Sault – W.A.L.

O nie, znowu to zrobili. Skład chrześcijańskiego kolektywu Sault zmienia się nader często, ale nawet bez stale współpracujących z nimi Cleo Sol, Kiwanuki czy Little Simz ci gospelowcy potrafią zrzucać takie bomby, że czasem nie ma co zbierać. Aż dziwne, że to dopiero ich druga wizyta w Mocograjach (pierwsza: o tutaj), zwłaszcza że wcześniej wymienieni Cleo, Michael i Simbi są w tej rubryce goścmi dość częstymi. Nadrabiamy zatem, z duuużym uśmiechem.

Na wydanym tuż przed Wielkanocą LP 10 (wcześniejsze nazywało się 11nie kumam tej numeracji, ale i tak polecam) dowodzona przez pałkera Deana „Inflo” Covera ekipa odchodzi od mszalnej kontemplacji stanowiącej treść poprzedniego albumu, dzięki czemu do naszych uszu mógł trafić W.A.L. („We Are Living”). To przykład numeru, w którym każdy kolejny takt jest lepszy od poprzedniego. Duża w tym zasługa sekcji: tak ciasnego groove’u nie mieliśmy w Mocograjach co najmniej od numeru o parkowaniu. Chłodne głowy, gorące serca, radosna wiara – czyli idealny album paschalny. Alleluja!

Sebastian Rogalski

10 by SAULT