Archiwum

Cheetah ft. Nia Archives – Get Loose

To nie tylko singiel, to statement.

Nia Archives, znana z promowania nowej generacji muzyki jungle, odkryła Cheetah, producenta i DJ-a działającego w Bristolu, na Bandcampie i włączyła jego utwór Spin Sugar do swojego debiutanckiego miksu BBC Radio 1 Essential Mix. Ich współpraca rozwinęła się w studiu w Londynie, a Get Loose jest efektem tej kreatywnej synergii.

Get Loose inauguruje działalność wytwórni Up Ya Archives, której celem jest promowanie nowej generacji artystów jungle (których sama określa Nia jako new gen junglism) i muzyki elektronicznej w żwawym tempie 150-170 BPM. Wraz z premierą singla w zeszły piątek, 25 kwietnia, premierę miała również audycja Up Ya Archives w NTS Radio. Tam co tydzień Nia będzie dostarczać najświeższe nowinki z lokalnych scen, prezentując sylwetki różnych osób DJ-skich i producenckich. Kto wie, jakie talenty zaskarbi sobie Nia pod szyldem Up Ya Archives

Jeden z nich już nam zaprezentowała – Cheetah to młody samouk. W zeszłym roku X-Rated zwróciło na siebie uwagę, ale coś czuję, że to właśnie teraz nadchodzi jego moment i że to właśnie ta współpraca popchnie jego karierę do przodu. Sam opisuje Get Loose jako hołd dla kultury soundsystemowej i imprezowej, uczucia bycia jednością z muzyką i odczuwania basu w całym ciele. Swoista oda do radości – czystej, niczym nie ograniczonej.

Get Loose to utwór o wspaniałej energii, szybkim tempie i pulsującym basie. Inspiracje socą przejawiają się w rytmicznych gwizdkach i bębnach, nadając utworowi niemal karnawałowy charakter. Jednocześnie sprawiają, że brzmi on oldschoolowo, przyjaźnie znajomo. Jego tekst jest prosty i bezpośredni. Nia zachęca nas, a wręcz nawołuje, do zabawy i zatracenia się w muzyce.

Ale nasz mocograj jest nie tylko niezwykle tanecznym singlem, ale przede wszystkim manifestem. Manifestem nowej fali jungle.

Zuzanna Kopij


Get Loose by Cheetah & Nia Archives

Djrum

 

Felix Manuel, znany jako Djrum, to jeden z najbardziej intrygujących producentów na brytyjskiej scenie elektronicznej. Jego twórczość, balansująca na granicy ambientu, techno i jungle, wyróżnia się niezwykle emocjonalną atmosferą. Djrum od zawsze łączył różne gatunki muzyczne, ale nigdy na zasadzie przypadkowego miksu – jego utwory to kompleksowe kompozycje. W tym roku powraca z nowym albumem – Under Tangled Silence. Z tej okazji zostaje on Artystą Tygodnia w Akademickim Radiu LUZ.

 


Mountains EP

2011

Djrum

Mountains to wyraźny dowód na eklektyczne inspiracje Djruma – hip-hop, dubstep i techno splatają się tu w jedną całość. EP-kę otwiera nastrojowy Undercoat, który szybko przechodzi w mocniejszy bas i zapętlony wokal, budując napięcie, które uwalnia się w momentach z orkiestrowymi wstawkami. Kończy się on melancholijnym pytaniem: „Tell me what you want from me”. Sercem tego wydawnictwa jest trzyczęściowy utwór tytułowy.
W Pt. 1 pulsujące 4/4 stopniowo zatapia się w hipnotycznych dźwiękach, tworząc ponownie atmosferę rosnącego napięcia. W Pt. 2 & 3 artysta bawi się tempem i dynamiką, prowadząc słuchacza do emocjonalnego finału. Największą niespodzianką okazuje się Turiya – ciepły, parkietowy utwór, który z wdziękiem domyka cały materiał. Mountains to nie tylko techniczna precyzja, ale też świadectwo artystycznej dojrzałości. Każdy drobny szczegół wpływa na spójność i euforyczną atmosferę, która otacza ten album, nadając mu harmonijną i autentyczną tożsamość.


