W połowie drogi – Śląsk Wrocław na półmetku sezonu Ekstraklasy
Piłkarze Śląska Wrocław mają w nogach połowę sezonu zasadniczego Ekstraklasy. 15.kolejek przeminęło z wiatrem, więc warto sprawdzić co udało się zrealizować zawodnikom WKS-u, a co poszło nie po ich myśli.
Po świetnych występach w lipcu i sierpniu, Śląsk Wrocław dość nieoczekiwanie zajmował fotel lidera PKO BP Ekstraklasy. Początek września też zapowiadał się obiecująco, choć Trójkolorowi nie mogli odnieść zwycięstwa. Najpierw zremisowali 1:1 u siebie z Pogonią Szczecin, później na wyjeździe bezbramkowo zremisowali z Górnikiem Zabrze. 21 września rozegrali kosmiczny mecz derbowy z Zagłębiem Lubin, zakończony remisem 4 do 4. Ponad 20 000 widzów było świadkami wymiany ciosów, zwieńczonej hattrickiem napastnika Śląska, Erika Exposito. Bez wątpienia tegoroczne derby dolnego śląska będą kandydatem do meczu sezonu, o ile nie meczu dekady. Po tym spotkaniu kibice Trójkolorowych byli uśmiechnięci od ucha do ucha, wreszcie cieszyło ich to, że ich zespół potrafi grać porywająco i pięknie dla oka. Wydawało się, że Śląsk kroczy w dobrą stronę…
…a potem były schody. Wrocławianie w rezerwowym składzie odpadli z Pucharu Polski przegrywając z Widzewem Łódź 0:2, a katem Śląska był ich były zawodnik, Marcin Robak. Mecz z przedostatnią w tabeli, Koroną Kielce miał być spacerkiem i okazją do poprawy humorów, a okazał się kolejną wpadką. 0:1 na wyjeździe i Śląsk zanotował pierwszą porażkę w sezonie. Wydawało się, że Wrocławianie zostali sprowadzeni na ziemię i za chwilę znów będą walczyć w strefie spadkowej. Potwierdzały tą sytuację – remis u siebie z Jagiellonią 1:1 oraz porażka w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa 0:1. Odliczaliśmy ilość dni od ostatniego zwycięstwa Śląska w Ekstraklasie. Feralna seria zakończyła się na liczbie 71. 27 października WKS pokonał Arkę Gdynia 2:1. Być może Trójkolorowi nie zagrali znakomitego spotkania, ale wykorzystali błędy w defensywie gości. Pokazali determinację, której brakowało w poprzednich meczach.
fot. Krystyna Pączkowska
W kolejnych potyczkach Śląsk uporał się na własnym stadionie z rewelacją rozgrywek, Wisłą Płock 3:1, a na wyjeździe wygrał w Łodzi z miejscowym ŁKS-em 1:0. W każdym z tych spotkań, WKS pokazał element wyrachowania. Bez dodatku szaleństwa w ofensywie, ale za to stabilny, szczelny w defensywie i nie pozwalający sobie na błędy. Tak można scharakteryzować styl Śląska Wrocław. Trener Vitezslav Lavicka sprawił, że ten zespół jest ‘’jakiś’’. Ma styl, który odróżnia od innych drużyn Trójkolorowych z ostatnich pięciu lat. To drużyna, która przede wszystkim jest świetnie ułożona taktycznie i w tym aspekcie jest jedną z najlepszych w lidze. Śląsk stracił relatywnie mało bramek – 14 (trzecie miejsce ex-aequo z Legią i Cracovią pod kątem najmniejszej ilości straconych goli) i przegrał tylko dwa razy czyli najmniej w lidze. Co ciekawe, Wrocławianie są jedyną niepokonaną drużyną na własnym stadionie. Zajmują piąte miejsce w lidze, ze stratą tylko dwóch punktów do liderującej Legii Warszawa. Czy może być lepiej?
