Sega Bodega
I started DJing because I thought it looked cool – tak Sega Bodega zaczął swoją przygodę z muzyką elektroniczną, aby potem stać się jedną z najbardziej kreatywnych postaci dekonstruujących wszelkie muzyczne gatunki. Londyński producent i współzałożyciel wytwórni NUXXE doczekał się swojej pierwszej długogrającej płyty Salvador.
Nasz Artysta Tygodnia przygodę z muzyką rozpoczął w wieku jedenastu lat grając w zespole heavy-metalowym. Potem przyszła pora na grind-core, aż w końcu zainteresowania doczekała się elektronika, co zaowocowało pierwszą epką już w 2013 roku. Od tego czasu cały czas eksperymentuje i szuka innowacyjnych form. Na początku zajmował się głównie UK bassem i szeroko pojętą muzyką elektroniczną, aby z biegiem lat zacząć używać swojego głosu i chociaż udziwnia go różnymi efektami wokalnymi, to również pokazuje, że świetnie radzi sobie z tworzeniem melodii. Dryg do pisania chwytliwych kompozycji, wraz z nieograniczoną kreatywnością producencką, dały nietuzinkowe połączenie, którego słucha się z zafascynowaniem i nie można się oderwać.
Ogromny wpływ na jego twórczość wywarła fascynacja kinematografią, co doczekało się nawet EPki SS, która stanowi własną interpretację soundtracków między innymi do Clockwork Orange. Jego inspiracja kinem znajduje odzwierciedlenie także w strukturze kolejnych wydawnictw oraz niekonwencjonalnych teledyskach. Artysta porównuje dobrą muzykę do oglądania filmów, twierdząc, że jest to ten sam rodzaj zaangażowania i ciekawości, bo słuchając najlepszych utworów czekamy w ekscytacji do samego końca aby przekonać się, jak rozwiną się dźwięki i jak zabrzmi ostatni beat. Stąd u Segi tyle zwrotów akcji, przełamań, nieoczywistych rozwiązań w niemal każdej piosence. Można śmiało powiedzieć, że Sega Bodega jest swoistym reżyserem muzyki. Ta plastyczność, w połączeniu z wybujałą wyobraźnią i bezgraniczną otwartością na nowe idee, daje mu wręcz nieskończone pole manewru jako producentowi muzycznemu.
It’s about limitless that I have with my imagination. With electronic music there is no end to what you can actually do and lyrically there is no end to what you can do when you start to completely fictionalise things.
Rokiem przełomowym dla artysty był rok 2018. Wtedy to ukazała się epka self*care, dzięki której zrobiło się o nim znacznie głośniej. W tym czasie podzielił się też bardzo osobistym listem, w którym opowiada o swoich sposobach na walkę z uzależnieniem alkoholowym czy napadami złości. Przyznaje jak trudny czas ma za sobą, jak wiele negatywnych emocji trzymał w sobie i jaką ulgę przynosi zaakceptowanie swoich demonów i pójście na terapię. Wszystkie te doświadczenia odcisnęły swoje piętno właśnie w self*care. Dla samego artysty to wydawnictwo stanowi także pomost między tworzonymi wcześniej beatami i intrumentalami, a jego bardziej piosenkową odsłoną.
Proces tworzenia jest dla londyńskiego producenta kwestią natychmiastowego zaszczepienia esencji utworu – idea jest tutaj najważniejsza i ma być wyklarowana od razu, a reszta szczegółów samoistnie się zazębia, chociaż samo to dopasowywanie detali może potrwać o wiele dłużej. Większość utworów z najnowszej płyty Sega Bodega dopracowywał miesiącami. Wyjątkiem jest tutaj U Suck, które powstało w pół godziny i które ma spory potencjał na przebój, poskutkowało częstym porównywaniem tego kawałka do idealnego kandydata na Tik Tokowy hit. I jeśli też nie wiecie do końca, jak działa i o co chodzi z Tik Tokiem, to nie jesteśmy sami – Sega Bodega także googlował „Tik Tok anthems” po tych porównaniach.
Po kilku EPkach, stworzeniu oprawy muzycznej do jednego z pokazów Fenty czy reklamy Nike oraz po wyprodukowaniu mnóstwa świetnych kawałków swoim koleżankom z NUXXE, przyszła w końcu pora na debiutancką płytę. Salvador ukazał się w walentynki i jest bolesnym rozliczeniem Segi ze swoimi związkami, uzależnieniem i trudnościami emocjonalnymi. Chociaż jest to najbardziej „piosenkowe” wydawnictwo artysty i momentami bywa naprawdę delikatnie i wrażliwie, to nie brakuje tutaj pulsujących, nieoczywistych beatów przełamanych osobliwymi breakami. Sega Bodega funduje nam prawdziwy kalejdoskop nie tylko dźwięków, ale też emocji, bo jego debiutu słucha się z dużym zaangażowaniem. Każdy następny odsłuch może nas zaskoczyć kolejnymi wyłapywanymi smaczkami i kolejnymi liniami melodycznymi zagnieżdżającymi się w głowie, pomimo że te melodie są często mocno zdekonstruowane i osadzone w niezliczenie dziwnych (acz świetnych) efektach dźwiękowych.
Sega Bodega oczarowuje mnogością inspiracji, otwartością w dzieleniu się swoimi emocjami i sposobem tworzenia muzyki. Tę niezwykłą postać będziemy mieli okazję (miejmy nadzieję) zobaczyć w ramach Salvatour, na zaplanowanym koncercie w warszawskim klubie Pogłos 7 maja tego roku. A tymczasem możecie posłuchać o nim i zapoznać się z jego futurystyczną twórczością w naszym paśmie Artysta Tygodnia, od poniedziałku do piątku.
Anna Kubala