Posłuchaj i poczytaj: Jak wybory na Grenlandii mogą wpłynąć na rozwój sztucznej inteligencji i wysokich technologii?
O Grenlandii było w kontekście wielkiej polityki głośno ostatnio w 2019 roku, gdy świat obiegła informacja o próbie odkupienia tego terytorium przez Donalda Trumpa od duńskiego rządu. Jak donosi magazyn Foreign Policy najpotężniejsi tego świata ponownie z chciwością spoglądają w stronę tej największej na świecie wyspy. Co jest tego przyczyną?
Nic nie ilustruje procesów globalizacyjnych w tak kształtny sposób jak to, że Chiny i Stany Zjednoczone w napięciu przyglądają się lokalnym wyborom na wyspie, której znaczenie na arenie międzynarodowej było do niedawna tak marginalne. Całe zamieszanie związane jest ze złożami metali ziem rzadkich (MZR), które odkrywane są stopniowo na terenie Grenlandii. W całym procesie pomaga również kryzys klimatyczny – topniejący śnieg ułatwia dostęp do surowców naturalnych.
W 1993 38% globalnej produkcji metali ziem rzadkich pochodziło z Chin, 33% z USA, 12% z Australii, zaś wkład Malezji i Indii stanowił po 5%. Te surowce są ważne z perspektywy rozwoju nowych technologii, używa się ich przy wytwarzaniu m.in. dysków twardych, samochodów hybrydowych i elektrycznych czy też smartfonów. Amerykański rząd zidentyfikował w ostatnich latach MZR jako dobro kluczowe dla bezpieczeństwa narodowego i ekonomicznego.
Wskutek prowadzonej już od kilku lat wojny celnej na linii Chiny-USA metale ziem rzadkich stały się jednym z głównych punktów sporu. Państwo Środka, jako główny eksporter, zaczęło używać swojej silnej pozycji do wywierania presji na Stanach Zjednoczonych. Według Eugene’a Dholza z University of Notre Dame nakładanie ceł i walka o wpływy ma tutaj jednak bardziej charakter prężenia muskułów, niż realnego kształtowania rynkowych realiów. Myląca w wypadku MZR jest także nazwa, wbrew której mówimy tu tak naprawdę o surowcach dosyć powszechnych. Problemem w ich wypadku okazuje się wydobycie. Przez to, że pomieszane są one z innymi minerałami, ekstrakcja metali ziem rzadkich to często wielostopniowy proces. W 2010 roku w licznych branżach opartych o MZR zaczęto obawiać się przerw w dostawach tych surowców. Odpowiedzią okazało się przestawienie produkcji w taki sposób, by zredukować zapotrzebowanie na te dobra. Dodatkowo, proekologiczne ruchy wywierające presję na przemyślę wydobywczym z czasem zaczęły osiągać swój cel – w coraz większym stopniu stawiać zaczęto na recykling MZR.
W swoim raporcie „Deciphering China’s AI Dream” Jeffrey Ding zwraca uwagę na to, że Chiny, chcąc nadrobić straty względem Stanów Zjednoczonych w wyścigu o prymat w dziedzinie sztucznej inteligencji, muszą rozwijać nie tylko swój software, ale także skupić się na kwestiach sprzętowych. Rozwój oraz wytwórstwo procesorów i chipów było do niedawna wyłączną domeną USA. Na przykład, w 2015 roku Chiny odpowiadały za raptem 4% światowej produkcji półprzewodników będących przecież niezbędnymi komponentami w hardwarze high-tech. Jak dowodzi Ding, dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji jest bezpośrednio powiązany z dostępem do odpowiednich surowców i narzędzi. Dlatego ze strategicznej perspektywy ważnym jest zapewnienie sobie odpowiedniego, stałego źródła potrzebnych dóbr. Tutaj na scenę z powrotem wkracza Grenlandia.
Miesiąc temu upadła tam rządząca koalicja, co poskutkowało przedwczesnym rozpisaniem wyborów lokalnych. Spolaryzowana politycznie wyspa nie może się zdecydować, jaki kierunek powinna obrać. Kuszona przez bezpośrednie inwestycje zagraniczne, chińskie wpływy i nowe miejsca pracy, Grenlandia stoi obecnie przed dylematem: otwierać się, czy też kontynuować bardziej protekcjonistyczną politykę? Lękom dotyczącym utraty ekonomicznej suwerenności towarzyszyły te związane z zagrożeniem dla środowiska.
Choćby region Kuannersuit został w latach 80. mocno doświadczony pod tym względem. Gdy resztki rud po prowadzonych tam wykopaliskach rozpuściły się w wodach gruntowych śmiano się, że lokalni mieszkańcy mają najlepsze zęby na Grenlandii. Nie dość, ze czyste dzięki fluorowi, to do tego świecące w nocy za sprawą uranu.
Sam rząd Grenlandii deklaruje, iż na wyspie znajdują się „wszystkie surowce naturalne, jakie warto w ogóle wykopywać”. Już w najbliższych tygodniach 56 000 mieszkańców tej wyspy zadecyduje o tym, jakiej chcą przyszłości dla swojego terytorium. Z jednej strony przywiązani do tradycji i nieskalanego przemysłem środowiska, z drugiej podpuszczani przez wizję gwałtownego wzrostu gospodarczego, Grenlandczycy są zwodzeni na pokuszenie przez potężne siły. Jak poważny jest to dylemat? By dowiedzieć się więcej o Grenlandii posłuchajcie naszej rozmowy z Dr hab. prof. UJK Magdaleną Tomalą, specjalistką od geopolityki tego regionu.
Olek Młyński