyczyła prośby o pomoc.
Godzina 20:11. Rząd ówczesnego prezydenta Carlosa Mazóna zaczął rozsyłać alerty ostrzegawcze. Za późno. Nie żyło już co najmniej 156 osób.
Wydarzenia zrelacjonował Aleksander Kowina, student Politechniki w Walencji:
SOLO EL PUEBLO SALVA EL PUEBLO
Paiporta stała się symbolem wielu małych wsi i miasteczek, które zostały najbardziej zrujnowane. To tu DANA zebrała największe żniwo – 56 ofiar. W pierwszych dniach miejscowość wyglądała jak pole bitwy, którą mieszkańcy musieli toczyć sami. Solo el pueblo salva el pueblo (tłum. tylko lud uratuje lud) to hasło, które towarzyszyło tragedii.
Oficjalna pomoc przybyła dopiero po kilku dniach. Kiedy 3 listopada, a więc 4 dni po tragicznych wydarzeniach, do Paiporty przybyła para królewska, a wraz z nimi premier Hiszpanii Pedro Sanchez, zostali oni obrzuceni grudami błota na tle skandowanego „asesinos”, co w języku hiszpańskim oznacza „mordercy”.
Dziś, rok po tragedii, mieszkańcy wciąż żyją w cieniu tamtych chwil. Choć miasteczka powoli są odbudowywane, wciąż widać ślady wody na zalanych piętrach czy odbitych butów na sufitach. Przed Hiszpanami wciąż jeszcze sporo pracy, aby doprowadzić region do stanu sprzed tragedii. I choć te zniszczenia można naprawić, pamięć o wydarzeniach pozostanie.
Podczas audycji El ritmo que nos une mogliśmy wysłuchać relacji samych Hiszpanów:
„Mazón, dimisión!”
Czy dało się zapobiec tej tragedii? Zawiodła komunikacja. Pojawiły się sprzeczne informacje. Nie wiadomo było również, co działo się z prezydentem Walencji w godzinach przed wydaniem komunikatu. 12 miesięcy bez konkretnych rezultatów utwierdza tylko, że polityka po raz kolejny stała się ważniejsza niż człowiek.
Rok po tych wydarzeniach, 3 listopada, w wyniku licznych protestów i manifestacji, Carlos Mazón zdecydował się poddać do dymisji. Hiszpanie co prawda osiągnęli swój cel, jednak czy to wystarczy, aby ostudzić gniew i żal społeczeństwa?
Tekst: Anna Rakoczy, red. Aurelia Serdiukow
