Archiwum

Lost Girls: Jenny Hval, Håvard Volden

Ich muzyka migocze gdzieś pomiędzy klubowymi bitami a improwizacjami na gitarze. Między słowem mówionym a melodyjnym wokalem, niczym wyrwanym ze snu. Lost Girls w składzie z Jenny Hval i Håvardem Voldenem to nazwa zespołu z Norwegii, któremu tym razem poświęcamy pasmo Artysta Tygodnia w Akademickim Radiu LUZ.

Lost Girls (Jenny Hval Håvard Volden), fot. Signe Fuglesteg Luksengard

To muzyka, której najlepiej się słucha wieczorem we własnym pokoju lub u przyjaciela czy przyjaciółki na chacie, siedząc na dywanie i głaszcząc psa. Jenny Hval i jej długoletni muzyczny kompan, Håvard Volden tworzą muzykę w długich ciągach improwizacji, często wyrywani pomysłem ze snu. Praca Hval rozpoczyna się półsennym, luźnym wokalem do czegoś – jak sama nazwała – dziwnego, co wysłał jej Volden. „Oboje nagrywamy zanim wiemy, co tak naprawdę robimy”.
W efekcie powstają utwory przesiąknięte liryką, feminizmem i zmysłowością, zapraszające słuchaczy do ukrytego pokoju, w którym Lost Girls meandruje w procesie artystycznym. Niedokończony i surowy klimat ich muzyki jest doskonały.

With the other hand to tytuł ich nowego singla, który zapowiada drugi album Lost Girls wydany przez niezależną wytwórnię z Oslo, Smalltown Supersound. Selvutsletter ukaże się już 20 października. Zespół zapowiedział ich najnowsze wydawnictwo jako „znikanie w doświadczeniach”. „Znikanie” pojawia się także w tytule albumu, otóż Selvutsletter jest wymyślonym norweskim słowem, neologizmem, którego dosłowne tłumaczenie to „samowymazywacz”. Jest to ktoś, kto sam siebie usuwa z drogi, zaciera. Płyta połączy w sobie intuicyjną i senną atmosferę starszych utworów duetu z eksperymentem i muzyką rockową jako bazą. 

Współpraca Jenny Hval i Håvarda Voldena, tworzących Lost Girls sięga ponad dekady wstecz. W 2012 roku wydali oni swój pierwszy, akustyczny album pod pseudonimem Nude on Sand. Zamiast wskrzeszać poprzedni zespół, zdecydowali się na nowy początek dla swojej EP-ki Feeling z 2018 roku. Ich pierwszy długogrający krążek Menneskekollektivet sprzed dwóch lat, został uznany za jedno z najlepszych wydawnictw roku przez Pitchfork, The FADER, Brooklyn Vegan, czy wiele innych magazynów muzycznych.

Na Menneskekollektivet teksty zajmują szczególne miejsce, jak zresztą we wszystkich dziełach z udziałem Hval. Tym razem artystka czuła, że nie jest w stanie napisać dla tej muzyki niczego, co naprawdę miałoby znaczenie i postanowiła nie zamykać się na śpiew. Na płycie czasem po prostu mówi do mikrofonu, czasem znajduje rymy lub frazy muzyczne, a czasem brzmi niczym oprogramowany bot. Możliwe, że w swojej praktyce artystycznej Jenny Hval wciąż eksploruje muzyczne rejony, które tworzy, jednak nigdy nie brzmi jakby była w nich zagubioną dziewczyną. Wręcz odwrotnie, jej praca sprawia, że wszystkie lost girls czują się widziane.

