Piernikowski – Labyrinth

Minęło pięć lat od ostatniego solowego albumu Roberta Piernikowskiego. Najnowsza płyta Beyond Echo of Time to złożona z 13 kompozycji spójność oparta na rozszalałych syntezatorach. Lekkie, spacerujące progresje i arpeggia łączą się z podniosłymi basami, tworząc polifoniczne i często polirytmiczne całości. Słuchając tego albumu od początku do końca, zauważymy, że ciąg utworów pozostaje nieprzerwany. Dzięki temu powstała niby jedna, wielka (bo ponad 50-minutowa) kompozycja.

Album ten przepełniony jest współgrającymi kontrastami, które wyznaczają footworkowe rytmy. Tworzą one też zupełnie różne nastroje, od tajemniczego i mrocznego przez melancholijny po euforyczny. Wybitne zmiksowanie objawia się w tym, że mimo gęstości najrozmaitszych elementów ani na moment nie słyszymy chaosu. Piernikowski nad wszystkim panuje.

Labyrinth to idealnie wyważona mieszanka tego, co wysokie i piskliwe, oraz tego, co głębokie i w niskich rejestrach. To zabawa rytmem, a także samą melodią, która skacze między kanałami stereofonicznymi. To labirynt zbudowany ze ścian pokrytych mozaiką z kamyków o różnych barwach i fakturach. Tylko co znajduje się na jego końcu?

Zuzanna Kopij