Maria Konopnicka „Złotniejący świat” (Beata Kopa)
Maria Konopnicka "Złotniejący świat"
wyd. Biuro Literackie
Beata Kopa
Złotniejący świat to propozycja wydawnictwa Biuro Literackie inaugurująca serię „poezja polska Od nowa”. Każda pozycja w serii będzie miała trzy wspólne mianowniki: klasyczny poeta polski, wybór do tomu jego czterdziestu czterech utworów, znawca literatury dokonujący selekcji twórczości danego poety.
W „Złotniejącym świecie” doboru programowych czterdziestu czterech utworów dokonał warszawski poeta i krytyk literacki Piotr Matywiecki uhonorowany w tym roku Wrocławską Nagrodą Poetycką Silesius. Wszystkie utwory w książce to wiersze i poematy z wyjątkiem fragmentu opowiadania „szkice z cmentarzy” wieńczącego „Złotniejący świat”.
Tom wydany w setną rocznicę śmierci artystki to próba ukazania nieznanego większości oblicza poetki z Kalisza. Znajdziemy w nim utwory wykraczające poza literackie etykietki Konopnickiej czyli poezję patriotyczną z „Rotą” na czele oraz twórczość skierowaną do najmłodszych. W „Złotniejącym świecie znalazły się co prawda dwa, lekko zresztą drastyczne, wiersze dla dzieci, natomiast stricte patriotycznych wersetów już w książce nie znajdziemy. Jest za to kilka wierszy poruszających problemy ludzi najgorzej usytuowanych w społeczeństwie. Patriotyczne oblicze Konopnickiej ukazuje się nam w wierszu: „A jak poszedł król na wojnę”.
Maria była fascynatką pejzaży wiejskich ; Matywiecki nie szczędził wierszy, które tego dowodzą. Z utworów takich jak „Po burzy” czy „Rankiem w polu” wyłania się przepiękny, chciałoby się powiedzieć za Matywieckim, złotniejący świat, ale jednocześnie gorzki czyli jednak nie złoty. Konopnicka wydaje się zazdrościć drzewom, ptakom, rzekom ich spokoju egzystencji.
Twórczość Konopnickiej, bądź co bądź aktywnej na wielu polach działaczki społecznej, przepełnia tragizm, nastrój ludzkiego nieszczęścia spowodowanego chociażby uciskiem słabszych przez silniejszych. Poetka przypomina poetów romantycznych nazywając miłość klęską świata. Konopnicka Matywieckiego jest więc romantyczna, nieszczęsna, w pewnym sensie bohaterska skoro wykorzystuje swą twórczość do poruszania tematów bliskich ludowi. Jest też klasycyzująca, przemyca do swej twórczości postaci mityczne, chociażby wiecznie beztroskiego Fauna.
Trudno się dziwić Matywieckiemu, że nazwał zbiór twórczości Marii Konopnickiej „Złotniejący świat” ;wyrazy „złoty” i „złotniejący” pojawiają się wielokrotnie, może ktoś, kto zwykle zlicza przekleństwa we współczesnej literaturze dla porównania zliczy „złote słowa” Konopnickiej?
Poza amatorami liczenia po książkę powinni sięgnąć miłośnicy pięknej, zgrabnie napisanej poezji. Treścią zadowolić może zarówno romantyków jak i racjonalistów. Prawdopodobnie nie zrobi większego wrażenia na czytelnikach, którzy po książce spodziewali się sensacji odzwierciedlających burzliwe życie, tak publiczne jak prywatne, poetki. Konopnicka uzbrojona w pióro dawała upust przeważnie „publicznym” bolączkom, swoje własne zawirowania miłosne pomijała, a kochała zarówno mężczyznę jak i kobietę. Warto zaznaczyć, że nie wszystkie tematy poruszane przez konopnicką zostały zaprezentowane w „Złotniejącym…”, jako przykład można podać wiersze antykościelne. Zatem Konopnicka odkrywana przez Matywieckiego nie jest zupełnie inną Konopnicką. Ale jest na pewno poetką o dużo bogatszej tematycznie twórczości od tej którą znamy ze szkoły…