Obrona to zdecydowanie najmocniejszy punkt piłkarskiego Śląska. Czujnie dostępu do bramki strzeże Matus Putnocky, stabilnie na środku obrony prezentują się Wojciech Golla i Israel Puerto, a na bokach obrony dobrze pracują Łukasz Broź i Dino Stiglec. Środek pola także można zaliczyć do plusów, szczególnie jeśli gra trójka pomocników: Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek i Jakub Łabojko. Najwięcej do życzenia pozostawia ofensywa. Owszem, Robert Pich jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Śląska w ataku (5 goli, 2 asysty), ale ciężko znaleźć pozostałych zawodników Śląska, którzy są w takim gazie jak Słowak. Przemysław Płacheta miał świetne wejście do Ekstraklasy, został nawet wybrany młodzieżowcem miesiąca, ale później spuścił z tonu. 1 gol i 2 asysty to skromny dorobek, który mógł wyglądać bardziej okazale. To samo dotyczy Erika Exposito. Hiszpański napastnik przyjechał do Wrocławia jako następca Marcina Robaka i choć zanotował kapitalny występ przeciwko Zagłębiu Lubin, zdobywając hattrick, to jego występy pozostawiają wiele do życzenia. Exposito ma na swoim koncie tylko 5 bramek, a mógł mieć więcej, gdyby wykorzystał choćby stuprocentową sytuację z ostatniego meczu z ŁKS-em. Hiszpana można docenić za za pracę na całym boisku i grę tyłem do bramki, aczkolwiek trener WKS-u, Vitezslav Lavicka, uważa, że od byłego zawodnika Las Palmas można oczekiwać znacznie więcej.
fot. Krystyna Pączkowska
Największym problemem Śląska oprócz pozycji napastnika jest wąska ławka rezerwowych, co pokazał choćby przegrany pucharowy mecz z Widzewem. Mateusz Radecki, który w poprzednich rozgrywkach był jednym z najczęściej grających piłkarzy, ma cały czas problemy z kontuzjami. Nowe nabytki, Diego Żiwulić i Filip Marković na razie mocno zawodzą. Lubambo Musonda nie przypomina tego samego błyskotliwego zawodnika z rundy wiosennej, a Daniel Szczepan pomimo 24 lat na karku wciąż czeka na pierwszą bramkę w Ekstraklasie. Cieszy fakt, że Śląsk zaczyna powoli stawiać na młodzieżowców innych niż Przemysław Płacheta. Piotr Samiec-Talar, a więc zawodnik uważany przez dyrektora akademii Śląska, Tadeusza Pawłowskiego, za jeden z największych talentów w kraju, grywa ostatnio częściej i być może już wkrótce zagra od pierwszej minuty. Wypożyczony z Legii, Mateusz Hołownia notował solidne występy na boku obrony. Bartosz Boruń i Przemysław Bargiel pojawiali się w tym sezonie na ławce rezerwowych. Być może już niedługo otrzymają szansę debiutu w barwach WKS-u.
fot. Krystyna Pączkowska
Na co stać piłkarzy Śląska w kolejnej części sezonu? Na pewno jest to drużyna, która będzie walczyć o punkty w górnej części tabeli. Etap walki o utrzymanie wrocławianie mają już dawno za sobą, co pokazuje 15-punktowa przewaga nad pierwszym miejscem spadkowym, które należy na ten moment do Korony Kielce. Biorąc pod uwagę sytuację kadrową, Śląsk może nie nawiązać walki z mistrzem kraju Piastem Gliwice czy wicemistrzem, Legią Warszawa, ale walka o podium nie jest wykluczona. O ile we Wrocławiu piłkarzom dopisze zdrowie, a forma niektórych zawodzących wyskoczy w górę, Śląsk jest w stanie powalczyć z każdym, gdyż nieukrywajmy, że w naszej lidze każdy idzie kolokwialnie ”łeb w łeb”. Trzecia Pogoń i czwarta Cracovia grają solidnie w obronie, ale równo nieefektownie w ataku jak Śląsk. Szósta Wisła Płock przez chwilę była nawet liderem ekstraklasy (jak WKS), ale w ostatnich tygodniach opadła z sił. Siódmej Lechii i Ósmej Jagiellonii zdarzy się przebłysk geniuszu, ale przydarzy się też wpadka z niżej notowaną ekipą. Taka to nasza piękna rodzima piłka, gdzie nie wiesz komu zaświeci słońce, a na kogo spadnie deszcz.
W niedzielę 24 listopada o 17:30, Śląsk Wrocław podejmie na własnym stadionie ostatnią w tabeli WIsłę Kraków. Czy Trójkolorowi podtrzymają serię bez porażki na własnym stadionie czy Biała Gwiazda wstanie z kolan? Relację z meczu usłyszycie już w najbliższym ”0-1 do przerwy” w niedzielę o 20.
Bartosz Wieczorek
Polska Kopana