Archiwum

Tamten – Nie Wie Nikt

Nie Wie Nikt przynosi na myśl wspomnienia z czasów kaset VHS, świetności oranżady w proszku i gumy turbo. To podróż w przeszłość w starannym synthowym wydaniu. Jest częścią Wschodniej Fali, najnowszego albumu TAMTEN-a, który tym wydaniem stworzył obraz bliski każdemu z nas. Połączył zimną elektronikę z ciepłą melancholią, a później zaprowadził w okolice szarych bloków i urządził tam dyskotekę. To krążek, który oprócz poczucia nostalgii, podsuwa również inne emocje i historie. Obfituje w opowieści o romansach, tanecznych szaleństwach, ale i proponuje wyciszenie.

Wschodnia Fala to melodie wydające się znajome, jednak ich podanie, choć retro, jest nowe i nieznane nam wcześniej. Każdy na pewno rozpozna tu wpływy Kraftwerk, Duran Duran, a także gigantów polskiej zimnej fali i popu: Republiki, Aya RL czy Papa Dance. Jednak ta fascynacja przeszłością sugeruje, że jest to pamiętnik aktualizowany na bieżąco, a odkrywanie tej płyty może przypominać czasy, w których zachodnia popkultura dopiero wkradała się do mieszkań zza żelaznej kurtyny.

Paulina Madej

Potwory I Ludzie – 1995

Potwory I Ludzie, choć znów nostalgicznie, to mimo wszystko wprowadzają powiew świeżości na polskiej scenie muzyki gitarowej. Wraz z singlem 1995 lądują na liście mocograjów tego tygodnia w Akademickim Radiu LUZ! 

1995 to kompozycja, która ma nie tylko tekst wspominający przeszłość, ale i gitary, które na myśl przywołują najbardziej zasłużone polskie zespoły. To most łączący współczesne spojrzenie na muzykę z najlepszym brzmieniem wszech czasów. Tym samym grupa wychodzi przed szereg i tworzy zupełnie nową propozycję gatunkową – mieszczanin punk.

Nie dajcie się namawiać i wsiadajcie do tramwaju, który zawiezie Was 30 lat wstecz – do tego zachęca zespół Potwory I Ludzie. Robi to przekonująco, bo tym samym zapowiada, że już 25 kwietnia wysiądziemy na przystanku Szczęście i posłuchamy ich nowego albumu. 

Paulina Madej

god.wifi — dj

Muszę się do czegoś przyznać — ten mocograj był zaplanowany. Od miesięcy.

8 listopada.

To wtedy podczas setu god.wifi usłyszałem pierwszą próbkę utworu dj. Od razu wiedziałem, że po premierze zrobi on rundki na moich słuchawkach, ale skrycie w sercu trzymałem też nadzieję na głośniki radiowe. Ciężko kogokolwiek oszukać — utwór wpadł mi w głowę i nie chciał wyjść. I tak pomimo usłyszenia go zaledwie jeden raz, pilnie siedział tam od początku listopada i czekał na doskonały moment, aby przypomnieć mi o swoim istnieniu i wdrożyć plan w akcję.

28 lutego.

Warto było czekać na premierę debiutanckiego albumu FREE WIFI — na trackliście nareszcie widnieje utwór dj. Na sam album oczekiwania miałem już wystarczająco duże, ponieważ po passie świetnych singli ciężko byłoby mnie zawieść, ale to usłyszenie pierwszego dj to ja było jak powrót do domu. Na utworze znajdziemy charakterystyczny dla artystki niewiarygodnie kreatywny beat, któremu towarzyszą żartobliwe wersy, autotunowany wokal i zabawa muzyką, jak nastackowane tagi, sample czy rytmiczne oklaski. Ale ponad komiczną warstwą to przede wszystkim kawał świetnego digicore’u z trapowo-hyperpopową produkcją, którego podobnie pełno na wspomnianym debiucie. A to przypomina, że polska reprezentacja hyperpopu, jest naprawdę na poziomie międzynarodowym i warto ją sprawdzić.

Miksuje dla nas jedna z najlepszych polskich reprezentantek internetowej muzyki, więc jeżeli komuś trzeba jeszcze przypominać kto tu jest prawdziwym dj’em, a kto tylko gra tracki, to posłuchajcie jeszcze raz naszego najnowszego mocograja

Mikołaj Domalewski

Dno – bogdan sėkalski ft. magicc_pep

Płyniemy do Dna, by pomedytować nad stanem naszego ducha, ponarzekać i oczyścić głowę ze zmartwień. Płyniemy w mieszance nieoczywistej (jak to zwykle bywa w przypadku tej dwójki artystów). A Dno jest gładkie, plumkające i sprawia, że mamy łaskotki.