Proces twórczy Jenny Hval w duecie z Voldenem jest bardzo zaskakujący, ponieważ solowo ta artystka jest brutalnie krytyczna wobec własnej twórczości i edytuje ją jak szalony rzeźnik… Połowa duetu Lost Girls, to wokalistka, której cały artystyczny wyraz jest niezwykle złożony. W swojej twórczości splata muzykę, literaturę oraz sztuki performatywne i wizualne. Jest prawdziwą norweską awangardzistką, a jej teksty to poetyckie dzieła. Hval wydała aż osiem albumów solowych, dwa pod pseudonimem Rockettothesky i sześć pod własnym nazwiskiem. Konsekwentnie poszerza granice samej siebie, a jej ciekawość świata pozostaje nieograniczona, od anarchizmu i porno po religię i komedie romantyczne.

Zgubione Dziewczyny to także gitarzysta eksperymentalny, poruszający się pomiędzy swobodną improwizacją, sztuką dźwięku i muzyką rockową – Håvard Volden. Ten 43-letni gitarzysta współpracuje z Hval od 2008 roku, jest także w składzie instrumentalnego noise-rock-jazzowego zespołu Moon Relay. Ma również kilka innych działających projektów, takich jak szwedzko-norweskie trio elektroakustyczne Muddersten i duet z włoskim perkusistą Carlo Costą. Wydał dwa solowe albumy.

Pierwszy singiel, zapowiadający nowe wydawnictwo Lost Girls to With the other hand, który zaczyna się jak medytacja z przewodniczką. Gdy Hval hipnotyzuje nas, byśmy skoncentrowali się na nieznanym świetle i dźwięku, nagłe klaskanie w dłonie przekształca piosenkę z powolnego utworu w taneczny. Najnowszy singiel Ruins zwiększa apetyt na nadchodzącą premierę. Powstawanie utworu Jenny Hval opowiedziała w wywiadzie:

Håvard wysłał mi tę długą, cudowną i kalejdoskopową linię basu i perkusji i nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Czułem, że to zbyt trudny materiał, by próbować się z nim zmierzyć i jakoś z nim oswoić. Zaczęłam improwizować głosem do tej muzyki, nieco modyfikując jej części, a utwór zaczął przypominać zagubienie w mieście nocą lub na cmentarzu. Chodzenie w kółko, może bieganie, może ukrywanie się… Po chwili improwizacji zdałam sobie sprawę, że śpiewam o tym rodzaju ruchu (zespołowego), który w latach 90-tych towarzyszył mi, gdy po raz pierwszy zaczęłam grać z innymi ludźmi. Ruins jest o praktyce odkrywania, byciu młodym i zagubionym oraz poczuciu, że jest się blisko czegoś pierwotnego i magicznego.

Żaneta Wańczyk

Audioriver – mocny lineup to nie wszystko

zdjęcie sceny i publiczności na festiwalu audioriver

Audioriver powraca do Płocka po raz szesnasty! Będzie to edycja skoncentrowana na dobrej zabawie jak i na wartościach, które od lat krzepi to święto muzyki elektronicznej. W lineupie ponad 140 artystek i artystów, od acid techno, po szybkie jak błyskawica selekcje Mandidextrous i Samurai Breaks.

Pulse, Impact, Studio, Circus, Kosmos i MAIN – to nazwy sześciu scen na tegorocznym festiwalu Audioriver. Trzydniowe święto muzyki elektronicznej rozpocznie się już w piątek, 28 lipca. Od 16 lat Audioriver odbywa się we wspaniałym nadrzecznym Płocku, który podczas imprezy niemal w całości tętni festiwalowym życiem, a przez cały rok przyciąga turystów urokliwą starówką i pięknymi okolicznościami przyrody.  Główna część Audioriver, obejmująca piątkową i sobotnią noc, odbywa się na pięknej nadwiślańskiej plaży, nad którą wznosi się Wzgórze Tumskie i popularna wśród mieszkańców i turystów skarpa, oblegana także podczas koncertów Audioriver na Scenie Głównej. Od 2014 roku kulminacją festiwalu jest Sun/Day, czyli trzeci dzień Audioriver, który poza pierwszą edycją odbywa się w pięknym parku pomiędzy ulicami Mostową i Rybaki. W niedzielne popołudnie zamienia się on w rajski ogród pełen kolorów, dekoracji i ciepłych dźwięków muzyki tanecznej.

