Johan Theorin „Zmierzch” (audiobook) (Justyna Sin Polaczyk)

Johan Theorin „Zmierzch” (audiobook) (Justyna Sin Polaczyk)

Johan Theorin "Zmierzch" (audiobook)

wyd. Czarne

Justyna Sin Polaczyk

 

 

Pewnego wrześniowego dnia pięcioletni Jens postanawia przeżyć największą przygodę w swym krótkim życiu i po raz pierwszy zobaczyć świat, który kryje się za murem okalającym gospodarstwo jego rodziny. Małego śmiałka nie zraża fakt, że właśnie tego dnia wyspę Olandię otula mgła tak gęsta, że podobnej nie pamiętali najstarsi rybacy. Chłopiec pokonuje mur i idzie przed siebie, starając się zorientować w tracącym kształty otoczeniu. Bardzo szybko gubi jednak drogę i, nie mogąc trafić z powrotem,  jego ścieżka krzyżuje się ze ścieżką, którą podąża Nils Kant – pozbawiony skrupułów morderca. Ślad po chłopcu ginie.

 

Z oficjalną wersją wydarzeń nie może pogodzić się Julia, matka małego Jensa, która – po dwudziestu latach od zaginięcia syna – ciągle nie może uwierzyć, że mały po prostu utonął. W śledztwie pomaga jej ojciec, Gerlof, który mimo leciwego wieku, ciągle posiada bystry umysł i wolę do działania.

 

Wielkim atutem „Zmierzchu” Johana Theorina jest lekkie pióro autora, oraz sugestywność malowanych przez niego obrazów. Ciężka atmosfera wymarłej wysepki oraz realistycznie nakreślone sylwetki bohaterów urealniają historię i sprawiają, że jej mrok jest niemal namacalny. Nie ma w tej historii ponadprzeciętnych bohaterów, nikt nie jest albo dobry albo zupełnie zły, a zwykłe, ludzkie słabości sprawiają, że tym łatwiej jest wczuć się w smutek sytuacji, w której znajdują się główni bohaterowie.

 

I właśnie – „smutek”; nie „grozę”. Mimo tego, że początek książki buduje mocne napięcie, fabuła, rozwijając się, zaczyna przypominać historię obyczajową, pozwalając napięciu ustąpić miejsca smutkowi. Początkowo słuchacz uczestniczy w codziennych rytuałach bohaterki, które to rytuały niezmiennie oscylują między butelką wina a tabletką uspokajającą, czasem zaś urozmaicone są obsesją Julii na punkcie zaginionego syna czy histerią. Okazuje się jednak, że ta pogrążona w smutku kobieta jest znaleźć w sobie tyle determinacji i siły, żeby zmierzyć się z najcięższym zadaniem w jej życiu.

 

Pozostali bohaterowie nie ustępują bohaterce pod względem złożoności, a o wiele ciekawsza postać drugiego bohatera książki, Nilsa Kanta, stanowi interesującą przeciwwagę dla depresyjnych problemów Julii. Poznajemy Nilsa niemal od podszewki, słysząc jego myśli i obserwując jego niegodziwe uczynki, a pełne dramatyzmu i napięcia sceny z jego udziałem są niemal w stanie wynagrodzić obyczajowość wątku Julii.

 

O ile bowiem słuchacz może być oczarowany konstrukcją świata i klimatu, o tyle sama fabuła może rozczarowywać. Zagadka zaginięcia małego Jensa rozwiązuje się bardzo powoli, i choć na drodze książkowych detektywów co rusz pojawiają się nowe tropy, które są w stanie wprowadzić zamieszanie, zakończenie nie wprowadza słuchacza w stan totalnego osłupienia, a tego oczekiwałam po debiucie, który zebrał tak wiele pochlebnych recenzji. Całym moim podsumowaniem historii po wysłuchaniu całego audiobooka było spokojne: „ach, a więc o to chodziło.”

 

Pomijając jednak powyższe zarzuty, „Zmierzch” to książka bardzo dobra i przychylam się do twierdzenia, że to debiut, którego można zazdrościć. Wielu pisarzy oddałoby wiele, aby móc konstruować tak złożone i przy tym wiarygodne realia, oraz tak duszny, jedyny w swoim rodzaju klimat. Fabuła na pewno też spodoba się tym, którzy nie oczekują od zakończenia fajerwerków, a solidnego kryminału opowiadającego historię , która mogłaby przydarzyć się każdemu.