Ewa Jasiewicz „Podpalić Gazę” (Grażyna Wiatr)

Ewa Jasiewicz „Podpalić Gazę” (Grażyna Wiatr)

Ewa Jasiewicz "Podpalić Gazę"

wyd. W.A.B.

Grażyna Wiatr

 

      
Podpalić Gazę. O tym, jak podpalić świadomość czytelników zdecydowanie nie wie, debiutująca w roli pisarki, Ewa Jasiewicz.

 

Brytyjska dziennikarka polskiego pochodzenia przypłynęła do strefy  Gazy w 2008 roku na jednym ze statków Flotylli Wolności. Pracowała tam jako koordynatorka ruchu Wolna Gaza. Jej książkę możemy traktować trochę jako pamiętnik. Jasiewicz opisuje w nim  podróże jakie odbywała karetką w miejsca ataków wojsk izraelskich,  przytacza rozmowy zwykłych Palestyńczyków, próbuje uchwycić ich życie codzienne podczas okupacji. Rytm zdarzeń regulują kolejne działania wojenne w czasie operacji Płynny Ołów. Autorka swoją relację wspomaga setkami faktów, dat poszczególnych operacji, liczb zabitych i  rannych, porównań ofiar po obu stronach konfliktu.  Atakują one czytelnika mocą autentyzmu, ale w pewnym momencie zamiast porażać,  rozmywają się w stale płynącym strumieniu wiadomości.

 

Mocną stroną w „Podpalić Gazę” jest wyczuwalna bliskość ludzi. Ciężko jest młodemu Europejczykowi wyobrazić życie podczas okupacji. Z kart książki Jasiewicz miejscami ukazuje nam się wyrazisty obraz Palestyńczyków nie jako terrorystów, czy też wojennych ofiar, ale jako lekarzy, nauczycieli, studentów, sprzedawców czy piekarzy. Mimo że w Gazie nie ma dnia, w którym ktoś nie obchodziłby żałoby, to przedstawiony nam krajobraz nie jest spokojny. Ludzkie emocje aż kipią: płacz, śmiech, ale  przede wszystkim niepewność jutra.

 

Historia jeszcze nie osądziła konfliktu pomiędzy Izraelem a Palestyną. Autorka stawia sprawę jasno: łamanie przez Izrael praw człowieka powinno być sprawą każdego z nas  i wręcz agituje do poparcia idei wolnej Palestyny. „Podpalić Gazę” raczej nie można nazwać reportażem. Jasiewicz wyraźnie stoi po jednej stronie barykady. Można nawet powiedzieć, że uprawia propalestyńską propagadnę. Szkodzi to książce, szkodzi  czytelnikom.  Bo chociaż wielu rzeczy można się z lektury tej książki dowiedzieć, to często też historię poznajemy tylko i wyłącznie ze strony ofiar izraelskiego reżimu. O atakach Hamasu i jego konflikcie z Fatahem, czy o mordowaniu mieszkańców żydowskich osad autorka nie wspomina w ogóle, lub sprowadza je do nieistotnych incydentów.

 

Dużo można tej książce zarzucić. Przekaz emocjonalny jest na tyle nierówny, że ciężko stwierdzić jak działa na wyobraźnię czytelnika. Oprócz mocnych scen wojskowych ataków, śmierci dzieci i zawalonych domów, mamy daleko idące insynuację polityczne czy  historyczne autorki.  Konflikt palestyńsko – izraelski trwa nadal i dotyczy obywateli całego świata.  Zalecam więc czytać, ale bez klapek na oczach.