Swoją obecność w tym roku na plaży w Płocku potwierdziły takie tuzy jak Moderat, DJ Tennis czy Shygirl, a oprócz niesamowicie bogatego lineupu, naszą ciekawość rozbudza fakt, że płocka impreza się zmienia, by nieustannie dostarczać najwyższej jakości przeżyć. Nadchodząca edycja Audiorivera ma być tego wyraźnym dowodem. Can’t wait!

Co ważne, Audioriver to od lat festiwal mocno zaangażowany społecznie – jego partnerami były m.in. takie organizacje, jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja SEXED.PL, Fundacja Edukacji Społecznej, Fundacja Kultury Bez Barier czy Kampania Przeciw Homofobii.

Za nami 15 edycji festiwalu oraz tona emocji i doświadczeń, które mogliśmy dzielić z najwspanialszą publicznością. Zawsze powtarzamy, że magia Audioriver to ich zasługa. Bardzo im za to dziękujemy i już dzisiaj zapraszamy wszystkich do wspólnego świętowania w dniach 28-30 lipca 2023 roku. Nasz zespół czeka wiele wyzwań – rok 2022 był jednym z najtrudniejszych, bowiem festiwal powrócił do Płocka po dwóch pandemicznych latach, a nasze 15. urodziny mocno utrudniły warunki pogodowe. Po każdej edycji wyciągamy wnioski i przystępujemy do przygotowań z mocnymi celami. Pracujemy nad nowymi projektami aranżacji terenu i już teraz możemy zapowiedzieć, że festiwal jeszcze bardziej zmieni się pod względem wizualnym. Program artystyczny będzie równie ciekawy i różnorodny, a dodatkowo planujemy jeszcze więcej aktywności pozamuzycznych, do którego zaangażujemy osoby reprezentujące świat kultury i ważne projekty społeczne. Audioriver to nie tylko zabawa, ale przede wszystkim wartości, którymi kierujemy się od samego początku – równość, wolność wyrażania siebie i wzajemny szacunek. Przygotowania do festiwalu ruszają pełną parą i już odliczamy dni do spotkania z publicznością w przyszłym roku.

– mówi Piotr Orlicz-Rabiega, organizator Audioriver.

Żaneta Wańczyk, Natalia Fall

The Chemical Brothers – No Reason

Trzy dekady na scenie, a na próżno szukać ich słabszych momentów. The Chemical Brother nie spuszczają z tonu, ale czego innego mogliśmy spodziewać się od zespołu, który definiował kształt muzyki elektronicznej. No Reason to najnowszy singiel duetu, który już od pierwszych dźwięków basu wprowadza w słoneczny, festiwalowo-wakacyjny nastrój. Dodatkowo kaskadowa melodia, lekko kwasowy riff i wibrujący werbel sprawiają, że czas, w którym przyszło nam wyczekiwać na na nowy kawałek Brytyjczyków, jest całkowicie zrekompensowany.
Warto zwrócić uwagę na surrealistyczny klip w reżyserii Smith &Lyall, w którym za choreografię i taniec odpowiada formacja z Gecko Theatre. Za masteringiem w jakości Dolby Atmos stoi Giles Martin, a wszystko miało miejsce w znanym na całym świecie studiu przy Abbey Road. Utwór na pewno poruszy niejedno ciało stałe do bujania, a będzie na to okazja w sierpniu, ponieważ duet pojawi się na FEST Festival w Chorzowie!

Sylwia Szydełko

Caroline Polachek ft. Grimes & Dido – Fly To You

caroline polachek fly to you

Nowy album Caroline Polachek przez jakiś czas owiany był sporą dawką tajemnicy. Kiedy półtora roku temu po raz pierwszy usłyszałem Bunny Is A Rider, moja ciekawość zaostrzyła się niemalże natychmiast. Nie inaczej było w przypadku każdego kolejnego singla, które często wybrzmiewały na antenie Radia LUZ w formie mocograjów. Po długo wyczekiwanej, walentynkowej premierze Desire, I Want To Turn Into You, do ich grona dołącza kolejny kawałek.

