Etnobotanika

Etnobotanika

Dziś przed Państwem lot poza orbitę codzienności. Połączenie kosmicznej energii z duchem PRL-u, nostalgicznymi samplami i filmowym klimatem. ETNOBOTANIKA udowadnia, że to wszystko się łączy. Ich najnowszy album „Kosmobotanika” to podróż, w którą naprawdę warto się zabrać. Choćby dla samego doświadczenia oderwania się od rzeczywistości.

Zanim jednak odlecimy razem z nimi w kosmos, warto na chwilę wrócić na Ziemię – a konkretnie na Śląsk. ETNOBOTANIKA to duet producencki z Rudy Śląskiej, tworzony przez DJ Uwdara i Alergeeka. Ich muzyczna droga zaczęła się od fascynacji samplami, nagraniami z archiwów, fragmentami filmów i kultury masowej lat 70., 80. i 90. Debiutowali albumem „Fruwający przestępca” – kolażem dźwięków, który był czymś na pograniczu beat tape’u, ścieżki dźwiękowej z alternatywnej rzeczywistości i hołdu dla zapomnianych brzmień z przeszłości. Później przyszła EP-ka „Wakizashi”, nagrana z Akinem Tobonte, inspirowana podróżą do Japonii i zabarwiona bardziej introspekcyjnym, lo-fi’owym klimatem.

Od początku było jasne, że ETNOBOTANIKA to koncept. Ich utwory często przypominają dźwiękowe wykopaliska, z których wyciągają to, co zapomniane, zakurzone, a potem ubierają misternie w nowo skonstruowane beaty. I właśnie ta estetyka – łączenie przeszłości z teraźniejszością – przewija się przez cały ich katalog.

Nowy krążek, „Kosmobotanika”, to album z filmową narracją. Trochę taki soundtrack do filmu, który jeszcze nie powstał. Na „Kosmobotanice” znajdziemy wszystko: breakbeatowe łamańce, triphopową melancholię, ambientowe wdechy i taneczne, pulsujące fragmenty. Są też momenty przypominające bardziej piosenki takie, jak „Planeta Radio” czy „Trzy Doby na Orbicie” – które na pomarańczowych falach przewijają się już od jakiegoś czasu, bowiem były wydane jako single promujące album.

Co ważne – ETNOBOTANIKA nie odcina się od swojego lokalnego dziedzictwa. Wręcz przeciwnie – traktują Śląsk, PRL i polską popkulturę jako ogromne archiwum dźwięków i znaczeń. W ich kawałkach pobrzmiewają głosy z kaset VHS czy cytaty z zapomnianych filmów science fiction. Gratulacje dla tego, który pozna od razu każdy wykorzystany sampel 😉 Wszystko to brzmi, jakby było częścią większej układanki, w której stare zyskuje nowe życie. A wszystko podane z dużym wyczuciem rytmu i przestrzeni.

Album ukazał się pod skrzydłami dwóch niezależnych labeli: Superkasety Records i The Very Polish Cut Outs. To już samo w sobie mówi wiele – obie wytwórnie znane są z wyszukiwania perełek i wydawania rzeczy, które wymykają się prostym klasyfikacjom. Jak możecie się domyślać, skoro Wrocławskie Superkasety i pochodzące gdzieś z Polski The Very Polish Cut Outs, zajęły się wydaniem to i album znajdziemy na fizykach (chociaż te poszły jak ciepłe bułki i próżno szukać już dostępnych do kupienia). „Kosmobotanika” dostępna jest w wersji winylowej (także w limitowanej edycji niebieskiej), na CD oraz w formie kasety magnetofonowej – turkusowej, przezroczystej w klimacie sprzętów z lat 80./90. (czekamy na powrót takiego designu na pełną skalę). Dla fanów fizycznych nośników to mały skarb, zwłaszcza że edycje limitowane zawierają cztery dodatkowe utwory.

Premiera albumu odbyła się z przytupem – na warszawskiej barce Miami Wars, z setami Zambona i Bistiego, oraz live actem samej ETNOBOTANIKI. Recenzje były zgodne: audiowizualna podróż w odległe zakątki dźwiękowego uniwersum. W zasadzie to dobre podsumowanie całego albumu – to nie jest muzyka, którą się tylko słucha, to muzyka, która zabiera cię gdzieś indziej.

Pozostaje pytanie co czeka nas dalej po eksploracji ziemi i zdobyciu kosmosu? Muzycznie album powiela wątki swoich poprzedników. Jest to więc przyjemna podróż, lecz chyba nie w nieznane. W jakie mgławice udamy się na przyszłych krążkach? A może wrócimy na Śląsk? Póki co pozostaje cieszyć się międzyplanetarną podróżą.

Katarzyna Golec & Zuzanna Pawlak & Maciej Tomasiewicz