Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the lama-wp-cookie-info domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /var/www/html/wp-includes/functions.php on line 6114
Nubya Garcia - Source (Dengue Dengue Dengue Remix) - Radio LUZ

Nubya Garcia – Source (Dengue Dengue Dengue Remix)

Tak, przyznaję – nie czuję się dostatecznie kompetentny, by pisać o współczesnym jazzie. Całe bogactwo tej kultury sprawia, że trzeba by siedzieć w niej od gimbazy, by móc zachować krytyczny, chłodny dystans. W innym razie jazzu mogę doświadczać co najwyżej na zasadzie podobnej do obcowania z Konkursem Chopinowskim: poddawszy się mocy działania synergii muzyki, skillsów i klimatu, czuję się syty w roli neofity, najwyraźniej nie będąc w tym odczuciu osamotniony. Konkurs (pisany Wielką Literą) i tak najbardziej spodobał mi się nie ze względu na żywiołowe (i rzeczywiście różniące się charakterem) performensy pianistów, co raczej z powodu atmosfery zaciętej rywalizacji. Z tego samego względu jarałem się tegoroczną olimpiadą, ale Euro już z innych powodów. Hm.

Aha – jazz. Mam wrażenie, że dla takich laików jak ja, na których stali bywalcy dżezowych forów patrzą z politowaniem, najlepiej sprawdzają się pogranicza tego gatunku: czyli sytuacje typu Herbie robi electro. Właśnie tutaj w roli przyjaznego wprowadzenia do gatunku doskonale sprawdza się twórczość Thundercata, Kamasiego czy właśnie Nubii Garcii, dla których „jazz” jest stylem bez dwóch zdań wyuczonym – ale bynajmniej nie ograniczającym. Wsiadając do rozmaitych (soulowych, funkowych czy, jak w przypadku Source, dubowych) wehikułów techniczna perfekcja pozwala wycisnąć z danej estetyki więcej, niż miałoby to miejsce w przypadku muzyków posiadających obiektywnie skromniejszy warsztat… ale może wtedy trochę zawiewać przeedukowaną nudą. Z pomocą przyszli jednak Peruwiańczycy z Dengue Dengue Dengue, którzy nieco sofistyczne jamowanie oryginału zaprzęgli w kierat zmechanizowanej klubowej pulsacji. No i mamy nieoczywisty, snujący się bengierek, do którego bujać się mogą zarówno twoje ziomy, jak i mama.

Sebastian Rogalski