Fly To You, bo taki nosi tytuł, jest utworem wyjątkowym. To pierwsza kolaboracja w katalogu artystki. Do współpracy Polachek zaprosiła Grimes oraz Dido, o czym wypowiedziała się w mediach społecznościowych, wyrażając swój podziw dla obu wokalistek. Sporo tu lekkich, elektronicznych bitów w stylu drum ’n’ bass, a towarzyszące im nostalgiczne melodie doskonale łączą się z głosami całej trójki. Swoim nowym collabem, artystka serwuje nam nostalgiczną podróż, której każdy przystanek warty jest dłuższego postoju celem podziwiania jej sonicznych krajobrazów.

Antek Winiarski

Health

„Jesteśmy Health i jesteśmy z Los Angeles z Kalifornii” – te słowa mogłyby zapowiadać bardzo dużo zespołów, ale jednak obecny artysta tygodnia jest w porównaniu do nich wyjątkowy.

 

Jake Duzsik, John Famiglietti, BJ Miller oraz Jupiter Keyes zaczęli działalność jako Health w 2005 roku. Skąd taka prosta nazwa? Członkowie zespołu stwierdzili, że ma to być słowo używane na co dzień i akurat to nie było jeszcze zajęte. Swoją karierę zaczęli z grubej rury – ich pierwszy singiel to Crimewave, którego remiks Crystal Castles jak wiadomo, zdobył wielką popularność. Jednakże oryginał w przeciwieństwie do elektronicznej wersji znanej wielu, jest o wiele bardziej surowy i industrialny.

To brzmienie towarzyszyło zespołowi przez pierwsze lata działalności. Wręcz eteryczne wokale towarzyszyły ścianom gitarowo-elektronicznego dźwięku. Ich pierwszy album, zatytułowany po prostu Health został wydany w 2007 roku i spotkał się z pozytywnym odbiorem słuchaczy i mediów, dzięki czemu ekipa była w stanie zagrać jako support Nine Inch Nails na trasie koncertowej Lights in the Sky. Krytycy określili jednak ich brzmienie jako bardzo podobne do innych projektów noise rockowych – na szczęście Health nie zaprzestali na robieniu tego samego albumu do końca kariery.

Druga płyta zespołu Get Color wyszła prawie równo dwa lata po pierwszej – 8 września 2009 roku. Przed jej premierą miał miejsce konkurs, w którym jednymi z nagród były włosy artystów albo plakaty podpisane przez nich własną krwią. Ta estetyka towarzyszy też albumowi – promujący go singiel Die Slow zarówno nawiązuje do niej w swoim tekście („market yourself for blood”), jak i w towarzyszącym teledysku. Można by było pomyśleć, że w związku z tym album będzie mocniejszy, ale wręcz przeciwnie. Zespół postawił większy nacisk na elektronikę, tworząc dzieło „bardziej dostępne, ale wciąż szalone”. Jest to jednak zwiastun tego, co miało nadejść w przyszłości.

Kolejna zmiana stylu nadeszła razem z premierą gry Max Payne 3, do której zespół skomponował całą ścieżkę dźwiękową. Według reżysera muzycznego gry głównym konceptem soundtracku miało być otoczenie głównego bohatera bardzo łatwo identyfikowalnym i unikatowym brzmieniem, a usłyszenie Health podczas występu na żywo utwierdziło go, że jest to właśnie ten zespół, który podoła zadaniu. Grupa połączyła brzmienie kojarzone przez fanów z poprzednich dwóch albumów z syntezatorami przywołującymi wspomnienia z lat 80. i zyskującej na popularności muzyki synthwave.
Zarówno cała ścieżka dźwiękowa jak i pochodząca z niej piosenka Tears zostały nominowane do odpowiednich kategorii podczas Spike Video Game Awards w 2012 roku. Od tego czasu zespół regularnie tworzy piosenki do gier tego studia. Kompozycje amerykańskiej ekipy możemy usłyszeć przykładowo w dodatku Arena War do gry GTA Online, jak i innych seriach takich jak Need for Speed, a ostatnio Cyberpunk 2077, jak i towarzyszącej mu serii anime Cyberpunk: Edgerunners.