Seven Lies

2013

Djrum

Seven Lies to debiutancki album Djruma. Wczesne wydawnictwo, które pokazuje fascynację brzmieniami dub techno i rytmiką UK bass. Wyróżniają się tu głębokie, przestrzenne kompozycje i nieoczywista struktura utworów. Album ukazuje wszechstronność Djruma jako producenta, zdolnego do płynnego łączenia różnych gatunków i tworzenia spójnych, emocjonalnych kompozycji.


Portrait With Firewood

2018

Djrum

Album Portrait With Firewood to wyraźne odejście od dotychczasowego stylu artysty. Tym razem sięgnął on po swój pierwszy instrument – fortepian.  Choć album pełen jest kontrastów – od energetycznych bitów po subtelne, klasyczne brzmienia – to wprowadzenie fortepianu, wiolonczeli i wokali nadaje jego muzyce zupełnie nową głębię.  Wiolonczelistka Zosia Jagodzińska i wokalistka Lola Empire odegrały istotną rolę w powstaniu tego materiału.  Portrait With Firewood nie boi się emocji – łączy różnorodne style, tworząc spójne, pełne uczucia dzieło, które balansuje na granicy euforii i smutku. Tytuł jest nawiązaniem do jednej z prac Mariny Abramović.


Meaning’s Edge

2024

Djrum

Meaning’s Edge to powrót Djruma po kilkuletniej przerwie w wielkim stylu. Jest to jego pierwsze solowe wydawnictwo od 2019 roku, stanowiące znaczący krok w jego muzycznej ewolucji. Artysta wprowadził nowe elementy do swojej twórczości, w tym własną grę na flecie. Warto również zauważyć, że Meaning’s Edge znalazło się w zestawieniu najlepszej muzyki elektronicznej 2024 roku według Pitchforka.


Under Tangled Silence

2025

Djrum

Już sam tytuł – Under Tangled Silence – zdradza, że mamy do czynienia z albumem nieoczywistym. Proces jego tworzenia rozpoczął się w 2020 roku podczas pandemii, jednak awaria twardego dysku spowodowała utratę większości materiału, co zmusiło Djruma do rozpoczęcia pracy od nowa. Inspiracją do odbudowy projektu było zdanie Patti Smith:

„We go through life. We shed our skins. We become ourselves.”

Under Tangled Silence to nie album, który leci w tle. To płyta, którą się chłonie, słucha się jej z zamkniętymi oczami, pozwalając, by prowadziła przez swój labirynt emocji.

 

Marcelina Machacz

SHERELLE – FREAKY (JUST MY TYPE)

Od pierwszych brzmień chwyta i nie puszcza. FREAKY (JUST MY TYPE) to utwór, który od samego początku tańczy, a gdy dołącza wokal George Riley robi się tylko lepiej. Powstał  z zamiłowania do szybkich, energetycznych brzmień i wziął nas od razu ze sobą na parkiet.

SHERELLE, brytyjska DJ-ka i producentka, wypuściła kilka dni temu bez zapowiedzi swój debiutancki album With A Vengeance. Powiem jedno: połknęłam tę płytę od razu. To podróż od bardziej letnich, lżejszych numerów aż po odważne, klubowe bangery, w których footwork, jungle i ghetto house wirują szaleńczo ze sobą.

Pamiętam jak 4 lata temu chodziłam w kółko do jednej piosenki SHERELLE. Tym bardziej cieszy mnie, że teraz mogę tuptać do 10 nowych utworów i przetańczyć kwiecień w rytmie najnowszych kompozycji Brytyjki. 

