Kamil Pivot – POL-KAM-TEL
Gdyby ktoś po zobaczeniu tytułu najnowszej płyty Kamila Pivota przeżył pewną konsternację, czego po niej oczekiwać, sam zainteresowany rozwieje wszelkie wątpliwości już w pierwszym utworze:
Jestem wielkim fanem skrótowców
Nową płytę nazwę po prostu
KAM-RAP-POL, wnioskuj
Kamil Rapuje po Polsku
Podobnie jak w przypadku kultowego już Tato Hemingway sprzed kilku lat mamy więc do czynienia z (luźnym) albumem koncepcyjnym. Każdy kolejny utwór nosi bowiem nazwę innego pomysłu na biznes rapera. Poza snuciem planów konspekty te to również okazja do szerszych przemyśleń nad małym wycinkiem świata Pivota. KAM-WŁOS to sprzeciw wobec nieuchronnej utraty włosów, czemu zaradzić miałby cudowny szampon. KAM-CAR z kolej ujawnia stres związany z wizytą u mechanika i lawiną niezrozumiałych dla protagonisty problemów i awarii. DREW-KAM, znane już Wam z anteny Radia LUZ pod pretekstem nauki heblowania pokazuje potrzebę zwolnienia pędzącej dookoła rzeczywistości i skupienia się na tym co naprawdę ważne.
Wszystkie te biznesowe medytacje opatrzone są dwiema rzeczami tak charakterystycznymi dla twórczości Pivota – nieustannymi zabawami słownymi oraz ciepłymi, przyjemnie bujającymi bitami Urba. Oba elementy lśnią jasno na jednym z naszych tegotygodniowych mocograjów – POL-KAM-TEL. Kojące klawisze uspokająją nerwy zarówno nasze, jak i dzwoniącego na infolinię bohatera, zaś wersy pokroju
Jestem daleko w kolejce, tak jak książę Harry
sprawiają, że obecny od początku albumu uśmiech staje się jeszcze szerszy. Nawet oczekiwanie na połączenie z konsultantem wydaje się wtedy jakieś bardziej znośne.
Michał Lach