Marc Rebillet

Marc Rebillet

 

Streamer, komik i muzyk. Niesamowita osobowość, która porwała za sobą tłumy na You Tubie i Twichu. Łączy elektronikę z elementami funku. Jego teksty to często przypadkowe słowa okraszone odpowiednią dawką wulgarności. Niezła mieszanka? Dodajcie do tego jeszcze dildo postawione na biurku, kontroler midi  i szlafrok. Tak zwany Loop Daddy, Marc Rebillet artystą tygodnia w Radiu Luz.

 

Tworzy muzykę używając klawiatury, loopera, laptopa i swojego głosu. Wszystko przetwarza i powiela- od początku do końca sam. Stałym elementem jest spontaniczność- jego koncerty i streamy są w pełni improwizowane. Stawia na żart, interakcje z publicznością i po prostu zabawę. Jak sam mówi –

Tu chodzi o chodzi o rozrywkę, konwencje i improwizację.

Na swoim koncie ma współpracę z takimi muzykami jak Erykah Badu, Reggie Watts czy Flying Lotus. Zawsze trudno mi było odpowiedzieć na pytanie jaką muzykę gra Marc Rebillet – to po prostu trzeba zobaczyć, nie tylko usłyszeć.

 


                                                        Od Call Center po Coachelle

Wszystko zaczęło się od tego, że na pierwszym roku rzucił studia. Kupił podstawowy zestaw do tworzenia muzyki w domu i próbował sprzedawać swoje podkłady, ale bez powodzenia. W międzyczasie miał różne, dorywcze prace od kelnera po call center. Ten okres trwał przez parę lat do jego 28 roku życia, kiedy zwolniono go z pracy.

Raczej beznadziejna wizja życia, prawda? Dostał dwa miesiące wypowiedzenia i stwierdził, że teraz albo nigdy. Jeśli mu nie wyjdzie to rezygnuje z muzycznych marzeń, staje się poważnym mężczyzną i znajduję „normalną” pracę. Na szczęście wszystko potoczyło się dobrze. Jego pierwszy występ odbył się w barze, w którym wcześniej roznosił jedzenie. Zaczął występować w restauracjach i streamować z domu. Jego popularność rosła i tak ma już na swoim koncie kilka tras koncertowych i dwa występy na Coachelli – w 2023 i 2024 roku.


How to Funk

 How to funk in 2 minutes – film, który zdobył dużą popularność na youtubie, świętuje swoje 5 urodziny. Jest to krótki instruktaż jak zrobić dobrą piosenkę samemu, używając między innymi loopera.

To jedno z nagrań, dzięki któremu Marc Rebillet wybił się w Internecie i zyskał więcej słuchaczy. Na pierwszy rzut oka tworzenie tego utworu wydaje się to bardzo proste i intuicyjne jednak kryją się za tym lata praktyki. Artysta od 4 roku życia uczył się grać na fortepianie, później przez prawie 10 lat eksperymentował z kontrolerem midi. Filmik uczy, bawi i pozytywnie nastraja. Czego chcieć więcej?

 


Pandemia

Podczas gdy w 2020 roku na całym świecie muzycy borykali się z kryzysem finansowym, Marc Rebillet miał się całkiem dobrze. A wszystko za sprawą jego cotygodniowych streamingów z domu. To wtedy artyście odwołano trasę koncertową i stworzył serię We inside. Udostępniał filmy na Youtube i Twichu(!). Dość ciekawy pomysł, który był strzałem w dziesiątkę.

Jego filmy wzbudzały niesamowite poczucie wspólnoty, która w tamtym okresie była bardzo ważna. Dla mnie jego streamy stały się ważnym elementem pandemicznego zamknięcia. Emanowały energią i dodawały otuchy.


Mistrz Performansu

Muzyka to jedno a jak się ją zaprezentuje to zupełnie inny temat. Marc Rebillet okazał się w tym niesamowicie dobry. Umie świetnie wyczuć tłum i połączyć muzykę z pomysłami podrzuconymi przez ludzi. Publiczność jest zawsze integralną częścią jego występu- często zaprasza osoby na scenę i improwizuje z nimi.

Przyznaje, że podczas koncertów niektóre utwory mu nie wychodzą. Wtedy po prostu przerywa i zaczyna od nowa. Zauważył, że ludzie lubią być w procesie tworzenia muzyki, nawet jeśli nie jest ona idealna. Jedno jest pewne- nie da się przejść obojętnie obok jego występów. Marc Rebillet poza muzyką robi dobre, wciągające show.

 


Czy Marc Rebillet  może nas czymś jeszcze zaskoczyć?

Czy jego charyzma w końcu mi się znudzi? Oby nie. 

Jednak myślę, że będzie musiał zmienić trochę formę swoich występów. Pomimo tego, że są improwizowane to słychać patterny, którymi się posługuje. Powoli jego muzyka staje się przewidywalna. W wywiadach artysta sam przyznaje, że też boi się przemijającej passy.

Dlatego jego nowy projekt  napawa mnie optymizmem. Jako, że ostatnio na jego występach to dzieci najchętniej wychodzą na scenę, artysta chciałby z nimi współpracować. Mówi że młodzi lubią improwizować, mają niesamowite pomysły a przy tym dobrze się bawią. Jest to  bardzo ciekawy i odświeżający koncept. A nawet jeśli fenomen Loop Daddiego przeminie to i tak na zawsze pozostanie w moim serduszku. 

Mam nadzieje, że waszym też. 

Jadwiga Lazar