Nick Cave

Nick Cave

Pochodzący z Australii Nicholas Edward Cave całemu światu (bo przecież nie ma innej możliwości)  znany bliżej jako po prostu –  Nick Cave. Człowiek wielu talentów – Pianista, kompozytor, pisarz, poeta ale przede wszystkim ARTYSTA o niebywałej wrażliwości, którą przesycone są jego kompozycje. Dla wielu będący uosobieniem ponurego heroinisty z problemami natury psychicznej zapewne już dawno „po tamtej stronie”. Jeżeli ktoś wychodzi z takiego założenia, to jest w ogromnym błędzie. W tym roku Nick skończył 65 lat, a tekst ten powstaje z okazji jego wizyty w Polsce wraz z nowym albumem.

 

 

Nick Cave to z pewnością nietuzinkowa postać, choć na pierwszy rzut oka jego życiorys zdaje się być kalką życiorysu większości gwiazd Rock’a, to posiada zdecydowanie wiele cech które go od nich wyróżniają. Ten szalony, ekscentryczny i niepoprawnie, acz pociągająco ekspresyjny muzyk to też przepełniony emocjami poeta znajdujący ich ujście w kompozycjach i tekstach które piszę.  Lata 70′ są czasem dla założenia zespołu The Boys Next Door, który później przemianował się na The Birthday Party. Niestety zespół rozpadł się a Nick Cave wraz z przyjacielem  Mick’iem Harvey’em  w 1983 roku założyli Nick Cave & The Bad Seeds czyli najbardziej popularną formacje artysty.

20 lat działania zespołu przyniosło znaczące sukcesy, które zapisały się na kartach historii i na pewno jeszcze długo będą na nich obecne. Utwór, który stał się najbardziej charakterystycznym to zaśpiewany w duecie z Kylie Minogue z albumu Murder Ballads (1996) zatytułowany „Where The Wild Roses Grow”, jednocześnie był on najbardziej kontrowersyjnym. Wśród wielu słuchaczy wzbudził on ogromne oburzenie oraz mnóstwo zarzutów wobec Cave’a o to, że zdradził swoją publikę, a teraz kieruje się wyłącznie w stronę skomercjalizowania siebie i swojej twórczości. Naszym zdaniem delikatność, do szpiku przepełniona emocjami i wrażliwa narracja w żadnym stopniu nie odbiega od tego Nicholas’a jakim jest teraz na co dzień, ale potrzeba było czasu by została ona tak właśnie zrozumiana.

 

Prywatnie Nick Cave miał kilka związków i raczej nie był z niego typ monogamisty. W bardzo młodym wieku miał swoje pierwsze eksperymenty z heroiną co było swoistą manifestacją w czasie buntu. Potem twierdził, że gdyby nie używki jego twórczość była by bardziej uboga, a dzięki nim może również funkcjonować.  Po latach doszedł do tego jak narkotyki destrukcyjnie na niego wpływają, szczególnie na jego życie prywatne i zwyciężył z nałogiem dzięki wsparciu jakie zostało mu udzielone i spotkaniom Anonimowych Narkomanów. Nie pije, nie pali, nie zażywa narkotyków. Dzisiaj mówi, że nigdy nie było mu tak dobrze, jak jest teraz.

 

Pisany prawdziwą tragedią i ciężkimi emocjami album Skeleton Tree to najbardziej przejmujący, osobisty i do bólu prawdziwy twór jaki skomponować mógł Nick wraz ze swoim przyjacielem Mick’iem. Powodem tego, dlaczego ten album taki właśnie ma charakter jest tragedia jaka spotkała artystę w 2015 roku, a była nią śmierć jego ukochanego syna Arthura który spadł z klifu.  To niezwykle melodyjna, oszczędna brzmieniowo kompozycja bogata w niezwykłe instrumentarium. Dominuje w nim melancholijne snujące się tempo i niski, delikatnie ściszony głos Cave’a co razem przeradza się w niezwykle przytłaczające i emocjonalne przeżycie.

 

Ghosteen (2019) to album absolutnie perfekcyjny, melancholijny i poruszający album, który swoją pieszczotliwie delikatną melodią, minimalistycznym brzmieniem i ambientowym sznytem spowoduje uronienie łzy u nie jednego, nawet największego twardziela. Ten dwupłytowy album jest swoistym pogodzeniem się z tragediami jakie spotkały autora – śmiercią Arthur’a oraz drugiego syna Earla długo borykającego się z chorobą. „Nie da się tkwić w tramie po stracie ukochanej osoby dzień po dniu, miesiąc po miesiącu… Na poprzedniej płycie wyrzuciłem z siebie gniew. Potem była żałoba. Pisząc utwory na nową płytę starałem się ukoić ból i smutek, znaleźć nadzieję i wreszcie ruszyć przed siebie” – mówi artysta.

 

Dzieło to absolutnie oddaje całe serce jak i dusze jaką włożył w to Nick Cave, pochłania okrutnie mocno, jest refleksyjny, oniryczny, przytłaczający ale też pełen nadziei, pięknych anielskich chórów i jak nigdy dotąd, tak wysokich dźwięków wyciąganych przez artystę. Medytacyjna forma i ilustracyjne pejzaże muzyczne to sformułowania doskonale opisujące to czego możemy spodziewać się w utworach znajdujących się w albumie i chociaż tekstowo jest to najprostszy album jaki napisał twórca, to kompozycja w swej całej okazałości naprawdę nie potrzebuje rozwiązłych treści, by przekazać niezwykły ładunek emocjonalny jaki posiada. Po prostu kapitalne.

Natalia Fall