Archiwum

Saalfrat Alarhaji – Empiryk

Mamy to! Po wielu miesiącach czekania, Ignorant 2 w końcu trafia na serwisy streamingowe, tym samym dopinając drugi projekt autorstwa Saalfrata Alarhaji. Czy głód po debiutanckim albumie 1 został zaspokojony? Dwudaniowy Ignorant żywi słuchacza tłustym hip-hopem i powszechną nonszalancją. Mocograje Radia Luz zasila utwór Empiryk – wysokokaloryczny posiłek dla każdego fana bezprecedensowych brzmień prosto z polskiego podwórka. 

Twórczość Saalfrata to świat pełen enigm i tajemniczości. Zapowiedzi? Po co to komu, w końcu przecież wyjdzie, kiedy to kwestia umowna. Tak było w przypadku płyty Ignorant 2, która dostępna była do odsłuchu na Youtubie już od kilku miesięcy, a dopiero od 16 stycznia możemy słuchać jej na streamingach. Inną opcją było załapanie się na mocno ograniczone w ilości CD, które dostać można było na koncertach z trasy Nowy Materiał czy po szybkim zakupie przez Instagramowy DM. Ja załapałem się na jedną z jedenastu sztuk podwójnej wersji Ignoranta dostępnej jeszcze przed trasą i już po pierwszym odsłuchu wiedziałem, że mam do czynienia z projektem zupełnie innym niż 1. 

Zarówno Empiryk, jak i cały Ignorant to eksperyment z brzmieniem, w którym widać absolutną zajawkę brzmieniem amerykańskiego podziemia. Takich podkładów nie powstydziłby się MIKE czy Earl Sweatshirt. Szkice z mocno przetworzonych sampli dopełnia trapowy element futuryzmu, a kompozycje często rozkręca ciężki bas o nieco brudnym, ale jakże klimatycznym miksie. Do mamuciej wagi niskich częstotliwości dochodzi liryka Saalfrata, gdzie serie unikatowych one-linerów składają się na metafory z masą odniesień i kulturowych smaczków. Słowem – nie spotkacie drugiego takiego tekściarza jak Saalfrat.  

Nurt kreatywnego podejścia do hip-hopu rozkwita na polskiej scenie i bardzo cieszyć może fakt tak dużego zróżnicowania pod względem stylistycznym. W marcu czeka nas nowa płyta Ziomców, którzy singlami pokazali, że idą w zupełnie innym kierunku niż sugerować mogłoby Dolla Mixtape. Na teraz pozostaje nam cieszyć się drugą częścią Ignoranta, a jeżeli nie zdarzyło wam się jeszcze sprawdzić wydawnictw Saalfrata – mocno do tego zachęcam, bo jest to brzmienie mocno odświeżające sprawdzone schematy szeroko pojętego rapu. 

Jędrzej Śmiałowski

Hanka Łubieńska x Przyborowski – Basy

Zgodnie z tytułem bas wychodzi tutaj przed szereg i już od pierwszych dźwięków łaskocze nas po żebrach. I bardzo słusznie, bo nie od dzisiaj wiadomo, że to właśnie te najniższe dźwięki są tymi kluczowymi w utworach. Tak na pewno jest w najnowszym singlu Hanki Łubieńskiej i Przyborowskiego który zajmuje miejsce na liście naszych mocograjów w tym tygodniu.

Niech basy masują,
a masy baunsują

Piękna gra słów refrenu jest niczym samospełniająca się afirmacja. Ciężko oprzeć się rytmicznemu riffowi grającego basu i wtórującemu mu saksofonowi. Instrumenty prowadzą ze sobą spokojny dialog, ale gwarantuję że nim zacznie się zwrotka, wasze ciała będą już radośnie pląsać w jego rytmie.

