John Updike „Miesiąc Niedziel” (Mateusz Harzowski)
John Updike „Miesiąc Niedziel”
wyd. Rebis
Mateusz Harzowski
Duchowny to też człowiek podatny na pokusy i grzech. To pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po przeczytaniu książki „Miesiąc Niedziel” Johna Updike’a. Słabością bohatera jest odkrywane uzależnienie od seksu i niepohamowany pociąg do kobiet.
Już na pierwszych stronach pastor Tom Marshfield, główny bohater, wyjaśnia nam swoją sytuację – kim jest i co się dzieje w jego życiu. W ramach walki z nałogiem, biskup jego parafii, wysyła bohatera na „zieloną trawkę”, miesiąc regeneracji. W tym czasie pastor ma za zadanie prowadzić dziennik i zapisywać swoje wspomnienia. Dodatkowo w każdą niedzielę pisze kazanie do swoich parafian, które i tak zostanie tylko w tym zeszyciku. W ten sposób dowiadujemy się, z jakich powodów nasz bohater został duchownym. Dlaczego po raz pierwszy zdradził żonę. Jak wdał się w kolejne romanse, nie widząc w tym niczego złego. Romans z organistką czy parafianką, zawsze siedzącą w pierwszym rzędzie w czasie niedzielnej mszy – tak spędza czas Tom Marshfield w swojej parafii.
Książka została napisana w czasach amerykańskiej rewolucji seksualnej, w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. I przede wszystkim właśnie tej problematyki dotyka – seksu i zdrady. I robi to w sposób dość kontrowersyjny, bo bohaterem książki jest duchowny. Mimo ułożonego życia z żoną, którą poznał na studiach, i dwójki dzieci, rozpoczął poszukiwania innych uciech. I zaczął błądzić, „co przecież jest rzeczą ludzką”, według naszego pastora.. Sam twierdzi, że cierpi tylko na człowieczeństwo. Nie panuje nad swoimi żądzami. Pastor, który zamiast leczyć dusze, postanowił zająć się kobiecymi ciałami.
Trzeba docenić sam styl, w jakim napisana została książka – pełna sarkazmu czy ironii. Śmiech wzbudzają porównania, z podziwem czytałem w wyśmienity sposób opisany moment inicjacji na tle zajęć z Etyki. „Nasz pierwszy pocałunek przypadł na Spinozę, bardziej titillatio niż hilaritas(…) Gdy Kant usiłował złagodzić racjonalizm imperatywami kategorycznymi, Jane pozwoliła mi pieścić swoje piersi przez sweter…”. Opowieść ciągnie się przez kilka następnych stron.
Książka jest na pewno godna polecenia, od pierwszych stron byłem zachwycony stylem w którym została napisana. Sam autor – John Updike, to na pewno jeden z wybitniejszych pisarzy amerykańskich ostatniego wieku. Został odznaczony między innymi amerykańskim Narodowym Medalem Sztuki. Książka, dotyka wielu moralnych i religijnych kwestii o których w Polsce się nie rozmawia, a na pewno byłoby warto. Philip Roth – pisarz, wielokrotnie wymieniany wśród kandydatów do nagrody Nobla, nazwał kiedyś Updike’a skarbem narodowym Ameryki. I myślę, że jest to jak najbardziej słuszne określenie.