Sheena Ringo

Sheena Ringo

Karnawał Sheeny Ringo na 25-lecie długogrającego debiutu

W 1999 z przytupem na scenie japońskiego rocka pojawiła się dziewczyna z gitarą, która na zawsze zmieniła oblicze tamtejszego popu. Jej muzyka nieodwołalnie objęła to, co hałaśliwe i dysonantyczne, a jednocześnie nie stroniła od harmonii i melodii, nawet jeśli niejednokrotnie połamanych po japońsku. Uczyniła własnymi jazzowy big band i orkiestrę symofniczną. Teraz, po raz kolejny zręcznie mieszając wszystkie swoje światy, wydała pierwszą od pięciu lat płytę Hōjōcha i otwiera swój kabaret. Poznajcie Sheenę Ringo!


Sheena Ringo

Hōjōcha

2024

Universal

Choć gdy Ringo wydała w kwietniu nowy podwójny singiel Ningen toshite / Welcome to Tokio, można było spodziewać się zapowiedzi premiery kolejnej płyty, chyba nikt nie przypuszczał, że miesiąc później bez żadnego wcześniejszego ostrzeżenia album trafi po prostu na streamy — krążek zatytułowany Hōjōcha, co na angielski przetłumaczono jako Carnival jest zarówno celebracją 25-lecia kariery artystycznej Ringo, jak i świętem kobiecości. W przeciwieństwie do poprzedniej płyty Sandokushi sprzed pięciu lat, gdzie Sheena śpiewała wspólnie ze starszymi mężczyznami, tutaj artystka zaprosiła do współpracy siedem japońskich wokalistek młodszej generacji, by, jak sama mówi, dać im odpowiednią platformę do wyrażenia samych siebie. Album jest przepełniony bardziej pozytywną energią niż jego raczej minorowy poprzednik, co znalazło odzwierciedlenie także na kosmicznej, kolorowej okładce w centrum której znalazł się japoński znak pomyślności — zapraszający kot maneki-neko z gitarą. Podobnie jak na kilku wcześniejszych płytach Sheena na okoliczność premiery pozbierała wydane na przestrzeni ostatnich kilku lat utwory i wciągnęła je w bieg krążka w nowych aranżacjach, w przeważającej mierze nagranej z towarzyszeniem jazzowego bandu. Podskórny kabaretowy vibe materiału koresponduje zresztą doskonale z informacją, wciąż jeszcze oficjalnie nieogłoszoną, ale przebijającą się od jakiegoś czasu w kuluarach, że artystka przed końcem roku zamierza na obrzeżach Tokio zamierza uruchomić swój własny kabaret z autorskim programem muzycznym. W tym właśnie anturażu zrealizowano ponoć teledyski do pięciu promujących krążek teledysków, które udostępniono w przededniu premiery krążka na kanale Youtube piosenkarki.


Nasza selekcja:

Jinsei wa yume darake

2017

Universal

Choć Sheena Ringo zaistniała przede wszystkim jako artystka sceniczna, od samego początku kariery była też siłą napędową własnej twórczości. Przy kolejnych płytach chętnie współpracowała z kolejnymi aranżerami, ale w większości sama odpowiadała za swój repertuar, a także podsyłała niepublikowane utwory własnego autorstwa innym wykonawcom. W 2014 roku zdecydowała się na, jak sama to określiła, re-import części tych piosenek do własnej dyskografii pod szyldem Gyaku-yunyū (pol. Ponowny import), by trzy lata później dodać do zestawu drugi wolumin. Właśnie na drugiej części zestawu znalazł się jeden z utworów bezsprzecznie definiujących muzykę Sheeny Ringo jako taką — współczesne arcydzieło wokalnego jazzu — Jinsei wa yume darake (pol. Życie jest pełne snów) z niedającą się opisać słowami charyzmą i przepełniającą każde słowo miłością do życia żeniące musicalową fantazję o życiu ze słodko-gorzką codziennością. Ringo przekonuje całą sobą, że chce pełnego doświadczenia, chce pić i jeść do woli, choćby miałoby kwaśno i gorzko, chce kochać naprawdę — kogokolwiek chce, ale też parafrazuje to, o czym przed laty śpiewał nasz własny Grechuta — nie chce, by okradano ją z jej własnego życia. Choć utworu oficjalnie nigdy nie wydano na singlem, zwieńczono go adekwatnym teledyskiem okraszonym francuskojęzycznym podtytułem Ma vie, mes rêves. Piosenka do dziś pozostaje jedną z najpopularniejszych w bogatej dyskografii artystki.


Yattsuke shigoto

2003

Universal

Ringo miała na koncie już dwa znakomite krążki, ale dopiero na wydanym w 2003 roku Kalk, samen, kuri no hana. rozwinęła w pełni swoje kreatywne skrzydła. by oddać istotę samsary — buddyjskiego cyklu życia i śmierci — ringo odważnie weszła tutaj w krąg artystycznego rocka i sięgnęła po jeszcze bardziej ekspresyjne środki wyrazu. To złożona płyta i jeśli się z tą ekspresją nie oswoi, trudno poradzić sobie z resztą — powykręcanymi, progresywnie popowymi aranżami niejednokrotnie zwieńczonymi jawnie hałaśliwymi elementami oraz specyficzną japońską melodyką, niezbyt często bliską tego, do czego przyzwyczaili nas amerykanie. Nawet jeden z najbardziej bezstresowo przebojowych fragmentów płyty — Yattsuke Shigoto (pol. Pospieszna robota) pierwotnie wydany w 2000 roku w prostolinijnie rockowej wersji na żywo. Sheena zepsuła tu po swojemu wspólnie z aranżerem Toshiyukim Morim. Numer w dziwaczny sposób łączy w sobie kolaż dźwiękowy nagrań terenowych (włącznie z odgłosami sprzątania), pogodne disco i barokowy pop z prominentną solówką klawesynu. Utwór osiąga jednocześnie szczyty artystycznego eklektyzmu i nieskrępowanej przebojowości — coś, co doskonale definiuje wszystko to, czym jest muzyka Sheeny Ringo.


Stoicism

2000

Universal

Jeśli Sheenę Ringo, bezsprzecznie jedną z największych gwiazd współczesnego japońskiego rocka, przedstawiać komuś zupełnie niemającemu o jej muzyce pojęcia, to z pewnością przy pomocy wydanej w 2000 roku drugiej płyty artystki — Shōso strip. To właśnie ten album okrzyknięto wówczas w Japonii rockową płytą roku i sprzedano w ponad dwóch milionach fizycznych kopii. Choć krążek w dużej mierze kontynuował zapoczątkowaną rok wcześniej stylistykę dziewczyny z gitarą, Sheena podjęła też trochę ryzykownych decyzji artystycznych — obok bardziej radiowych, singlowych numerów znalazły się tutaj również fragmenty jednoznacznie hałaśliwe czy nawet kakofoniczne — jednym z nich jest utwór paradoksalnie zatytułowany Stoicism, gdy w gruncie rzeczy bardziej adekwatną dla niego nazwą byłoby ADHD. W tej nawet nie dwuminutowej miniaturce Ringo prowadzi na raz kilka linii melodycznych i tekstowych, wyrażając w nich zupełnie sprzeczne myśli i emocje. Jest beztroska, lekko histeryczna, ale doskonale kontroluje wokale, które nigdy nie wchodzą w rejestry Jun Togawy z niesławnego Suki suki daisuki, które na pewnym poziomie wydaje się jednak całkiem paralelne zawadiackiemu i eksperymentalnemu sznytowi kompozycji Ringo.

Kurtek Lewski


Sheena Ringo