W furii potrafił wyskoczyć z okna, a ludzie woleli trzymać się z daleka. Wspomnienie Rafała Wojaczka

W furii potrafił wyskoczyć z okna, a ludzie woleli trzymać się z daleka. Wspomnienie Rafała Wojaczka
Rafał Wojaczek nie był tylko poetą, był przede wszystkim filarem artystycznego środowiska Wrocławia, kiedy w głębokim PRLu miasto nazywano stolicą kreatywności i mistycyzmu. Ludzie słusznie przykleili mu łatkę poety wyklętego, zaraz obok Stachury czy Grochowiaka. Podczas audycji Pełna Kultura przybliżyliśmy jego postać.

 

Do dziś słychać miejskie plotki o tym, do czego Rafał Wojaczek był zdolny. Stanisław Srokowski, autor książki „Skandalista Wojaczek. Poezja, dziewczyny, miłość”, który zdążył osobiście poznać artystę, opowiadał m.in. o tym, jak Wojaczek potrafił wyskoczyć przez (zamknięte) okno, bo dopadł go atak furii.

Poeta miał być powszechnie znany wśród mieszkańców miasta i to niekoniecznie z nazwiska. Wyróżniał się na tle przechodniów przede wszystkim swoją prawie dwumetrową, postawną sylwetką, ale także licznymi zadrapaniami na twarzy i widocznymi na ciele ranami. Swój bunt przeciwko codzienności podkreślał w poezji.

Wojaczek urodził się w Mikołowie na Śląsku, ale przez większość swojej działalności artystycznej mieszkał we Wrocławiu.

„Rafał Wojaczek zmarł tragiczną śmiercią samobójczą poprzez przedawkowanie substancji. Przedstawia się go jako człowieka o strukturze psychopatycznej, a zarazem podatnego na takie psychiczne sidła, które na siebie sam zastawił” – mówił nasz gość Krzysztof Zając.