Piosenka traktuje o tym jak muzyka potrafi przenosić w czasie i jednocześnie udowadnia prawdziwość tej tezy. Intrygujący, kompletnie wciągający klimat pozwala wyłączyć się z fizycznego świata i przenieść w ten zupełnie inny, wewnętrzny, ale równie rzeczywisty, oddziałujący na nasze zmysły. Bilet w tę międzyświatową podróż sponsoruje solo wcześniej wspomnianego saksofonu. Przygotujcie- jak sugeruje tekst utworu- słuchawki i sprawdźcie koniecznie gdzie Was przeniosą Basy.

Justyna Kalbarczyk

 

DJ Dying – INA SPOT

Sztandar brzmień łódzkiej elektroniki od lat już nosi logo ekipy Ruchy47. Zasilający szeregi ekipy DJ Dying ponownie pokazuje, jak efektywnie eksperymentować na przetartych już szlakach. W paśmie Mocograjowych wyróżnień Akademickie Radio Luz nie mogło pominąć EP-ki KILL FRIENZY!!!! – wybitnego ukazania jakości i niebywałej formy wirtuozów footworku z naszego rodzimego podwórka. 

Zeszłoroczne Loonies autorstwa DJa Dyinga dało nam namiastkę tego, jaki potencjał drzemie w wizjonerskich produkcjach łódzkiego elektronika. Utrzymywane w 160 BPM-ach kompozycje emanowały ułożonym chaosem oraz ściskającą dynamiką. Rytmiczny majstersztyk jukeowych klimatów w połączeniu z nietuzinkowym doborem sampli i tekstur dał nam najbardziej rozbudowany i spójny materiał w dyskografii łódzkiego producenta. Nie inaczej jest na najnowszej EP-ce KILL FRIENZY!!!!. Stonowana subtelność i pocięty minimalizm w połączeniu z dzikością barwnych perkusjonaliów tworzą intymny klimat z niemałą dozą klubowej przewózki. Samplowy dualizm kompozycji przechodzi w pierwszej części osacza tajemniczością, żeby chwilę później rozwinąć się za sprawą pięknego i jakże subtelnego pianina i kontrabasu. 

Cieszyć może fakt, że ekipa łódzkich Ruchów po latach działalności zaczyna otrzymywać należne laury. Świadczyć może o tym występ na festiwalu Audioriver czy też coraz większa popularność świetnego podcastu chłopaków, w którym świetnie przedstawiają najciekawsze nowinki z muzycznego świata. W oczekiwaniu na kolejne świeżynki, zalecam zapoznać się z pełną dyskografią DJa Dyinga. Uwierzcie mi jest w czym kopać, bo zarówno Loonies, jak i pozostałe produkcje ze stajni Ruchów pozostawiają poczucie niemałego spełnienia i satysfakcji, że w Polsce również natknąć można się na materiały klasy światowej.  

Jędrzej Śmiałowski

 

Bad Bunny – DtMF

Muzyczna pocztówka z przeszłości, przesycona nostalgią za chwilami, które minęły szybciej, niż zdążyliśmy je uchwycić.

Bad Bunny, w DtMF z właściwą sobie szczerością, opowiada o ulotności codziennych momentów – tych, które wydawały się zbyt zwyczajne, by je zapamiętać, a teraz wracają jak ciche wyrzuty sumienia. Drobne gesty, znajome twarze, miejsca, które kiedyś były tłem życia – wszystko to stapia się w jedno zamglone wspomnienie, które chciałoby się zatrzymać, choć na chwilę. W warstwie muzycznej tradycyjne dźwięki Portoryko płynnie łączą się z nowoczesnym reggaetonem, tworząc melancholijną, ale znajomą atmosferę. To dźwięk dawnych ulic, rozmów przy wspólnym stole i nieuchwytnych chwil, które – zanim zdążyliśmy je docenić – stały się przeszłością.

W kontekście całego albumu Debí Tirar Más Fotos utwór ten staje się sercem opowieści – opowieści o tożsamości, korzeniach i miłości do miejsca, które choć się zmienia, wciąż pozostaje domem.