Jagoda Lazar

 

Wordcolour – Weightless

Nicholas Worrall spełnia się tworząc muzykę klubową, ale całe multum zdarzeń pomiędzy jednym a drugim uderzeniem bębna sugeruje, że na tym jego ambicje się nie kończą. Zapowiadające składankę celebrującą dwudziestolecie Lapsus Records Weightless to naprawdę misternie utkana robótka. Zanim uderzy w nas kawalkada breaków, otrzymujemy douszny masaż aksamitnymi akordami, rozsypane w przestrzeni perkusjonalia a nawet smooth-jazzowy wręcz saksofon. Wisienką na torcie jest viralowy sampel z brytyjskiego teleturnieju University Challenge: ’I can’t accept drum and bass, we need jungle I’m afraid’, który zwiastuje drugi drop. Jeśli ów mocograj rozbudza w was ochotę na więcej masywnego jungle’u – odpalajcie Night Bus w każdy poniedziałek o 21 by dowiedzieć się, co ostatnio rozgrzewa soundsystemy.

Michał Sember

Skalpel

Duet Skalpel

W 1998 roku Marcin Cichy oraz Igor Pudło po raz pierwszy spotkali się, aby wspólnie tworzyć muzykę. To, co później powstało, wykiełkowało z fascynacji jazzem oraz elektroniką. Starannie dobierane i świadomie zmodyfikowane sample gigantów polskiej szkoły jazzu, ułożone na elektronicznych motywach porwały odbiorców oraz krytyków. 25 lat później duet ma zbudowaną solidną, międzynarodową markę i nadal bawi się dźwiękami. Skalpel Artystą Tygodnia w Radiu LUZ.

 

Skalpel, używając stosów sampli zaczerpniętych z polskiej szkoły jazzu tworzy mylne wrażenie, że mamy do czynienia z wieloosobowym jazzowym składem. W rzeczywistości Marcin Cichy oraz Igor Pudło przekopali się przez historię polskiego jazzu w poszukiwaniu fragmentów, które mogliby wykorzystać w swoich utworach. Artyści czerpali od takich tuzów jak Józef Skrzek, Andrzej Kurylewicz, Zbigniew Namysłowski czy Laboratorium.

Zespół Skalpel

Chyba nie powinno mówić się o Skalpelu bez wspomienia o osobliwej estetyce, jaka towarzyszy twórczości zespołu. Często słyszy się, że muzyka duetu Skalpel jest filmowa. Zapytany o to w jakim stopniu sensacje wzrokowe przekładają się na jego muzykę, Marcin Cichy odpowiada, że obraz rzeczywiście jest dla niego czymś ważnym, a to co tworzy czasem nazywa pocztówkami dźwiękowymi. Dodatkowo sam zauważa, że jego muzyka ma w sobie coś filmowego. Na pierwszym LP artyści wprost zachęcali do zwizualizowania sobie wyimaginowanej wycieczki, na którą zabierają nas w utworze Break In.

Choć utwory zespołu Skalpel są tworzone komputerowo i oparte na samplach, podczas ich koncertów możemy usłyszeć wirtuozów perkusji, saksofonu czy kontrabasu. W 2019 roku, z inicjatywy muzyka i kompozytora, Patryka Piłasiewicza, duet wystąpił z siedemnastoosobową grupą instrumentalistów jako Skalpel Big Band. Cztery lata później, Marcin Cichy oraz Igor Pudło wrócili do tego pomysłu. 10 listopada ukazał się półtoragodzinny album zawierający najważniejsze utwory duetu, a 16 grudnia Skalpel Band (w ośmioosobowym składzie) zagra we Wrocławskim Narodowym Forum Muzyki.