Gdyby postawić obok siebie debiut oraz trzeci album zespołu, czyli wydane w 2015 Death Magic, jedyne co byłoby w miarę podobne to branding i ogólna estetyka wizualna. Dźwiękowo ktoś mógłby stwierdzić, że są to diametralnie różne zespoły – razem ze zmianą labelu z Lovepump United na Loma Vista przyszła kolejna zmiana stylu. Health w końcu poszli w kierunku muzyki pop, która pomimo ich początkowego stylu, zawsze była inspiracją. Objawiło się to chociażby ich pierwszym hitem opisanym na początku artykułu. Nie był to jednak obrót o pełne 180 stopni. Clash Music w swojej recenzji opisało album jako „walkę pomiędzy melodią a hałasem” oraz „najbardziej przerażający album popowy 2015 roku”. Krótko po jego wydaniu gitarzysta Jupiter Keyes opuścił zespół, który od tego czasu działa jako grupa trzyosobowa. W 2019 electro-industrialny tercet wydał płytę Vol 4: Slaves of Fear, utrzymaną w podobnej stylistyce, chociaż tym razem wracającą do metalowo-industrialnych dźwięków.

Health nie jest jednak samotne, ponieważ w przerwach pomiędzy głównymi albumami wydaje też krążki z serii Disco. Oryginalnie były one po prostu albumami remiksowymi, ale w porównaniu do innych artystów wypuszczających tego typu płyty, Health z czasem podeszli do tego tematu inaczej, zmieniając skupienie z remiksów tworzonych przez gościnnych artystów na pełnoprawne kolaboracje, których wynikiem są całkowicie nowe piosenki. W największym i najnowszym dziele z tej serii – dwuczęściowym DISCO4, którego pierwsza część została wydana w 2020 roku, a druga dwa lata później – można usłyszeć wielu artystów, których obecności raczej nie można było się spodziewać. Grające od razu po sobie kolaboracje z Poppy i Nine Inch Nails mogłyby w ogóle do siebie nie pasować, ale Health swoim stylem działa jako swoisty klej łączący zarówno gotycki pop, industrial, jak i wiele innych podgatunków metalu, elektroniki, a nawet i rapu w spójną całość.

Jedna z największych kolaboracji zespołu została jednak podjęta z innym artystą, a mianowicie z francuskim popularyzatorem mrocznego synthwave’u Jamesem Kentem, znanym jako Perturbator. Pojawił się na obydwu częściach DISCO4 w piosenkach BODY//PRISON i EXCESS, a tak samo nazywający się jego utwór z płyty Lustful Sacraments miał osobną kolekcję coverów, z czego jeden został nagrany przez Health. Nie jest to koniec ich współpracy razem, ponieważ w drugiej połowie zeszłego roku wyruszyli razem z nim i amerykańskim artystą Tristanem Shone’em, znanym jako Author & Punisher w trasę koncertową po Europie nazwaną tak samo, jak dzieła obydwu opisywanych wcześniej artystów – Excess. Oryginalnie zaplanowana na 2021 rok, przez pandemię musiała zostać przeniesiona na następny rok, ale ostatecznie na jednej zmianie terminu się zatrzymało. Finalnie Author & Punisher, Perturbatora, jak i właśnie Health mogliśmy zobaczyć na żywo we Wrocławskich Zaklętych Rewirach i Warszawskiej Progresji odpowiednio 26 i 27 października ubiegłego roku. Mam wielką nadzieję, że nie były to ostatnie koncerty tego zespołu w Polsce.