 

Łucja Krzywoń

Mac Miller – 5 Dollar Pony Rides

Równo 5 lat po wydanym pośmiertnie albumie Circles na serwisy streamingowe trafiło kolejne, być może ostatnie już zagubione dzieło Maca Millera. W przeciwieństwie do następcy albumu Swimming z 2020 roku Ballonerism to znacznie wcześniejszy wycinek historii rapera z Pittsburgha. Nagrany na początku 2014 roku ostatecznie posłużył za kreatywne preludium do mixtape’u Faces, sam jednak nigdy nie ujrzał oficjalnie światła dziennego. Aż do teraz.

Ciężko pisać o twórczości Maca obiektywnie. Jasne, mógłbym opowiadać teraz o tym, jak bardzo słychać, że Balloonerism powstawało w formie mocno improwizowanych jam sessions i że bliżej mu momentami do neo-soulu, czy neo-jazzu, niż rapu. To prawdopodobnie najbardziej eksperymentalne dzieło Millera, zachwycające lekkością i przestrzenią niektórych podkładów, utrzymanych zdecydowanie w bliskich niebieskiemu odcieniach. No właśnie, tylko czy to ma aż tak wielkie znaczenie?

Twórczość niewielu artystów niesie bowiem tak silne przesłanie emocjonalne dla tak wielu ludzi, jak właśnie Maca. Szczególnie wspomniane już duo Swimming i Circles pokazało w jeszcze jaśniejszym świetle jego wrażliwość, zagubienie i przede wszystkim szczerość by mówić o tym, że życie bywa bardzo ciężkie. Ballonerism również przesączone jest melancholią, przytłoczeniem dorosłością i pragnieniem rapera, by wyrwać się za wszelką cenę z szarości i beznadziei. Najczęściej destruktywnie dla siebie dzięki narkotykom. Zamykający album wstrząsający Tomorrow Will Never Know z każdym kolejnym odsłuchem zaś staje się coraz cięższy do przetworzenia, biorąc pod uwagę okoliczności śmierci McCormicka.

Mimo wszystko nie jestem w stanie odbierać Ballonerism inaczej, niż pięknej, przypadkowo odnalezionej pamiątki po zmarłym przyjacielu. Choć wzbudza smutek i łzy przypomina, jak wyjątkowa była jego obecność. A niewiele jest tu piękniejszych momentów, niż prześliczne 5 Dollar Pony Rides. W tym tygodniu więc będziemy Wam go prezentować na antenie Radia LUZ jako mocograj.

Michał Lach

Clairo — Sexy to Someone

sexy to someone clairo cover

Clairo wróciła.

Po trzech latach przerwy od albumów (wydając w międzyczasie wyłącznie utwory wspierające cele charytatywne lub współprace z innymi artystami) Claire Cottrill opublikowała pierwszy singiel zapowiadający trzeci (third times the…) longplay w jej dorobku, zatytułowany Charm. Przygotowujące nas Sexy to Someone jest wyznacznikiem nowego brzmienia, które idealnie podsumowuje jej karierę, stojąc stylistycznie pomiędzy debiutanckim Immunity i najświeższym Sling. A te porównania nie powinny dziwić, zwłaszcza że wokalistka od dawna w swojej muzyce odzwierciedla dorastanie, a jej brzmienie zmienia się wraz z życiem i dojrzałością.

Sexy to Someone przyciąga słuchaczy, sięgając po ciepło i instrumentację znaną ze Sling (wyprodukowanym przez Jacka Antonoffa), jednocześnie łącząc je z bardziej energiczną perkusją i paletą dźwiękową Immunity (które powstawało w kolaboracji z członkiem Vampire Weekend, Rostamem Batmanglij). Tym razem, Clairo użycza pomocy od Leona Michelsa – jego wpływy około-soul’owe są zwłaszcza słyszalne w harmonijnym flecie Cottrill, którego znajdziemy w akustycznej oprawie utworu, oraz w inspirowanych latami 70. rozmytych gitarach, które poruszają się gdzieś pomiędzy psychodelicznym folkiem a jazzem.