Chociaż czasami nie do odróżnienia od live bandu, Skalpel zawsze parał się elektroniką. Zarówno Marcin Cichy jak i Igor Pudło w wielu wypowiedziach nawiązywali do współczesnych realiów tworzenia muzyki. Zdaniem duetu postęp technologii w kontekście sztuki to z punktu widzenia artysty wielkie wyswobodzenie. Przyrost jakości, ilości i dostępności narzędzi do produkcji muzyki znosi wszelkie limity oprócz jednego – limitu kreatywności artysty. Zapytani, jak mogliby opisać swoją relację z narzędziami, których używają, odpowiedzieli, że są jedynie rękami robotów.

Wydając krążek Highlight w 2020 roku, duet Skalpel zarysował swoim słuchaczom kierunek, w jakim chcieliby zmierzać w przyszłości. Artyści zaserwowali na nim niemal równe proporcje jazzu i elektroniki. Origins, wydany w listopadzie 2022 roku, ukazał fascynację duetu takimi gatunkami jak jungle czy IDM, a jazzowe sample są tu bardziej tłem niż motywem przewodnim.

Co gdyby powiedzieć, że zespół, który na przestrzeni lat w ramach swojej twórczości przerobił takie gatunki jak: jazz, jungle, IDM, ambient lub hip-hop (łącząc czasem wszystko w różnych proporcjach na jednym albumie) wcale nie lubi wykraczać poza swoją strefę komfortu? Początkowo ktoś mógłby powiedzieć, że bluźnierstwo albo szaleństwo. Okazuje się jednak, że artyści rzeczywiście nie lubią opuszczać swojej strefy komfortu. Marcin Cichy zdradził w jednym z wywiadów, że jako duet postrzegają proces tworzenia jako coś organicznego. Raczej nie ustanawiają sobie nowych celów, nie próbują nikogo przegonić. Chyba nawet nie przejmują się jakimś własnym potencjałem, który za wszelką cenę należy doścignąć. Skalpel robi muzykę, bo po prostu lubi. Fajnie usłyszeć coś takiego od artystów, którzy osiągnęli sukces na międzynarodową skalę, robią ciekawą muzykę, ale przede wszystkim zaczęli świeżo i po 25 latach tacy (świeży) pozostają.

Na koniec ciekawa myśl Igora Pudło nawiązująca do tematu wydawania muzyki na nośnikach fizycznych:

Uważam, że to jest akurat dobre, że muzyka się uwalnia od fizyczności. W gruncie rzeczy muzyka to rzecz niematerialna.

 

Dominik Lentas i Mikołaj Bensdorff

Jungle

W 2006 roku dwaj nastolatkowie wybrali się na koncert The Strokes w londyńskim Shepherd’s Bush Empire. To wydarzenie zainspirowało ich do podzielenia się ze światem nagrywaną w domowym zaciszu muzyką. Uwierzyli, że i dla nich znajdzie się miejsce w branży. Dziś Josh Lloyd-Watson i Tom McFarland znani są jako Jungle, a 11 sierpnia miał premierę ich czwarty album, Volcano. To właśnie oni królują w tym tygodniu na antenie Radia Luz.

 

Jungle są trochę jak Gorillaz – na początku kariery ukrywali swój wizerunek przed światem, chcąc by skupił się wyłącznie na ich twórczości.
Jungle są trochę jak elektroniczne duety Daft Punk i Chemical Brothers.
Jungle są trochę jak wczesny Kasabian, jak francuski zespół Justice i jak grupy disco wyśpiewujące falsetem swe przeboje.
Przede wszystkim to jednak po prostu artyści, którzy z różnorodnych inspiracji wypracowali własny, wyjątkowy styl. Ich muzyka brzmi świeżo i nowocześnie, a zarazem wyraźnie nawiązuje do ponadczasowych gatunków takich jak soul i funk.

