LexLUZ: Słowiański zwyczaj sprzyjający płodności w konflikcie z prawem. Śmigus-dyngus.

Tuż przed weekendem na radiowym czacie mignęła dyskusja na temat zwyczajów wielkanocnego poniedziałku. Na szali dylemat: kultywowanie ludowego zwyczaju przynoszącego dużo frajdy, czy marnowanie wody w imię tradycji. W LexLUZie dostrzegliśmy inny problem. Zdarza się bowiem, że w tej świątecznej atmosferze ci kultywujący obleją wodą przeciwników jej marnowania!
Psikaczki, pompki, spryskiwacze, pistolety wodne, wiadra… i wiele innych nadających się do napełnienia wodą przedmiotów. Rzeczywistość Lanego Poniedziałku, pomimo upływu setek lat, jest podobna. Tyle że dawniej, czy wręcz – „drzewiej”, ten prastary zwyczaj polewania się wodą wywoływał trochę mniej kontrowersji. Był powszechnie akceptowaną i lubianą ludową zabawą, za którą groziło co najwyżej odwetowe przemoczenie do suchej nitki. Choć oczywiście, jak to z prawem bywa — to zależy…
Kiedy przestaliśmy się powszechnie cieszyć tą wielkanocną swawolą i szukać prawnych wybiegów? Z pewnością już kodeks karny Królestwa Polskiego z 1818 r. przewidywał odpowiedzialność karną za czyny, które dziś nazwalibyśmy naruszeniem nietykalności cielesnej. Wcześniej kubeł zimnej wody wylany na czcigodnego szlachcica, zamiast będącej na wydaniu panny, zapewne mógł być potraktowany jako zniewaga. Zwłaszcza gdyby dopuścił się tego niższy stanem.
Pewne jest, że dziś grasowanie na przechodniów z wiadrami wody może być poczytywane wręcz za czyn chuligański. Na wyznawców tradycji mogą czekać odpowiedzialność wykroczeniowa, karna oraz odszkodowawcza. Mecenas Dominik Wojciechowski zaprasza na przegląd stanowisk i przepisów. W poświątecznym LexLUZ także zalążek dyskusji na temat tego, czy powoływanie się na zwyczaje może uchronić przed konsekwencjami.