Wszystko to sprawia, że Sexy to Someone brzmi trochę jak na nowo odkryty staroć, schowany gdzieś w regale pomiędzy nagraniami Motown, który po odtworzeniu uświadamia ci, że twoje uczucia są uniwersalne i ponadczasowe. Wokal Claire jest rześki, oddychający i przytulny, a tekst, typowo dla artystki porusza swoją ludzkością, tęsknotą i subtelnością. Autorka wie jednak, jak poradzić sobie z tym emocjonalnym bagażem – Sexy to Someone pozwala zrozumieć swój własny świat w uniwersalny sposób, zostawiając jednocześnie muzycznie miejsce na taniec i zabawę.

Pozwólcie Clairo oczarować was jej najnowszym utworem, wyróżnionym przez nas na 91.6 FM. Sexy to Someone otrzymuje status mocograja!

Charm, najnowszy album Clairo zostanie wydany już 12 lipca.

Mikołaj Domalewski

tenpenny – Kraków

tenpenny - Kraków

Nieważne czy mieszkasz we Wrocławiu, Trójmieście, czy Warszawie, na pewno dobrze wiesz, gdzie szukać Krakowa. Tenpenny nie rzuca nowego miasta na hiphopową mapę, ale dumnie dołącza do reprezentacji brudnego południa z nowym ep i numerem Kraków.

Kraków to jeden z 7 utworów, które tenpenny umieścił na swoim najnowszym projekcie. Na przekór panującej za oknem porze roku dostajemy maj EP. Zamiast wiosennego ciepła przynosi na nasze głośniki chłodne stilo w postaci zimowej pocztówki z wielkiego miasta. Penny przedefiniowuje trueschool, zostawiając w nim bezpardonowy realtalk i pewność siebie, a wplatając w nie groove i pokorę. 

Jak sam mówi „przed chwilą byłem uczniem, dziś chcą mówić na mnie mistrz”. Nie wiem, od kogo się uczył, bo od miesięcy szukam kogoś z podobnym przelotem na naszej rodzimej scenie hip-hopowej – póki co bezowocnie. Kraków i cała twórczość tenpennego to wyjątkowy muzyczny pomost między starą szkołą i cloud rapem. Na próżno szukać takiego brzmienia w głównym nurcie, czy nawet odmętach podziemia. Żyjemy w dobie kiedy home-recording i bycie self made twórcą nie jest niczym nowym. Musimy pamiętać o docenianiu artystów, którzy potrafią przełożyć swoją autorską wizję na spójną, jakościową muzykę. Myślę, że tenpenny to jeden z tych graczy, na których już za moment przyjdzie pora, bo ciężko odmówić mu czegokolwiek. Mamy sprawne pióro, angażujący klimat, szczerość i różnorodność. Przekonajcie się sami, zanim będzie o nim głośno!

Dawid Sas

Deluzja – Ślepa Twórczość

Słyszysz te kosmiczne dźwięki? To bajkowa melodia, niemalże nie z tej ziemi. Współczesna baśń, której wtóruje elektroniczna aura i rytmiczne uderzanie w perkusję. To kojący głos zapraszający do zatracenia się melodii-bajce. To Deluzja. Nie daj się ponieść złudzeniu…

A może właśnie oddaj się mu zupełnie? Niech Twoje zmysły w całości utuli Ślepa Twórczość. Nie ma żadnej potrzeby, by opierać się Deluzji.

