Shabaka
Jak stać się jednym z najciekawszych artystów XXI wieku? To proste! Graj na saksofonie, połącz ze sobą wpływy metropolii z muzyką ludową, kinem sci-fi klasy B, oraz dobierz jeszcze parę teoretycznie niepasujących do siebie gatunków i żongluj nimi, grając w trzech zespołach naraz. A potem zamień saksofon na flet. I nazywaj się Shabaka, tak jak Artysta Tygodnia w Akademickim Radio Luz. Proste, nie?
6 grudnia premierę miała EP’ka Possesion od Shabaki, utrzymana w podobnym klimacie do Perceive It’s Beauty, Acknowledge It’s Grace – longplaya z kwietnia 2024 roku. Jak widać, zmiana instrumentu wyszła muzykowi na dobre, jeżeli chodzi o częstotliwość wydawania albumów. Chociaż fani raczej nie mogli na to narzekać – Shabaka, grający w różnych zespołach, nie zaliczył przerwy wydawniczej od 2016 roku. Teraz jednak, gdy jest na ścieżce solowej, muzyka którą tworzy się zmienia, pozwalając wybrzmieć innym niż dotychczas elementom.
Najbardziej w uszy rzuca się swego rodzaju wsobność, czy intymność, którą dzięki nowemu instrumentowi jest w stanie osiągnąć artysta. Wybrzmiewało to już na longplayu, ale EP’ka zdaje się wydobywać to jeszcze bardziej. Rzadko kiedy obok fletu pojawiają się perkusjonalia, jasno i klarownie ustalające rytm. Utwory płyną swoim własnym tempem, nie proszą słuchacza o chwilę skupienia, a raczej zapraszają go do wspólnej podróży.
Bo to właśnie podróż wydaje się być jednym z ważniejszych elementów życia Shabaki. Urodził się w Londynie, ale dorastał już w Barbadosie. Mając 19 lat wrócił do Londynu, gdzie otrzymał wykształcenie muzyczne i współtworzył młodą scenę brytyjskiego jazzu. Kiedy intensywne koncertowanie, tworzenie, oraz zaszufladkowanie jako stricte saksofonistę dało mu się we znaki, wyjechał do Brazylii, by być bliżej nowego instrumentu, który chciał opanować do perfekcji – fletu.
Z resztą do tej wolty ostatecznie zainspirował go André 3000, który w zeszłym roku powrócił na scenę z albumem New Blue Sun. Shabakę możemy nawet na nim usłyszeć na utworze Ninety Three ‘Til Infinity And Beyoncé. Gra tam na japońskim flecie shakuhachi – instrumencie kojarzonym między innymi z buddyzmem zen, którego mnisi używali do medytacji.
I może to właśnie połączenie szeroko pojętej medytacji, podróży i intymności określa najlepiej nową, spirytualną i hipnotyzującą drogę w muzycznym rozwoju Shabaki. Rozpoczętą gdzieś na wysokości albumu z kwietnia, kontynuowaną i ulepszoną na Possession. Flecista zaprosił do swojej wędrówki pięciu artystów – po jednym na każdy utwór – dzięki czemu poza wymienionymi już aspektami jego nowej odsłony, dochodzi czwarty element, jakim jest otwartość.
Billy Woods na ciemnym, zadymionym Timepieces kładzie świetnie zarapowany storytelling. Jego kolega z zespołu Armand Hammer – E L U C I D na I’ve Been Listening dopełnia muzykę spoken wordem, idealnie wpasowującym się w różnorodność fletów. André 3000 w To The Moon zdaje się rozmawiać poprzez instrumenty z Shabaką. Dzięki wokalizom Esperanzy Spalding, Cycles of Growth zatracają swój pierwotny, spokojny wydźwięk – to ona buduje klimat całego utworu. A partie pianina, zagrane przez Nduduzo Makhathiniego na Reaching Back Towards Eternity dodają nagraniu klasycznego elementu.
Chociaż muzyczne kolarze dla Shabaki nigdy nie były czymś obcym, to jednak połączenie różnych światów na nieco ponad 20 minutach muzyki jest czymś, co zaskakuje i wzbudza podziw. Daje wrażenie mikroklimatu, który funkcjonuje na własnych zasadach, ale jest też gościnny i da schronienie każdemu, kto tylko będzie chciał.
Jan Wątroba