McFarland w wywiadzie dla British GQ powiedział, że od zawsze dążą do tego, by w ich utworach można było się zanurzyć, by całkowicie pochłaniały słuchacza. Z pewnością nie były to puste słowa –  ta sztuka udała im się wielokrotnie na przestrzeni dziesięciu lat działalności. Już ich debiutancki album z 2014 roku podbił wiele serc i przyniósł im nominację do nagrody Mercury. Z perspektywy czasu Lloyd-Watson uznał go za dość naiwny, jednak utwory takie The Heat, czy Time wciąż cieszą się sporą popularnością. Busy Earnin’ pozostaje z kolei jednym z największych przebojów w dorobku Jungle.

Po wydaniu pierwszej płyty McFarland i Lloyd-Watson zniknęli na cztery lata. Tak zwana presja drugiego albumu oraz zawirowania w życiu osobistym utrudniały im proces twórczy. W tym okresie po raz pierwszy zaprosili do współpracy producenta Deana Josiah Covera (pseudonim Inflo), znanego między innymi ze współpracy z Michaelem Kiwanuką czy Little Simz. Zyskali dzięki temu nową perspektywę i tym samym udało im się zmienić ból w paliwo dla sztuki. W swojej muzyce z tamtego okresu dali ujście trudnym emocjom, czego doskonałym przykładem jest wyraźnie podszyty smutkiem utwór House in LA.

Album For Ever został przyjęty nieco chłodniej niż debiut – być może publika za bardzo przyzwyczaiła się do energicznej odsłony Jungle. Właściwie potwierdził to trzeci album, który jest wyrazem odrodzenia, pewności siebie i duchowego rozwoju. Loving in Stereo szybko okazał się strzałem w dziesiątkę. Był to pierwszy krążek wydany nakładem własnej wytwórni Caiola.

Podczas powstawania tego wydawnictwa ponownie skrzyżowały się drogi Jungle i Inflo. McFarland i Lloyd-Watson najwyraźniej są zwolennikami długotrwałych relacji w muzycznym światku – na stałe współpracują z multiinstrumentalistką i producentką, Lydią Kitto, a w ich teledyskach wielokrotnie występują ci sami tancerze. Są to na przykład Mette Linturi, Will West i Che Jones.

Przedstawienie tancerzy występujących w teledyskach Jungle.
 

Loving in Stereo (swoją drogą to także tytuł pierwszej piosenki, jaką kiedykolwiek razem napisali) Jungle promowali w trasie koncertowej, która trwała ponad rok. W międzyczasie zajmowali się już pisaniem i nagrywaniem kolejnych utworów. Proces rozpoczął się w Los Angeles, a miał swój finał w ulubionym studiu artystów w londyńskim Metropolis Studios. W maju zeszłego roku McFarland i Lloyd-Watson wypuścili utwory Problemz i Good Times. Ostatecznie tylko ten pierwszy trafił na płytę Volcano. Muzycy przyznali, że w pewnym momencie Good Times zaczęło brzmieć bardziej jak wersja beta niż dopracowany utwór i tym samym przestało pasować do tracklisty. Na oficjalny pierwszy singiel wybrali natomiast Candle Flame nagrany we współpracy z Erickiem the Architectem. Mówili o nim tak:

Candle Flame reprezentuje wszystko to, co dla nas najważniejsze – kreatywność, pasję, tworzenie muzyki, która porusza serca i umysły fanów. Naszym celem było nagranie utworu, który jest osobisty, ale z którym jednocześnie słuchacze mogą się utożsamić; który w poetycki, ale i autentyczny sposób eksploruje temat tych pięknych i tych trudnych momentów w relacjach międzyludzkich.

Panowie wyznali, że Volcano jest ich najszczerszym jak dotąd wydawnictwem. Co istotne, artyści odrzucili oczekiwania, które w przeszłości sami sobie stawiali. Tym razem nie próbowali w żaden sposób ujarzmić swojej artystycznej energii i nie poddali się perfekcjonizmowi, a zamiast tego zaufali intuicji. To też radzą wszystkim aspirującym muzykom.

