Kendrick Lamar
Jeśli w czyjekolwiek usta z muzycznego świata minionej dekady miałbym umieścić ostatnimi czasy viralowe słowa– ,,tworzymy historię”, byłby to Kendrick Lamar. Człowiek instytucja – raper, który przedefiniował postrzeganie z pozoru mniej lirycznego zachodniego wybrzeża. Jest autorem takich muzycznych pomników, jak good kid, m.A.A.d city, czy To Pimp A Butterfly. Wstąpiwszy na tron hip-hopowego króla 2024, zaskoczył wydaniem listopadowego krążka GNX. Z tej okazji artystą tygodnia w Radiu LUZ mianujemy Kendricka Lamara.
Sentyment do zachodu długo we mnie kiełkował. Do west-coastu jednak realnie dorosłem za sprawą bardziej prominentnych przedstawicieli schyłku poprzedniej dekady. Na wyróżnienie w tej materii zasługuje Earl Sweatshirt, czy Vince Staples, jakiś czas temu również reprezentujący cykl Artysty Tygodnia na 91.6 FM w opracowaniu Jędrzeja Śmiałowskiego. Dwóch panów łączy wyraźne nastawienie na liryzm. Niczym dziecko dorastające do szpinaku dobre parę lat temu cofnąłem się do początków twórczości K.Dota.
Daleki byłem od zawodu.
Jego seria narracyjnych albumów nabrała statusu współczesnych klasyków. Na swoich muzycznych flagowcach zrywa z braggą i przepychem, jako definicją charakteru rapera. Mimo to brzmienie znad Santa Monica Bay wyczuwalne jest w każdym z jego wydań. Przelotne romanse ze stylistyką drugiej strony nadbrzeżnego duopolu w amerykańskim hip-hopie, zdają się zawsze ulegać wpływom Tupaca i spółki. Tym Lamar imponuje. Niektórzy To Pimp A Butterfly chrzcili nowym Illmaticiem, To niepotrzebne porównanie. Artysta z Compton rzuca nowe światło na narracyjny rap i albumy koncepcyjne i tak należy go rozpatrywać. Postaram podrzucić się wam pod nos przekrój kariery Kendricka.
Nasza selekcja:
Overly Dedicated
2010
Top Dawg Entertainment
Overly Dedicated to pierwszy projekt artysty, który trafił na streamingi. Wersja cyfrowa nie jest jednak kropka w kropkę identyczna do oryginału. Problemy z wyczyszczeniem sampla, to jest uzgodnieniem z wytwórnią wykorzystania materiału źródłowego, pozbawiły nas chociażby The Heart Pt. 2 z cyklicznej już serii singli Kendricka, służącymi za zwiastun nadchodzących projektów. W efekcie część trzecia względem streamingów jest pierwszą.
Chronologia raczej mickiewiczowska.
Tu K.Dot zrywa z imitowaniem Lil Wayne’a i Tupaca. Spoważniał lirycznie i muzycznie.
Najlepszy z mixtape’ów rapera otworzył mu drogę do szerszych współprac, chociażby z J.Colem,
który jako producent zamykać będzie kolejny z albumów Kendricka.
W pamięć zapadają tu poszczególne linijki, jak początek Cut You Off, czy momenty z chyba najlepiej starzejącego się tracku z wydania:
Ignorance is Bliss. Mixtape wspiął się na godną 72 pozycje na Billboardzie, nadając pędu karierze przedstawiciela Compton.
Tu de facto zaczyna się Kendrick, jakiego znamy dzisiaj. Następcą OD stał się pierwszy studyjny album Lamara,
Section.80, o którym więcej usłyszeć w ramach pasma Artysta Tygodnia na antenie Radia LUZ.
good kid, m.A.A.d city
2014
Aftermath/Interscope(Top Dawg Entertainment)
W 2014 roku Kendrick świętował sukces albumu good kid, m.A.A.d city, mojego solidnego faworyta wśród dyskografii Lamara, co zdaje się potwierdzać wysoka pozycja w rankingu Top 500 magazynu Rolling Stone. To album mozaikowy muzycznie z wysoce zuniwersalizowaną warstwą tekstową. Raper meandruje tu wśród uliczek Los Angeles, prezentując relacje, znajomości i problemy z różnych perspektyw – Drake czy Jay Rock wcielają się w role bohaterów wielowątkowej fabuły. K.Dot kontekstualizuje opowieść wtrąceniami z lat młodzieńczych, retrospekcjami i odwołaniami do popkultury.
Dobry dzieciak to laurka zaadresowana Kalifornii. Słuchając tego albumu po raz wtóry nadal zaskakuje plastycznością i dokładnością wyrazu. Słuchacz poczuć może się, jak część wydarzeń.