Maciej Respondek

Röyksopp

Nazwę tego norweskiego duetu można dosłownie przetłumaczyć jako grzyb dymny. Röyksopp to zespół, który liczy sobie już 24 lata istnienia. W listopadzie, po niespełna ośmiu latach od wydania ich ostatniej płyty, powrócili z albumem, który opisują jako największe przedsięwzięcie w karierze zespołu. Röyksopp Artystą Tygodnia w Radiu LUZ oraz headlinerem festiwalu Tauron Nowa Muzyka Katowice 2023.

 

Duet Torbjørna Brundtlanda i Sveina Berge’a poznałam niespełna 13 lat temu, kiedy zaczęłam się muzycznie kształtować, a na żywo miałam okazję posłuchać ich DJ seta podczas pierwszej edycji warszawskiego On Air Festival w 2022 roku. Dorastali w Tromsø i poznali się przez wspólnego znajomego, gdy byli nastolatkami. Wspólna miłość do muzyki elektronicznej skłoniła dwójkę Norwegów do rozpoczęcia nagrywania na początku lat 90. We wczesnych latach kluczowej epoki w historii norweskiej muzyki elektronicznej, pionierzy Berge i Brundtland zanurzyli się w scenie eksperymentalnej w Tromsø. Pierwszą EPkę o tytule Traveler’s Dreams wydali we współpracy z dwoma innymi muzykami jako zespół Aedena Cycle. Brundtland i Berge utworzyli Röyksopp w 1998 roku i podpisali kontrakt z niezależną, brytyjską wytwórnią Wall of Sound.
Wybili się do mainstreamu w złotym okresie norweskiej sceny elektronicznej, nazywanym Bergen Wave i stali się jednym z najtrwalszych zespołów elektronicznych swoich czasów.

Baaardzo dobry start

Dobry początek to rzecz, za którą zdecydowanie można cenić Röyksopp. Albumem Melody A.M. z 2001 roku osiągnęli przełomowy sukces. W całym debiutanckim krążku, połączyli house, R&B i atmosferę IDM w bardziej tradycyjne, downbeatowe dźwięki. Jednym z pierwszych zaproszonych przez zespół wokalistów jest Erlend Øye z King of Convenience, którego głos można usłyszeć w utworze Poor Leno, a singiel Eple znalazł się na liście najlepszych utworów dekady Pitchforka.

Melody A.M. od początku do końca wypełniony jest płynącym i chillującym dobrem, a do top utworów dorzucić muszę także In space, który brzmi jak podkład do przepięknego, szczęśliwego snu; ciepły Sparks z udziałem norweskiej wokalistki Anneli Drecker, namiętny She’s So, Remind me oraz So Easy, które dźwiękowo może zabierać słuchacza do krainy röyksoppowych, dymnych grzybów.
Debiutancki album zespołu to zdecydowanie jedna z tych płyt, którą taka cyfrowa melomanka jak ja musi mieć w wersji analogowej, aby była gotowa do słuchania przez całe dalsze życie. Nic więc dziwnego, że znalazła się na liście „1001 albumów, które musisz usłyszeć przed śmiercią”. Macie też takie płyty, których jesteście pewni, że zawsze będą Wam się podobać? Jeśli odpowiedź brzmi “tak”, to zachęcam do podsyłania!
Ilość zapraszanych wokalistów i wokalistek jeszcze bardziej zwiększyła ich wszechstronność i popularność. W ich drugim albumie The Understanding pojawia się gościnnie Karin Dreijer Andersson (Fever Ray), wtedy znana z The Knife, a teraz wyczekiwana w Warszawie. Koncert Fever Ray w Warszawie odbędzie się 30 marca.

Röyksopp wzbili się na szczyty elektronicznego mainstreamu po wypełnionemu gośćmi albumowi Junior z 2009 roku i jego introspektywnemu, instrumentalnemu odpowiednikowi, Seniorowi z 2010 roku. Taneczny, downbeatowy The Drug wpletli pomiędzy utwory, które brzmieniowo podróżują w strony pustynnego Teksasu. Mowa o Senior Living i Forsaken Cowboy.

