Natalia Rogińska „Maciejka” (Adriana Boruszewska)

Natalia Rogińska „Maciejka”  (Adriana Boruszewska)

Natalia Rogińska "Maciejka" 

wyd. Prószyński i S-ka

Adriana Boruszewska

 

 

Polska Brigdet Jones, tylko że nieco starsza i dużo szczuplejsza. Taka jest, a właściwie miała być, w zamierzeniu autorki, bohaterka książki „Maciejka”. Opis znajdujący się na tyle okładki sugeruje lekturę łatwą i przystosowaną do czytania w komunikacji miejskiej. I rzeczywiście, „Maciejka”nie tylko nie wymaga od czytelnika zbytnich zdolności analitycznych, ale nie wymaga od czytelnika zupełnie nic.

 

Główna bohaterka to 37-letnia pielęgniarka, singielka, rozpaczliwe szukająca miłości i słysząca zewsząd odgłos tykającego zegara biologicznego. Karolina rekompensuje sobie jednak ów niedobór uczucia licznymi, żeby nie powiedzieć, nagminnymi numerkami z mężczyznami, które potem skrzętnie odnotowuje w swoim pamiętniku. Na ponad dwustu stronach Natalia Rogińska opisuje desperacką walkę bohaterki z przeciwnościami losu i wspomnieniem pierwszej, wielkiej, namiętnej, ale w konsekwencji nieszczęśliwej miłości.

 

Przypuszczam, że autorka chciała stworzyć coś na miarę polskiego Seksu w wielkim mieście, jednak wyszedł jej Słaby numerek na peryferiach miasta. Bo jak inaczej określić książkę, w której od 50 strony nie dzieje się zupełnie nic, a cała fabuła kręci się wokół kolejnych numerków głównej bohaterki i wspominaniu boskiego Macieja K., który po 20 latach bardziej przypomina nabotoksowanego Kena ?

 

Miało być lekko i przyjemnie, a wyszło niestety żenująco. Rogińska przedstawia 37-letnią Karolinę, tak jakby była to 20-letnia studentka, której największym problemem jest nowa sukienka i kolejny poznany na imprezie facet. Nie sądzę, żeby kobieta dobiegająca czterdziestki, w realnym życiu, przez ponad 10 lat żyła wspomnieniem kilkumiesięcznego związku, w którym była jako studentka. Poza tym fakt, że Karolina ma więcej tematów do rozmów ze swoją nastoletnią chrześnicą niż z rówieśniczkami również daje do myślenia, że coś z tą książką jest nie tak. Być może wpływ na to ma różnica wieku. 26-letnia autorka nie dała rady wejść w rolę 37-letniej bohaterki i stworzyła postać dojrzałej kobiety z umysłem i zachowaniem podlotka?

 

Książki z lekką, niezobowiązująca fabułą mogą być miłą alternatywą, jednak książki z fabułą niewpisującą się w jakikolwiek poziom , a do takich z pewnością należy „Maciejka” , nigdy nie powinny się dostać w ręce nawet średnio wymagającego czytelnika.