Krystyna Sienkiewicz "Cacko" (Justyna Surma)

Krystyna Sienkiewicz "Cacko" (Justyna Surma)

Krystyna Sienkiewicz "Cacko"

wyd. Prószyński i S-ka

Justyna Surma

 

 

 

CackoSpoglądając na jej dorobek artystyczny, trudno zaprzeczyć, że Krystyna Sienkiewicz, to człowiek-orkiestra: artystka-plastyk, aktorka filmowa, teatralna i kabaretowa, a ostatnio także pisarka.

 

 Dzisiejszy czytelnik do autobiografii podchodzi często nieufnie, co wydaje się słuszne i rozsądne, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w ostatnich latach na rynku wydawniczym, niczym grzyby po deszczu, ”wyrastają” kolejne autobiografie celebrytów. Zwykle słabe, napisane nie dlatego, że ich autor rzeczywiście miał coś ciekawego do powiedzenia, lecz ponieważ żyje on w nieustannej obawie, że przeciętny obywatel może nie dowiedzieć się o nim czegoś ważnego – że  w czasie gdy będzie beztrosko milczał – inne gwiazdy jednego sezonu go przesłonią.  Smutne próby reanimacji krótkiej chwili sławy, która albo już dawno za nimi, albo właśnie powoli dogasa.

 

Krystyna Sienkiewicz prawdopodobnie także trafiła kiedyś na podobne publikacje, dlaczego więc zdecydowała się dołączyć do grona autobiografów? Czy sięgając po jej kiążkę czytelnik dostanie do rąk literaturę wypieszczoną, mającą w sobie coś unikalnego i niepowtarzalnego, na wzór tytułowego cacka?

 

Opakowanie treści, jest niewątpliwie bardzo zgrabne, zaczynając od sposobu, w jaki książka została wydana ( gruba oprawa, przyzwoity papier, szyta) poprzez urozmaicenie w postaci licznych fotografii, które znajdziemy w  środku, na odpowiedniej czcionce kończąc. Bohaterka opowiada o swoim trudnym dzieciństwie, o tym jak straciła rodziców, których zamordowali Niemcy w czasie wojny, i jak potoczyły się dalsze losy sieroty i jej brata. Sienkiewicz przedstawia kobietę, która obsługując lewy reflektor na balkonie, prasując sukienki koleżankom, projektując kostiumy, scenografię, sprzedając bilety w kasie a wreszcie występując w zastępstwie i spiewając drżącym głosem zdobywała umiejętności, dzięki którym pewnego dnia zdała egzamin aktorski. Opisuje świat który odchodzi, zamknięty w bibelotach i przedmiotach codziennego użytku, czasy kiedy nie było telefonów komórkowych, sms-ów, ani reklam, a ówczesna młodzież nie wymiotowała po krzakach, a co najwyżej popalała papierosy Caro i grała w Inteligencję.

 

Przewracając kolejne strony można odnieść wrażenie, że aktorka napisała „Cacko”, aby zburzyć wizerunek własnej osoby, który przez lata kreowały media : kobiety samotnej, zaszywającej się gdzieś w kącie. W tej swoistej autobiografii kreśli obraz osoby wiecznie roześmianej, odrobine zwariowanej, żywiołowej i upartej, której nawet najostrzejsze życiowe zakręty nie były w stanie złamać. Dlaczego więc czytając tę książkę, czytelnik odnosi wrażenie, że spomiędzy barwnych abażurów, koronkowych motylków, mebli wyszperanych na śmietnikach i strychach, haftowanych ubrań i licznych anegdot, wychyla się osoba nie do końca zadowolona z własnych wyborów? Słodkie rodzynki, zaraz potem gorzkie migdały, zupełnie jak bohaterki piosenek Osieckiej, z którą aktorka się przyjaźniła.

 

Po lekturze „Cacka” przypomniał mi się fragment „Gry w klasy” J. Cortazara: Bywają życia jak artykuły literackie w periodykach i czasopismach, wspaniałe na pierwszej stronie, lecz z ogonami ciągnącymi się wstydliwie gdzieś na trzydziestych stronach wśród ogłoszeń i reklam pasty do zębów..” Odkłądając książkę na półkę miałam wrażenie, że wyszłam z proszonej herbatki przy ciastku, gdzie odrobinę sobie pożartowaliśmy i poplotkowaliśmy, ale jednocześnie czułam się rozczarowana, ponieważ po spotkaniu z Krystyną Sienkiewicz spodziewałam się jednak czegoś więcej…