Bujna wyobraźnia tylko wspomaga odbiór, pozwalając prowadzić siebie za rączkę przez gangowe porachunki, opis zgniłego hollywoodzkiego życia i panoramę społeczności czarnoskórej w Stanach Zjednoczonych. Historię GKMC należy przeżyć samemu, najlepiej w domowym zaciszu. Szczególnie w pamięć zapada good kid, prowadzone przez sampel przywodzący na myśl czołówki seriali kryminalnych, które tuż za chwilę kontrowane jest do kości west-coastowym m.A.A.d city, którego najlepiej słuchać by było w swoim błyszczącym, amerykańskim muscle carze.
To Pimp A Butterfly
2015
Aftermath/Interscope(Top Dawg Entertainment)
To w opinii wielu najlepsze wydanie Kendricka. To Pimp A Butterfly to honorowy hołd wobec czarnej muzyki. W albumie z 2015 zgromadził plejadę gości,1 w tym czołowe postaci kalifornijskiej sceny związanej z wytwórnią Brainfeeder, tj. Thundercat i Flying Lotus. Krążek to album nie tylko hip-hopowy, a przede wszystkim eklektyczna muzyczna powieść, znów traktująca o światopoglądzie, tym razem mniej wizualnie, a bardziej konceptualnie. Brzmieniowo to przekrój stylistyki od funkowego 5-strunowego basu wspomnianego Thundercata, przez free jazzowy przerywnik do instrumentali Pharella Williamsa.
Lamar nie zapomina, że muzyka musi pozostać muzyką. Swoje teksty w sprawnie techniczny sposób komponuje w idealną całość z instrumentalami. Trzeba powiedzieć, że treść liryczna dorasta tu do muzyki i na odwrót.
Kendrick kończy tym albumem swoją cenioną trylogię komentarzy społecznych. Na Motylu historia znowu opowiadana jest z kilku perspektyw. Postacie w świecie przedstawionym często są ilustracjami szerszych motywów. Przewijająca się postać Lucy, jest figurą białego krezusa, rozpracowującego środowisko od wewnątrz. Takich zabiegów jest więcej.
Album jako całość jest sprawnym wycinkiem z życia środowisk borykających się z przemocą, dyskryminacją rasową i niesprawiedliwością. Krytycy twierdzą, że swoją trylogią bezpośrednio wchodzi w dialog z pionierami empowermentu osób czarnoskórych – Martinem Lutherem Kingiem i Malcolmem X. Album zapewnił Kendrickowi najwięcej nominacji do nagrody Grammy w ramach jednej edycji – rywalizował w 11 kategoriach, co zamieniło się w imponujące 4 statuetki.
GNX
2024
pgLang
W 2024 o Kendricku zrobiło się głośno za sprawą beefu z Drake’iem. Sprzeczka, w wyniku której panowie dopuścili się szokujących 7 diss-track ów wydanych w przeciągu 7 dni, wygenerowała szokujące liczby w serwisach streamingowych. Lamar postanowił nie odpuszczać i na fali popularności po zwieńczonej viralowym Not Like Us potyczki, zdecydował się na niezapowiedziany listopadowy release albumu GNX.
K.dot powraca z projektem prostszym niż te, do których przyzwyczaił swoich słuchaczy. Stając w progu nie wita nas wielowątkową narracją, czy introspektywnością zpoprzedzających DAMN. i mr. morale & the big steppers.
GNX to hołd dla brzmień lat 90. rodem z zachodniego wybrzeża. Cofa się w czasie, serwując nam album brzmiący, jak alternatywna linia czasowa, w której to nie Tupac i Lil Wayne święcili triumfy parę dekad temu, tylko właśnie Lamar. „Peekaboo” po prostu brzmi jak dzwoniące, lśniące łańcuchy przywodzące na myśl GTA. W albumie wraca chwalenie się statusem – tradycyjna rapowa bragga. Kendrick robi to jednak sprawnie. Nie burzy tym samym swojego wizerunku, serwując fanom ciekawą propozycję do swoich odtwarzaczy.
Ciekawostką jest obecność kolejnego utworu z serii Heart, jako pstryczek wobec dissu Drake’a przewrotnie zatytułowanego wedle schematu Lamara, które zazwyczaj zwiastują następne wydawnictwo. Uważniejsi słuchacze sugerują, że prostota GNX jest jedynie częścią większej gry, a właściwy materiał jeszcze nadejdzie.
Trudno powiedzieć, czy to prawda, ale jeśli ma to znaczyć więcej muzyki od rapera z Compton – Jestem za.
Filip Juszczak