DYYU∩E – Nie usypiaj mnie

Raczej wątpię, by dziesięć lat temu twórcy zestawienia Polskie Piosenki Wszech Czasów (i w mniejszym stopniu jego Porcysowego follow-upu) mieli świadomość, że swoim rankingiem katalizują nowy ruch, nowy genre właściwie na krajowej scenie. Jak świeżym doznaniem była odkrywcza wtedy wiedza na temat nadwiślańskiego popu, chwytanego za aspekty wyłącznie stricte muzyczne, piosenkopisarskie, warsztatowe – i zarazem pozbawionego patetycznej nudy, która do wtedy pozostawała głównym kryterium oceny dorobku rodzimych muzyków. Okazało się, że to, co polskie, może być po prostu fajne, przyjemnie lekkie i odpowiednio soczyste. Nie samymi ideałami Sierpnia żyje człowiek. Całkiem nieźle współgrało to zresztą z II kadencją rządu Tuska, dumnej z nowych stadionów i czekoladowego orła.

Ale… przecież ten ranking tylko przyspieszył zmianę ogólnej percepcji, polegającą na mariażu nostalgii z uznaniem wobec kunsztu rozrywkowych klasyków, niekiedy okraszonym lekką nutą ciepłej ironii. Pierwszą jaskółką (kogutem?) zwiastującą nadejście Nowej Młodej Polski było bowiem odpalenie labelu The Very Polish Cut-Outs, który do dziś pozostaje najważniejszym szyldem zbierającym maniaków grzebania w starych krajowych winylach. Krajowy funk, przez wąsatą krytykę traktowany raczej po macoszemu (głównie za to, że nie bardzo dało się go podpiąć pod obalanie komuny), nad wyraz dobrze dogadywał się z filozofią disco-editu: dopasowania wiekowego nagrania pod współczesne parkiety. Czy zatem remiks Przytul mnie, pierwsza rzecz spod flagi TVPC, zasługuje na tytuł jednego z najważniejszych polskich singli ostatnich 20 lat? Mimo wszystko chyba nie, ale bez niego (i kolejnych świetnych wydawnictw stamtąd) trudniej wyobrazić sobie revival Krawczyka, serię Albo Inaczej, Art Brut Pro8l3mu czy formalnie zaawansowane, ale jednocześnie max śmiechowe ekskursje ekipy Polonia Disco.

Do tego hołdującego tradycji peletonu dobrych kilka lat temu dołączył wrocławiak DYYU∩E: postać doskonale znana słuchaczom Radia LUZ, jeszcze do niedawna członek naszej redakcji muzycznej i autor audycji zatytułowanej tak samo, jak jego debiutanckie LP – WYYDMA (przy najbliższej okazji muszę go dopytać o te igreki). Przy okazji jego ostatniego mocograja pisałem o tym, że funkowy feeling nad Wisłą tradycje ma znakomite – i Nie usypiaj mnie potwierdza to w stu procentach. Kompozycja Winicjusza Chrósta zaśpiewana w środku dziwnego czasu transformacji przez Marlenę Drozdowską (tak, tę od Mydełka Fa) do dziś ujmuje swoim eleganckim wysublimowaniem opartym o świetną basówkę. Zadaniem utalentowanego remiksera jest natomiast wydestylowanie z oryginału tego, co w nim najlepsze. DYYU∩E’owi udało się znakomicie: został bas, zostały oszczędne trąbki (najlepszy element całości), zostały zwrotka i mostek, został przede wszystkim klimat – ale już trochę zbyt posągowy refren nie wyszedł z pachnącej lawendą garderoby sampli. Efekt to niebieskooki, płowowłosy soul, bynajmniej nie pozbawiony parkietowego potencjału. R.Kelly za taką kompozycję dałby się pociąć.

Zastanawiać może jedno – dlaczego z całego albumu, niepozbawionego przecież mocniej łupiących numerów, wybraliśmy kompozycję najbardziej eteryczną? Powiedzmy, że w ten sposób chcemy was zachęcić nie tylko do zapoznania się nie tylko do zapoznania się z tą jedną płytą, ale też z całym dorobkiem DYYU∩E’a, który zdecydowanie najlepiej czuje się w klimatach pościelowych. I chociaż nie jest to dorobek (jeszcze!) nad wyraz rozbudowany, to oprócz singli i epek warto też odpalić audycje Michała: jego selekcja spodoba się nie tylko wam, ale również waszym rodzicom czy dziadkom. Funkowcy wszystkich pokoleń, łączcie się!

Sebastian Rogalski