Nie-miejsca nowej muzyki elektronicznej

Przegląd nowości spoza centrum. Zbitki dźwięków, które budzą wrażenie bycia gdzieś indziej.
Carrier – Tender Spirits
4 kwietnia 2025
Od pierwszego odsłuchu River Cairn Kindohma nie mogę przestać myśleć o słowie desolate użytym w kontekście konkretnego brzmienia. To jeden z tych terminów, które wymykają się prostemu tłumaczeniu — zwłaszcza gdy próbujemy uchwycić nimi charakter utworu. Co właściwie znaczy, że album, EP-ka czy pojedynczy track jest „niegościnny” i „opustoszały”?
Najzgrabniej opisać tymi słowami Tender Spirits — EP zastygłe, teksturalne i przestrzenne. Początkowo jednak nieco bardziej atmosferyczne. Utwór Light Candles, To Mark The Way powoli zanurza nas w sosie Guya Brewera. Nazwa utworu zaczyna nabierać sensu, gdy zdajemy sobie sprawę, że z każdym utworem schodzimy coraz głębiej – w stronę czegoś zupełnie oschłego.
Punktem kulminacyjnym jest Carpathian. Słuchacz, pozostawiony sam sobie, zmuszony jest wpatrywać się w pustkę. Każdy z elementów rytmicznych pomaga określić się w przestrzeni, ale nie pozwala zidentyfikować się brzmieniowo. Ułożenie, tonalność i wzajemna interakcja dźwięków schodzą tu na dalszy plan. Na pierwszym znajduje się nośnik dźwięku — medium, czyli przestrzeń, w której wszystko wybrzmiewa. Pasmo częstotliwości zwykle rezerwowane dla melodii pozostaje tu niemal całkowicie niezagospodarowane, co dodatkowo potęguje poczucie dyskomfortu i obcości.
Saint Abdullah ft. Eomac – Of No Fixed Abode
20 marca 2025
Spoglądająca w przeszłość, pełna niepokoju podróż inspirowana archiwalnymi wykopaliskami irańskiej muzyki pop. Skrawki blisko pięćdziesięciu lat muzyki Bliskiego Wschodu zazębiają się z ciężkimi, chropowatymi, metalicznymi strukturami. Wokalne sample Hayedeh, Fereydouna Farrokhzada i Andranika Madadiana mieszają się z dźwiękami pracujących maszyn, brudnym basem i perkusyjnymi zawiłościami. Album momentami brzmi bezdusznie, chaotycznie i dystopijnie — mimo to w tej muzyce tli się odrobina nadziei.
Tytuł albumu Of No Fixed Abode nawiązuje do doświadczeń migracyjnych ludności muzułmańskiej, a jego treść ma za zadanie oddać poczucie tęsknoty, rozdarcia i życia w ciągłym ruchu. Muzyka Moh i Mehdiego wykracza poza czysto emocjonalny przekaz — nierozerwalnie łączy się również z polityką i rzeczywistością społeczną.
DJ Dying – Fake Truce
1 kwietnia 2025
Zasysający wgłąb parkietu sub-bass, złowrogie dudnienie, orkiestralne sample i nawałnica ostrych jak brzytwa hi-hatów. Beaty zimne jak kamień do robienia srogich min.
Jak dotąd moje ulubione wydawnictwo Adama Kołkowskiego, znanego pod pseudonimem DJ Dying. Stylistycznie wychyla się w stronę brzmienia kojarzonego z twórczością Jlin. To footwork w formie pełnego wariacji i różnorodności slow burnera, który zamiast tryskać energią, woli budować napięcie i powoli je rozmasowywać.
Materiał z tego EP zupełnie niczym nie odstaje od muzyki wydawanej przez największe labele eksplorujące tę gałąź muzyki tanecznej. Pod względem spójności, klimatu i wyrachowania bije większość na głowę.
Producencki masterclass, wasz nowy benchmark dobrego smaku.
Saapato – Decomposition: Fox on a Highway
25 marca 2025
Zwłoki lisa na autostradzie to widok, który zainspirował album Brendana Principata – dekompozycja, to jego temat przewodni. Artysta w ramach projektu eksploruje zjawisko rozkładu na kilka różnych sposobów, przede wszystkim kładąc nacisk na wymiar metaforyczny całości. Album rozgrywa się w pięciu etapach: fazy świeżej, fazy wzdęcia, rozkładu wstępnego, rozkładu zaawansowanego i fazy szczątek. Każdy utwór nawiązuje do jednego z tych etapów, choć żaden nie jest wyraźnie oznaczony. W ten sposób artysta realizuje zamysł celowego zatarcia granic między poszczególnymi etapami rozkładu.
Metoda twórcza również naśladuje proces biologiczny — Saapato rozpoczął projekt od stworzenia bazowych utworów (nazwanych przez niego „skeleton tracks”), które następnie przekazał zaproszonym artystom – symbolicznym „dekompozytorom”. Za przeobrażenie, transformację i zanik pierwotnego materiału odpowiada siedemnastu różnych muzyków.
Tammo Hesselink – Mantis 16
11 kwietnia 2025
Seria minialbumów Mantis to projekt skupiający się na mocno zredukowanym, dusznym i ponurym techno, które zamiast tętnić, zdaje się wirować. Gęsto nagromadzone lekkie elementy zestawiane są z ociężałym low-endem, który z niechęcią zdaje się wprawiać je w ruch. Uderzenia stopy wyrzucają w powietrze chmury kurzu i drobinki pyłu, które szybko ogarniają przestrzeń, nie ograniczając przy tym widoczności. Tammo Hesselink działa z precyzją chirurga, utrzymując odpowiedni balans między zagęszczeniem elementów rytmicznych a przejrzystością całego utworu.
Wyjątkowo obrazowy wydaje mi się utwór Gossamer, przepełniony dźwiękami cienkich, metalowych blach uginających się pod wpływem podmuchów otoczenia. Jeśli zasugerować się tytułem utworu, blachy byłyby grubości pajęczyny. Wówczas całość rozgrywałaby się na bagnistym terenie, w środku nocy, w pobliżu opuszczonego zakładu metalurgicznego.
Dominik Lentas