Georges Vigarello "Historia czystości i brudu" (Adriana Boruszewska)
Georges Vigarello "Historia czystości i brudu"
wyd. Aletheia
Adriana Boruszewska
Jesteśmy przyzwyczajeni, że niektóre rzeczy zmieniają się na przestrzeni wieków. Rozumiemy, że w XVII wieku panowała jedna moda, a w XX już zupełnie inna. Nikogo to nie dziwi. Jednak inaczej sprawa wygląda, jeżeli nie mówimy o modzie, wystroju wnętrz czy technikach gotowania, lecz o higienie osobistej. Myć się czy nie myć – oto jest pytanie. No właśnie, wydawać by się mogło, iż jest to pytanie retoryczne, bo każdy myć się powinien. Ale czy było tak zawsze? Okazuje się, że na przestrzeni wieków ludzie niekoniecznie darzyli wodę i mydło taką atencją, jak w dzisiejszych czasach. Udowadnia to w swojej książce „Historia czystości i brudu. Higiena ciała od czasów średniowiecza” Georges Vigarello.
Od wody, która zatruwa do wody, która leczy. Tak w skrócie można ująć historię przedstawioną przez autora. Na prawie trzystu stronach opisuje on stosunek ludzi do kwestii higieny na przełomie wieków. I tak, natykamy się tu na dosyć nietypowe praktyki, w które ciężko wierzyć, np. że woda rozpulchnia ciała powodując, iż jest ono bardziej podane na infekcje czy fakt, że na dworze Ludwika preferowano puder i szczypiorek w bieliźnie zamiast miski życiodajnej wody, którą uważano wręcz za zagrożenie.
Na takie i inne kwiatki natkniemy się na co drugiej stronie, jednak nie znajdziemy tu opisów szokujących, na które prawdę mówiąc, liczyłam. Poza tym trzysta stron to zdecydowanie za dużo. Sądzę, że autor spokojnie mógłby się zmieścić na niecałych dwustu, pomijając co nudniejsze historyczne opisy oraz refleksje.
Jakkolwiek „Historia czystości i brudu” wydawać by się mogła pozycją szalenie ciekawą, to stwierdzam, że nie porywa. Nie najwłaściwsza forma narracji, a także brak anegdotek, o które aż się prosi, powodują, że nic nie stracicie, jeżeli tej książki nie przeczytacie.