Nieuchronny koniec? Ktoś chyba coś źle zrozumiał

W listopadzie 2014 zespół wydał swój piąty album The Inevitable End, który został ogłoszony jako ostatni wydany w tradycyjnej formie. Na płycie gościnnie pojawia się szwedka Robyn<ahref=”https://open.spotify.com/artist/1kq2ZvBA7AX9mdZTk9SkpU”>Jamie Irrepressible oraz norweżka Susanne Sundfør, z którą zespół stworzył już całkiem pokaźną ilość singli. Polecam Save me z udziałem Sundfør oraz – chyba kultowe już – Something in My Heart. Część osób, w tym dziennikarzy i krytyków muzycznych mylnie zrozumiała zapowiedziany koniec z tradycyjnym wydawaniem płyt wraz z wydaniem The Inevitable End. Tytułowy “Nieuchronny Koniec” nie zapowiadał pożegnania się z Röyksopp, a nowy, nieprzewidywalny rozdział wydawniczy tego zespołu. Ogłoszenie duetu Norwegów o zakończeniu pewnego rozdziału brzmiało obiecująco, ambitnie i warto było czekać.
Po roku 2014 nowe wydawnictwa zespołu pojawiały się formie singli, miksów i kolekcji, takich jak Lost Tapes z 2019 roku.

Album-trylogia

Jesienią 2022 roku zespół Röyksopp wydał ambitną i wybitną, trzytomową serię Profound Mysteries I, II i III, co znacznie przekroczyło ramy definicji „albumu”. Całość jest niezwykle nowoczesna i zachwycająca. Wśród gości mi.in. Alison Goldfrapp, Pixx, Susanne Sundfør, Astrid S i Karen Harding.
Mówiąc o ostatniej płycie z tej serii, Svein Berge & Torbjørn Brundtland powiedzieli: Z Profound Mysteries III kończymy nasze potrójne przedsięwzięcie albumowe. Pod jego złotym, mieniącym się połyskiem, kryją się poziomy niejednoznaczności i kontrastu; słodkie i wstrząsające, wspaniałe i złe. Poza tym, twórcy opisali swoje najnowsze wydawnictwo jako największe przedsięwzięcie w karierze Röyksopp, a to jak rozwinęło się ich brzmienie, wypracowali sobie przez dekady. Albumem składają hołd artystkom, gatunkom i ruchom muzycznym, które ich zainspirowały na samym początku kariery.
Piotr Stelmach z Radia 357 po ukazaniu się Profound Mysteries pięknie napisał, że album nasycony jest chwytającymi za przedsionki melodiami, w których subtelność pełni rolę cichego producenta. Że słuchając tej płyty, myśli o… radiu. A konkretnie o nowocześnie brzmiącej, a przy tym wysmakowanej pod względem muzycznym antenie.

Minęła już chwila od premiery trzeciego albumu z tej muzycznej trylogii, ale tak jak czekam na muzyczne nowości, tak też w przypadku tej publikacji trzeba mi było polubić się z cierpliwością. Tymczasem czekam na koncert Röyksopp, którzy z całym zespołem przyjeżdżają do Katowic w dniach 8-11.06 na festiwal Tauron Nowa Muzyka! Jak zapowiadają organizatorzy, koncert Röyksopp będzie z pewnością największym wydarzeniem 18. edycji festiwalu.
Artykułem Röyksopp Artystą Tygodnia witam się z redakcją muzyczną Radia LUZ i na pewno jeszcze usłyszycie lub przeczytacie ode mnie coś o muzyce ze Skandynawii 🙂

Last but not least…
Miłośnikom i miłośniczkom wizualizacji polecam sprawdzić jak każdy dźwięk z serii Profound Mysteries wygląda na ruchomym obrazku. Total sztos!

Żaneta Wańczyk

 

Röyksopp, fot. Stian Andersen