Na Volcano słychać wiele dobrze fanom znanych elementów, ale jest w nim także coś nowego. To album bardziej różnorodny wokalnie niż starsze dokonania Jungle – falsety Lloyda-Watsona i McFarlanda często schodzą na dalszy plan, centrum uwagi oddając na przykład gościom. Poza wspomnianym wcześniej Erickiem the Architectem, są wśród nich JNR Williams, Roots Manuva, Channel Tres, Mood Talk, Bas i 33.3. Jungle nie od dziś często nazywani są kolektywem, a najnowszy krążek świetnie pasuje do tego określenia.

Pierwszy odsłuch może nie wystarczyć, by zakochać się w nowej muzyce Jungle, warto jednak dać tym utworom drugą, a w razie konieczności i trzecią szansę. To taki zestaw, który zyskuje z każdym kolejnym odsłuchem. Odnoszę również wrażenie, że ugruntował pozycję grupy na rynku muzycznym i mam nadzieję, że dał im siłę i inspirację do dalszego tworzenia.

Więcej o Artyście Tygodnia usłyszycie na naszej antenie od poniedziałku do piątku o północy, w audycji Audiostarter (9:00-11:00) oraz o 13:00.

Oficjalna strona zespołu

Marta Łobażewicz

 

goddie – barely breathing

goddie - barely breathing (cover art 3k)

Goddie, czyli właściwie Wojtek Filipowicz dał się poznać swoim słuchaczom z wielu różnych stron. Wokalista Syndromu Paryskiego i autor ambientowo-noise’owego projektu Greenwald Lads Club, czy chociażby DJ z zamiłowaniem do sceny jungle i producent, któremu granice gatunkowe są zupełnie obce. Jako goddie prezentuje kolejny singiel pod skrzydłami Peleton Recordsbarely breathing.

Obecnie w swojej solowej twórczości jako producent miesza wpływy jungle, break core’u, cloud’u i hyper popu. Do warstwy zrekonstruowanych podkładów perkusyjnych dodaje liquid’owe ambientowe dźwięki. Nie ucieka też od intensywnych hyperowych melodii, zahaczających o estetykę DGSBE . Dopełnieniem wszystkiego jest oczywiście nawijka goddiego, która balansuje między subtelnymi wokalami budującymi płynne tło i bardziej trapowym wydaniem jak w urfacee, czy barely breathing.

W najnowszym singlu możemy usłyszeć goddiego w wyjątkowym wydaniu, którego nie otrzymaliśmy jeszcze dużo. Ewidentnie odbija się w nim zaangażowanie w rapową scenę wywodzącą się z soundclouda i eksperymentowanie z zaczerpniętym z niej brzmieniem. Jeśli jesteście ciekawi co otrzymamy po połączeniu tego z junglowym sznytem i podszyciu całości emo liryką to koniecznie zobaczcie co goddie ma do zaprezentowania…

W sieci znajdziecie też klip autorstwa Tanuki Productions, czyli Dawida Graczyk & Bastiana Najdka.  Emo chłopaki z Poznania chyba mają się nieźle d[-_-]b

Dawid Sas

 

 

Coco Bryce – Want U (Breaka Remix)

Spotkanie na szczycie! Piewca romantycznego jungle Coco Bryce vs. znacznie bardziej popowo-breakbeatowy Breaka. Obaj z analogicznym zamiłowaniem do zasłodzenia słuchacza, konfrontują swoje umiejętności w wydawnictwie dla dubplate’owych mistrzów ec2a.

Spitchowany wokal, czerpanie garściami z wczesnego UK hardcore’u i synteza stylów tożsamych dla jungle, jungle-tekno i donku. W połączeniu jest to experience, który potrafi przynieść niebywały sukces na gruncie współczesnych UK chartów. Want U to utwór, który idealnie wpisuje się w powyższy nurt. Przejmuje nad nami stery swoją melodyjnością, nie potrafi wyjść z głowy… aż w końcu zaczynasz nucić want u, want u….

Kamil Winiarz