Paul Brannigan „Dave Grohl. This is a call. Oto moje powołanie” (Piotr Machała)

Paul Brannigan „Dave Grohl. This is a call. Oto moje powołanie” (Piotr Machała)

Paul Brannigan "Dave Grohl. This is a call. Oto moje powołanie"

wyd. Sine qua non

Piotr Machała

 

 

grohl_1000pxCzy 44 lata to nie za mało dla aktywnego muzyka na książkową biografię? Przedwcześnie zmarłe legendy w stylu Jima Morrisona czy Janis Joplin albo gwiazdki pop w rodzaju Rihanny to co innego, bo tu działa magia nazwiska. Dla kogoś, kto nie pojawia się na koszulkach albo nie jest idolem nastolatek, nie mogących kupić sobie piwa, sprawa jest o wiele trudniejsza. W większości przypadków, poza informacjami dla psychofanów, nie mają po prostu o czym pisać. Nawet, jeśli mamy do czynienia z artystą, który na początku lat 90. tych zmienił oblicze muzyki, a obecnie z powodzeniem wyprzedaje największe stadiony.

 

Wydaje się, że Paul Brannigan miał tę świadomość zaczynając pracę nad biografią Dave'a Grohla. Zamiast więc analizować jego dzieciństwo dzień po dniu, skupiać się na trudniej współpracy z Kurtem Cobainem w Nirvanie czy rozkładać utwory Foo Fighters na czynniki pierwsze, zrobił coś dużo ciekawszego. "Oto moje (po)wołanie" nie jest bowiem czystą biografią Dave'a Grohla. To przede wszystkim kapitalna historia muzyki i poszczególnych scen, których czynnym i biernym współtwórcą był Dave Grohl.

 

Czytając "Oto moje (po)wołanie" można odnieść dwa wrażenia. Po pierwsze Dave Grohl to musi być strasznie fajny facet. Taki, co to jest nieziemsko utalentowany, ale przy tym nie gwiazdorzy i nie ma humorów. Jednocześnie lubi i wypić, i dobrze się zabawić. Po drugie – ci wszyscy ludzie niezwykle mocno muszą kochać muzykę. Zarówno autor, Paul Brannigan, sam Dave, jak i wszyscy, którzy koło niego się kręcą.

 

Przez 400 stron książki to muzyka jest tak naprawdę głównym bohaterem. Gdy mowa jest o młodzieńczych latach Dave'a, nie dowiadujemy się, jakie stopnie miał w szkole, lecz jaki wpływ miała na niego rodzinna scena hard core z Waszyngtonu. Zamiast na tym poprzestać, autor serwuje nam skrócone historie Bad Brains, Minor Threat czy wytwórni Dischord. Zamiast biografii jednego muzyka, przeznaczonej dla jego najwierniejszych fanów, otrzymujemy więc monografię muzyki rockowej z Davem w tle. W dodatku bardzo zgrabnie napisaną, bo autor uniknął wszystkich banałów, w ślepy sposób wychwalający muzyków tak typowy dla biografii gwiazd muzyki popularnej. Skupił się natomiast na roli, jaką poszczególne osoby odegrały w historii muzyki i jaki wpływ miały na karierę Dave'a Grohla. No chyba że chodzi o Johna Paula Jonesa i Josha Homme'a.

 

Nigdy nie byłem wielkim fanem Foo Fighters, a o Nirvanie nie spodziewałem się niczego nowego dowiedzieć. Po "Oto moje (po)wołanie" sięgnąłem więc bez większych oczekiwań. Okazało się, że to bardzo dobra praca przeznaczona zarówno dla tych, którzy muzykę kochają i już o niej coś wiedzą, jak i tych, którzy dopiero zaczynają ją odkrywać. Ci pierwsi będą mieli okazję kilka razy się uśmiechnąć czytając o kontaktach Dave'a z takim Buzzem Osbornem czy Stevem Albinim. A ci drudzy być może zostaną zainspirowani do wpisania na youtubie "Minor Threat" i sprawdzenia, jak się kiedyś bez jakichkolwiek kalkulacji grało koncerty.