Mlody Leszcz – Misja

Mlody Leszcz to artysta, o którym zdecydowanie nie można powiedzieć, że wkroczył na scenę w pełni uformowany. Na samym początku kariery (która zaczęła się w wieku stosunkowo młodym, bo okołolicealnym) za cel obrał sobie tworzenie piosenek zawierających jak największą liczbę brzydkich wyrazów. Ślady po tej twórczości bez problemu można odnaleźć na serwisach streamingowych po dziś dzień; na wieczór pełen wrażeń polecamy m.in. Melanżyk, Ruskacza czy WNR. I choć redakcja muzyczna Radia LUZ utwory o wartości wyłącznie rozrywkowej potrafi oczywiście docenić, to zbyt łatwo zgubić je pośród innych, podobnych sobie: epikurejskich, prostych, ludycznych. Teraz Mlody Leszcz (lub, jak podpowiada portal krzyżówki.edu.pl, dłoniak) ma już na koncie drugą długogrającą płytę. Okazała się być krążkiem napakowanym pomysłami, którym daleko do klasyki polskiego rapu. Niełatwo ją przeoczyć, jeszcze trudniej będzie o niej zapomnieć.

Na Bruku muzę „for fun” i dla beki podmieniają utwory niestandardowe, przemyślane, rozliczające przeszłość artysty bądź konfrontujące niesprzyjającą rzeczywistość. Płyta miała ukazać się już w zeszłym roku, ale terminy ciągle przesuwano. Do teraz trudno o fizyczną wersję. Jak macie ochotę na własny egzemplarz, musicie wesprzeć charytatywną zbiórkę. Kolekcjonerów fizyków naprawdę unikatowych Mlody Leszcz zachęca jeszcze czym innym:

Każdy egzemplarz jest wyjątkowy – nie ma dwóch jednakowych, wszystko składamy sami. Liczymy się też z potrzebami naszej planety, dlatego dajemy drugie życie plastikowi – pudełka na płyty CD pochodzą z recyklingu i mogą mieć delikatne blizny.

Nie tylko w tym wypadku efekt końcowy to wypadkowa bliskiej współpracy Leszcza z Moleheadem. Duet to doprawdy niezawodny i śmiem twierdzić, że wizjonerskość albumu dostarczonego na końcu grudnia to wynik szerokich horyzontów muzycznych tego drugiego. Leszcz dostarcza nawijkę, ale to właśnie Molehead podejmuje ryzyko i egzekwuje wpływy gatunków, które w Polsce do hip-hopu jeszcze nie przyległy. Antek nie boi się jazzu, dubu, dubstepu i drum and bassu, a jak w bitach robi mu się trochę zbyt brudno i chaotycznie, grzecznie wraca do równie atrakcyjnego boom-bapu.

Na antenie do końca tego tygodnia macie szansę usłyszeć w godzinach emisji mocograjów m.in. Misję: utwór otwierający Bruk. Czy w trzecim tygodniu nowego roku można jeszcze składać życzenia? Jeśli tak, niech 2023 rozpocznie się u was z równie imponującym przytupem.

Zuzanna Pawlak