Jacek Inglot „Wypędzony. Breslau-Wrocław 1945. Śledztwo w powojennym Wrocławiu” (Aleksandra Górkiewicz)
Jacek Inglot
"Wypędzony. Breslau-Wrocław 1945. Śledztwo w powojennym Wrocławiu"
wyd. Erica
Aleksandra Górkiewicz
Człowiek chodzi po Wrocławiu pusty, bez cienia refleksji. I nagle rzuca mu się w twarz książką Inglota – i ten człowiek już nigdy nie patrzy na miasto tak samo. Może to ułomność naszych czasów, że mimo pewnej wiedzy nie potrafimy w pełni sobie czegoś wyobrazić, dopóki nie zobaczymy tego na własne oczy. Inglot posiada niezwykłą umiejętność unaoczniania samymi słowami. Niczym jeden ze wspominanych przez niego bombowców, zburzył cały obraz współczesnego Wrocławia, jaki miałam w głowie. Przy tym, zrobił to ze specyficzną dla niego lekkością i wyrazistością.
W „Wypędzonym…” Jacek Inglot opisuje dwie wielkie zmiany – życia pojedynczej jednostki – byłego oficera AK, który zmuszony jest do objęcia posady milicjanta oraz przemianę niemieckiego Breslau w polski Wrocław. O efektach tych zmian autor pisze przystępnie, ale przy tym dosadnie – nie pomija drastycznych szczegółów i nie wygładza historii. I to one właśnie stanowią kanwę powieści.
Różnie można pisać o wojnie i jej żniwach, ale Inglot robi to wybitnie obrazowo i przejmująco, przy tym bez nadmiernego patosu. Proporcje są idealnie wyważone. Ukazuje, że w każdym narodzie są ci dobrzy i ci źli. Przypomina, że losy gry mogą się w każdej chwili odwrócić. I tak Niemcy – wcześniej uznani za oprawców- stają się ofiarami, natomiast Polacy zdają się zapominać jak ciężko los ich doświadczył i mszczą się na wszystkich bez wyjątku – także tych zupełnie niewinnych.
W dialogach autor rzuca przekleństwami, szasta słowami zwykłymi, „codziennymi”, dzięki czemu w pełni oddaje realia jakie panowały w powojennym Wrocławiu.
„Wypędzony” jest jak odpowiedni mężczyzna – dobra jakościowo zawartość, dodatkowo w przyjemnym dla oka opakowaniu, a najważniejsze, że spełnia oczekiwania- nie rozczarowuje, nie wykrzywia ust, nie odrzuca. Książka z pewnością „z pozycji obowiązkowych”, szczególnie dla tych, którzy żyją we Wrocławiu. Czy tylko dla fascynatów historii – na pewno nie. W powieści jest tyle odcieni, że każdy z pewnością znajdzie w niej coś dla siebie – od ciemnych kolorów kryminału po jasności poetyckich szmerów.