Deluzja to białostocki duet, który zadebiutował w 2023 roku. To świeże brzmienie na polskiej scenie muzycznej, które z każdym kolejnym singlem serwuje solidną dawkę wrażliwości i głębi. Lokalnie szybko zdobyli uwagę, a teraz pora, aby wraz z singlem Ślepa Twórczość podbili Akademickie Radio LUZ. W dodatku są już na dobrej drodze, by to zrobić, mimo że na ich koncie (jeszcze!) nie ma ani jednego albumu! Ich najnowsze wydanie śmiało zostało wyróżnione jako jeden z pięciu mocograjów tego tygodnia.

To co, przekonasz się do tej bajki z iście romantycznej scenerii?

Paulina Madej

Roc Marciano & The Alchemist – Rauf

Nośne sample i burżuazyjna abstrakcja, czyli klasyka w wykonaniu legendarnego Alchemista. Album The Skeleton Key zamyka licznik producenckiego maestro na czterech projektach, tym razem zaskakując nas sprawdzoną już kolaboracją z niebagatelnym MC z Nowego Jorku – Roc’iem Marciano. W tym tygodniu Akademickie Radio Luz wyróżnia utwór Rauf – brzmienie pełne przepychu i luksusu. 

Rok 2024 był dla Alchemista czasem niezmiernie pracowitym. Poza fundowaniem całej hip-hopowej scenie fantastycznych podkładów producent z Beverly Hills zaczął również działać jako MC. Wykwintne flow i nietuzinkowa liryczność to efekt niezliczonych godzin w studiach nagraniowych, jakie wujek Al miał okazję spędzić z największymi tuzami rapu. Na The Skeleton Key, Alchemist przyjmuje jednak rolę drugoplanową, ustępując miejsca Roc’owi Marciano, który niczym doświadczony sternik płynie po płytkich falach chłodnych sampli.  

Linijki wypowiadane przez rapera przepełnia bezwzględność. Nie brakuje w nich klasycznych odniesień do drogich samochodów czy restauracji. Soczystym smaczkiem dla każdego fana NBA było wymienienie nazwiska byłego gracza Denver Nuggets, Mahmouda Abdula-Raufa, który pomimo swojego stosunkowo niskiego wzrostu (1,85 m), wkręcał obrońców w parkiet dzięki swojej elektrycznej kreatywności. 

To niesamowite, że pomimo 30-letniego stażu, Alchemist wciąż wiedzie prym na scenie, której sam dawał początki. Oglądając ciągły rozwój jednego z największych wizjonerów w historii muzyki pozostaje nam jedynie czekać co wydarzy się dalej. The Skeleton Key kontynuuje bezbłędną passę współprac i w pewien sposób uspokaja, że wujek Al ma jeszcze bardzo dużo do zaoferowania. 

Jędrzej Śmiałowski

 

Himalaya Collective ft. otherhood, Memfiz & Antoni Blumhoff – Szukaj Wyjść

Himalaya Collective, czyli kilkunastoosobowa ekipa zrzeszająca największe produkcyjne talenty na Polskiej scenie zaszczyciła nas właśnie nowym krążkiem. Parantele, czyli trzeci już album kolektywu, zgłębia rejony ciężkich uderzeń stopy oraz werbla, tym samym rezygnując z wcześniej obranych brzmień z gatunków o lofi-owej lekkości. Utwór Szukaj Wyjść to piękna, a za razem bezwzględna dawka hiphopowego standardu o bardzo wysokiej jakości. Tłusty rytm tworzy tutaj naturalną fuzję z intensywną nawijką rapującego Memfiza. Beatmakerski kunszt otherhooda oraz płynące dźwięki fletu w wykonaniu Antka Blumhoffa, jakie słyszymy w drugiej części sprawiają, że ani przez sekundę nie przestajemy wnikliwie wsłuchiwać się w całą kompozycję. Jeżeli lubicie szukać jeszcze nie oszlifowanych diamencików na polskim hiphopowym podwórku, to z Paranteli na pewno nie wyjdziecie z pustą playlistą. 

Jędrzej Śmiałowski