Posłuchaj: LUZ w Muzeum (Narodowym (we Wrocławiu))
Fot. B. Raczyńska i M. Skrabek
– Pojedli? – Pogadali? – No, to czas się zbierać. Bo my się teraz, do Muzeum wybieramy, o! – Kaziu, jakie do muzeum, gdzie o tej porze, posłuchamy radia jak królowie! – A, no jak tak!
Ta scenka rodzajowa mogła się wydarzyć w każdym polskim domu, kiedy chęć obcowania z kulturą wyższą staje na drodze prostych świątecznych uciech oraz karpiowskiej atmosfery. Z pomocą śpieszymy jednak my. To co można byłoby zobaczyć w Muzeum Narodowym we Wrocławiu zobaczyliśmy za Was. Po to, abyście mogli odpalić ten wirtualny spacer zamiast Cichej nocy, żeby zaleczyć przejedzenie.
Wraz z ośmiorgiem kustoszy i kustoszek Muzeum Narodowego we Wrocławiu patrzymy na historię inaczej. Z perspektywy ludzi, opowieści, zwyczajów, a jak się zmęczymy to z perspektywy ławeczki. Z chęcią poznania i zrozumienia, a nie z przymusem. Nie robimy wycieczki szkolnej – nie spieszymy się, pytania zadajemy za was i nie będzie potem odpytki.
Na początek zmysłowe pobudzenie. Wciąż oczarowani zapachem mandarynek, zakochani w smaku serniczka i rozpływając się pod miękkością koca, sięgamy do opowieści o alegoriach tych odczuć. O obrazach, które można poczuć, opowiada Michał Pieczka.
Natchnieni zmysłowymi muzami lepiej wyobrazimy sobie blask następnego eksponatu. Skarb średzki, który znaleziono kompletnie przypadkiem, to zbiór monet, klejnotów i kosztowności z okolic XIII wieku. Według wielu to najcenniejsze europejskie znalezisko ostatniego stulecia. O przedmiotach, które fajnie by było mieć jako prezenty pod choinką, mówi Jacek Witecki.
Jedne eksponaty szepczą do nas złotem, inne natomiast krzyczą na ratunek. Losy niektórych z nich są za to historią tak niezwykłą, że przyćmiewają nawet bajanie wujka przy stole. Razem z Izabelą Trembałowicz-Chęć kucamy przy romańskich detalach architektonicznych, które odratowano z gruzowiska.
Rolą Renifera Niko jest ratowanie świąt, a rolą muzeów ratowanie zabytków. Agata Stasińska zabrała nas na przechadzkę, żeby obejrzeć ołtarz wrocławskich złotników, który uratowano podczas wojny.
Gdy się człowiek nachodzi po muzeum, w pewnym momencie bolą go nogi. I przydałoby się coś zjeść, ale po świętach to jednak człowiek już zapchany. Zawsze jest jednak miejsce na jeszcze jednego pierniczka. Przy delektowaniu się lukrem i kolorową posypką można posłuchać Julii Szot, która przedstawia historię tych ciastek.
W Muzeum Etnograficznym zatrzymaliśmy się też jeszcze na kolędowanie. No, prawie. Na instrumentach zabytkowych niestety nie mogliśmy zagrać, ale opowiada nam o nich Marta Derejczyk.
Bałwana lepimy z trzech kul, a pawilon, który odwiedziliśmy ma cztery kopuły. Matematyka się więc nie zgadza, tak samo jak przełamany jest w tym przypadku wątek dawności. O sztuce współczesnej można by nieskończenie, ale przyspieszoną przebieżkę po eksponatach Pawilonu Czterech Kopuł robią z nami Agata Iżykowska-Uszczyk i Iwona Gołaj.
My się nachodziliśmy teraz wasza kolej, by spalić poświąteczne kalorie. Wszystkie przedstawione zabytki możecie zobaczyć na własne oczy we wrocławskim Muzeum Narodowym i jego oddziałach. Dogadaliśmy też, że jeśli będzie potrzeba, można się wturlać.
Mateusz Łapot, Marlena Kwiatkowska, Karolina Sołtys