Czujemy porządek pośród chaosu. Otaczają nas zapętlone repetycje, błyskotki i glitche. Melancholia nas koi, a dotarcie do Dna to introspektywny katharsis. bogdan i magicc_pep osiągnęli ten dziwny stan, rozsadzając granice między gatunkami muzycznymi. Nie jest to jednak dekonstrukcja dla samej sztuki dekonstrukcji – Dno wydaje się być intymnym, emocjonalnym manifestem. To dialog między introspekcją a rytmem życia – hipnotyczny, refleksyjny, a zarazem zaskakująco dynamiczny. Do tego, jak na bogdana sėkalskiego i magicc_pepa przystało, bawią się produkcją, tworząc niespodziewane połączenia i dochodząc do nieoczywistych rozwiązań.

Koledzy, bierzcie ile się da z tej lekkości, zabawy formą i nieperfekcyjnej doskonałości. Trzymamy kciuki, że się uda!

Zuzanna Kopij


Kosma Król, Kania ft. Cozza — PYSZNA GADKA

Gdy zakochani spędzali czas na randkach i wręczali sobie kartki, Kosma Król z ekipą zaprezentowali swoją własną laurkę — z miłości do rapu.

Pierwszy odsłuch POLOTU był dla mnie powiewem świeżości, czymś, czego od dawna mi brakowało, a nawet nie miałem pojęcia. Szczerze, to mało powiedziane, skład Kosma, Cozza i Kania to raczej huragan, który rozniósł mnie po kątach. PYSZNA GADKA to utwór dla tych wszystkich młodych, którzy z inspiracją dorastali w rytm Slamu, Taco czy Pezeta. Ale ten track to nie tylko hołd oddany tym inspiracjom, ale też doskonałe świadectwo talentu nowego pokolenia.

W błyskotliwych linijkach Kosmy słychać czystą zajawkę i szczery uśmiech z naturalnym poczuciem flow, którego zazdrościłaby nie jedna rzeka. Bragga i wersy Cozzy (🐐) odkrywają równie nowe nurty, a jednocześnie trącą oldschoolem, czerpiąc inspiracje, ale płynąc swoimi ścieżkami. A do tego wszystkiego fenomenalny boom bapowy beat Kani, producenta, który już niedługo będzie wymieniany jako jeden z najlepszych talentów, tworzy mieszankę, przy której naprawdę nie ma co lać wody. W dodatku te zmiksowane wstawki od Okiego, Otso (x2!), czy Miłego ATZeta przy końcówce z niewiarygodną szczerością przypominają vibe dobrego cypherowego freestyle’u.

Tytuł PYSZNA GADKA to trochę strzał w kolano, bo gadka jest, ale pychy brak, bo talentu jest aż za dużo. Zostaje tylko smak na więcej i pełno dumy z polskiej sceny. Kosmę najlepiej definiuje bezpretensjonalny LUZ, więc zapamiętaj — POLOT to jedna z najlepszych rapowych premier a oni serio będą najlepsi w tym kraju i to prawie pewne.

Mikołaj Domalewski

beluga ryba – RANGER

okładka singla RANGER autorstwa artysty beluga ryba

Tak jak tytułowy ranger w pojedynkę przemierza odległe, nieznane prerie, tak samo debiutancki singiel projektu beluga ryba samotnie trafił na platformy streamingowe. Samotnie, ale z misją. RANGER zapowiada wychodzący 22 listopada album DZIADZIA, którego autorem jest Jędrzej Dudek, znany z takich formacji jak P.Unity oraz beluga stone. Tym muzyk razem odsłania swoją dotąd nieznaną twarz… rapera?

Czy RANGER-a można uznać za utwór rapowy? Na to pytanie ciężko jest odpowiedzieć jednoznacznie — w miejsce rytmicznego bitu podstawiona zostaje westernowa melodia, a tekst, chociaż rymujący się i recytowany, wydaje się być dużo bardziej poetycki i metaforyczny, niż to, do czego przyzwyczaiły nas rapowe klasyki. No, ale poezja śpiewana to, to też nie jest…

Melorecytacja może się wydać aż teatralna — arogancki ton, niewyraźne wypowiadanie słów i awanturnicze nastawienie mówiącego (rapującego?) – wszystko perfekcyjnie utrzymane w konwencji westernu. Kto wie, może ten klimat dzikiego zachodu nie jest nam wcale tak odległy, a RANGER to opowieść o naszej najbliższej rzeczywistości.

