Sylvain Tesson „W syberyjskich lasach” (Justyna Surma)

Sylvain Tesson „W syberyjskich lasach” (Justyna Surma)

Sylvain Tesson "W syberyjskich lasach"

wyd. Noir sur Blanc

Justyna Surma

 

 

w syberyskich lasach„Dopóki będą istniały drewniane chaty w głębi lasu, nic jeszcze nie jest stracone”.  To słowa Sylvain Tesson, autora książki „W syberyjskich lasach”. Francuski pisarz, dziennikarz i podróżnik postanowił pewnego dnia, że przez sześć miesięcy zamieszka w syberyjskiej chacie nad brzegiem Bajkału. Zabrał ze sobą książki, cygara i wódkę – przestrzeń, cisza i samotność, za którymi tak tęsknił – już tam były. Czy to faktycznie wystarczy, by człowiek zachodu odnalazł szczęście w leśnej głuszy? Elliot Aronson w swojej pracy zatytułowanej „Człowiek-istota społeczna” dowodzi, że tylko w społeczeństwie realizujemy swoje podstawowe potrzeby : bezpieczeństwa, przynależności, szacunku, samorealizacji czy rozwoju. Skąd więc, w niektórych ludziach to pragnienie izolacji od wielkomiejskiego gwaru i życia w grupie?

 

Sam autor żartobliwie odpowiada na to pytanie, twierdząc, że miał po prostu dosyć świata, w którym człowiek staje przed dylematem wyboru jednego z piętnastu rodzajów ketchupu. Życie w pustelni na wzór eremitów, było dla niego swoistym azylem od wszechobecnego konsumpcjonizmu i mnogości dóbr, które w paryskiej codzienności przesłaniały mu to, co najważniejsze – jego człowieczeństwo.

 

Eksperyment „prostego życia” z dala od cywilizacji i postępu, nie jest bynajmniej oryginalny. Podobnie jak pomysł, aby poprzez ową izolacje lepiej zrozumieć siebie i otaczający nas świat. Już w XIXw. pewien amerykański transcendentalista H.D. Thoreau spędził samotnie dwa lata wśród lasów nad jeziorem Walden, pracując fizycznie, czytając książki i kontemplując przyrodę, a swoje doświadczenia opisał w zbiorze esejów. Zresztą Tesson znał Thoreau, być może nawet się nim inspirował, na co wskazywałyby podobieństwa zarówno na poziomie konstrukcji  jak i fabuły. Jeśli miałabym znaleźć epitet określający obie te książki, to było by nim słowo: kojące. Nie każdy ma szansę zaszyć się gdzieś z dala od świata, mając  za towarzyszy jedynie dwa malutkie psy, ptaki, drzewa i ogromne jezioro – jednak może to uczynić pośrednio, dzięki takie właśnie literaturze, która pozwala czytelnikowi złapać oddech w zabieganej codzienności.

 

Czytając zapiski francuskiego podróżnika, przekonacie się jak wiele refleksji może zrodzić się nad szklanką parującej herbaty lub kieliszkiem wódki.  Autor wprowadza w świat pięknej, nieskażonej jeszcze przez człowieka syberyjskiej przyrody i robi to bardzo umiejętnie, z dużym wyczuciem języka. Przyglądając się panoramie literatury światowej, trudno nie zgodzić się z faktem, że „W syberyjskich lasach” to kolejny utwór stawiający odbiorcę przed wyborem pomiędzy „mieć” i „być”.  Pisarz spędził w tajdze wiele szczęśliwych chwil, jednak człowiek, którego odbicie odnajdujemy w tafli jeziora Bajkał, tylko pozornie sprawia wrażenie istoty spełnionej. Ostatecznie bowiem, pomimo usilnych starań, nie udało mu się uciec od życia, które pozostawił za sobą, zaszywając się w syberyjskiej głuszy, natomiast pobyt w drewnianej chacie, choć dał mu wolność i poczucie niezależności,  nie przyniósł pełni szczęścia, ponieważ zabrakło osoby, z którą mógłby to doświadczenie dzielić.