Jack Harlow – First Class

Doja Cat w wersji męskiej? To mógłby być Jack Harlow.

Łączy ich fascynacja względem siebie nawzajem, niepodważalny luz, podobnie abstrakcyjne poczucie humoru i sposób prowadzenia własnej kariery. Jack, podobnie jak autorka Hot Pink, pojawił się, utrzymał pozycję, a potem, ni stąd, ni zowąd, rozkręcił na całego. Teraz dostarcza single, które natychmiast trendują na Tik Toku i rozbijają bank dziewięciocyfrowych liczb na portalach streamingowych.

Jako że lubię o sobie myśleć jako o dziewczynie raczej konkretnej i twardo stąpającej po ziemi, obiecanki-cacanki Jacka na temat lotu pierwszą klasą w mocograju First Class raczej nie zwalają mnie z nóg. Co innego kwestia samplingu… Bezbłędne wykorzystanie ponadczasowego Glamorous najpierw od razu przyciągnęło moją uwagę, a następnie dostarczyło niezliczonych minut błogiego vibin’ bez dnia wyjątku od ósmego kwietnia, czyli daty wydania singla. Fajnie, że Jack nieustannie nawiązuje z głosem Fergie dialog, co sprawia, że hit z 2007 roku, delikatnie spowolniony, by płynął jeszcze bardziej gładko, jest w utworze szkieletem koncepcji, a nie tylko modnym dodatkiem. Takie zabiegi powoli stają się obowiązkowym punktem do odhaczenia na checklistach producentów albumów aspirujących do aktualnie najpopularniejszych.

Inspiracje popem i r’n’b z lat 2000., w skrajnych (jak przy First Class właśnie) przypadkach decydujące o sukcesie współczesnych artystów, wkradają się w ich dyskografie bez względu na pochodzenie, wizerunek czy standardową stylówę. Dobre tego przykłady to m. in. to, to i to, a szukać ich w swojej pamięci musiałam naprawdę sekundę, bo wszystkie miały premierę maksymalnie dwa miesiące temu. Co więcej, ostatni z nich to stare, dobre polskie podwórko i mocograj z tego samego tygodnia, co dziecko Harlowa.

Natężenie fascynacji obrazkami żywcem z Vivy wzrasta tak szybko, jak nigdy dotąd, również wśród redaktorów Radia LUZ. Odpal First Class i zweryfikuj sam.

Zuza Pawlak