Maja Michalik

Kondukta – OSTATNIE PIWO

Po fenomenalnym zeszłorocznym debiucie Kondukta nie zwalnia i prawdopodobnie jeszcze w tym roku usłyszymy kolejny album. Już pierwszy singiel dał się poznać jako coś zupełnie innego, a kolejny tylko nas w tym utwierdził.

OSTATNIE PIWO to świadectwo reorientacji artysty. Już nie jesteśmy szarpani gwałtownymi basami i wzburzani różnorodnymi instrumentacjami. Sam Kondukta bierze głęboki wdech i nawija klarowniej. Spotykamy się z większą delikatnością. Beat leniwie płynie, melodia staje się lekka i frunie beztrosko w eter.

To oparta na pętlach spowiedź. Ma charakter introspektywny, ale pozostaje (typowym dla Kondukty) komentarzem na temat świata, społeczeństwa i zepsutego systemu. To jednocześnie wyraz niezwykle uczuciowej otwartości i bezgranicznej bezlitosności. To bezpośredniość, bezradność, beznadzieja. I bez wątpienia ekscytująca zapowiedź kolejnej płyty.

Zuzanna Kopij

Patrick The Pan – Po świetle (wiem, że znów jest 4:00)

Patrick The Pan, jak zwykle, kroczy własnymi ścieżkami i w momencie, w którym większość artystów wydaje tzw. letniaczki, on zdecydował się na zapodanie smutniaczka. Rzeczywiście jest to pewna inkoherencja względem pogody za oknem, jednak proszę nie skreślać Patricka! Po świetle (wiem, że znów jest 4:00), mimo ponurego tekstu, zachwyca swoim niepowtarzalnym brzmieniem.

To zdecydowanie nowa twarz polskiego artysty, w której wygląda naprawdę dobrze. Po świetle (wiem, że znów jest 4:00) zupełnie różni się od pozostałych singli, które również są zapowiedzią kolejnej płyty muzyka. Poprzednie kawałki – O bzdurach, tatuażach i miłości oraz Ty wiesz (Nie ma co trzymać najlepszych talerzy dla gości) były utrzymane w spokojnym klimacie. Grające w nich główną rolę relaksujące dźwięki pianina, nie miały towarzystwa elektronicznych smaczków, które tak dobrze rozbrzmiewają w utworze Po świetle (wiem, że znów jest 4:00).

Po radosnym, jak na Patricka, albumie Miło wszystko chyba nikt nie będzie zły, że najprawdopodobniej czeka nas powrót do tekstowych korzeni artysty. Ja nie mam nic przeciwko. Nie będę narzekać ani marudzić, zwłaszcza jeśli reszta utworów na nowej płycie również będzie utrzymana w klimatach tego letniaczka-smutniaczka.

Paulina Madej

mop ft. Seweryn – magiczny ołówek

Bez wątpienia magiczny ołówek to jedna z najbardziej hipnotyzujących premier w minionym czasie. Mop wraz z Sewerynem naprawdę czarują! Nie mają różdżki, jednak co to za problem? Czas na nową erę czarodziejów. Magików, którzy do rzucania zaklęć używają ołówka.

Na mnie te czary podziałały, bo wystarczyło jedno przesłuchanie, a w mojej głowie grało tylko: ołówek, o, o, ołówek… Proszę nie odbierać tego jako zemstę, jednak pora na to, aby i w Radio LUZ wybrzmiał ten urok! Magiczny ołówek mocograjem!

Nieodparcie słuchając tej piosenki, nasunęły mi się skojarzenia z bajką Zaczarowany ołówek, w której to jasnowłosy chłopiec dostał ów wspaniały przedmiot, dzięki czemu mógł urzeczywistniać wszystko, co tylko narysował. Podobna sytuacja liryczna kreuje się w utworze mopa i Seweryna. Wszak i tutaj bohater piosenki korzysta z ołówka do materializacji swoich marzeń.

Paulina Madej

Coals – duuuch

W tym tygodniu antenę Radia LUZ nawiedza duuuch. Taki, który przenika przez wszystkie tkanki. Napełnia lekkością bytu i ciężarem nostalgii. Zaprasza do delikatnego tańca wysoko pod samym sufitem. Coals wraz ze swoim duuuchem zapraszają nas do Sanatorium. I jest to najlepszy wypoczynek, jaki możemy sobie wyobrazić – jest niczym rześka bryza lub czar, który pokazuje nam nowy świat. Gwarantują oderwanie od rzeczywistości i zatracenie w typowych dla Coals, melancholijnych brzmieniach.

Wiem, że to Sanatorium będę odwiedzać często.

Zuzanna Kopij