Archiwum

Matthew Halsall – Natural Movement

Mam takie momenty w życiu (jak pewnie każdy), gdy niczego mi się nie chce. Niezależnie, czy na głowie mam obowiązki trudne, czy błahe. Ba, często w ogóle nie mam przed sobą żadnego zadania. Mimo to niemoc przejmuje moje ciało i umysł, jednocześnie nie pozwalając mi przerwać impasu drobną, bądź większą przyjemnością. Przecież na nią nie zasłużyłem. Mam coś zrobić. Tylko w sumie co? I jak?

Na ten i pokrewne mu stany przytłoczenia rzeczywistością mam na szczęście muzyczne remedium. Medytacje Matthew Halsalla to stały element mojej codzienności od około 2 lat, gdy zapoznałem się z albumem Salute To The Sun. Niezwykle melodyjne podejście do spiritual jazzu, znacznie mniej szalone od rewolucyjnych poszukiwań chociażby małżeństwa Coltrane’ów, czy Pharoah Sandersa to balsam dla mojej duszy i rozkosz dla uszu. Sprawia, że znów czuję się dobrze, a napięcie może znaleźć ujście.

Nie inaczej jest w przypadku utworu Natural Movement, wyróżnionego tytułem mocograja w Radiu LUZ. Jedna z najlepszych kompozycji z wydanego niedawno albumu An Ever Changing View to popis lidera zespołu. Energiczny temat porywa słuchacza niczym rwąca rzeka. W żadnym wypadku nie jest to jednak zagrożenie. Co najwyżej szansa na docenienie siły i piękna natury. A jednocześnie kunsztu Brytyjczyka i jego zespołu.

Michał Lach

Smash Mouth

Smash Mouth to jedna z tych grup muzycznych, które weszły do historii jako symbol ery lat 90. i wczesnych 2000. Dzięki przebojowi All Star oraz wielu innym hitom zespół zyskał ogromną popularność na całym świecie. Ale historia tej ikonicznej grupy to nie tylko chwile świetności, to także wiele wyzwań i zwrotów akcji. 4 września świat pożegnał założyciela i wieloletniego frontmana zespołu – Stevena Harwella. Z tego powodu uczcijmy Smash Mouth jako Artystów Tygodnia w Radiu LUZ.

 

Historia Smash Mouth sięga lat 90. i ma swoje korzenie w San Jose, Kalifornia. Grupa została założona przez Steve’a Harwella, Grega Campa, Paula DeLisle’a i Kevina Colemana. Początkowo zespół grał w miejscowych klubach, wykonując muzykę z gatunku garage rock. Ich niekonwencjonalny styl przyciągał uwagę, ale prawdziwa przełomowa chwila nadeszła, gdy zespół podpisał kontrakt z Interscope Records.

W 1997 roku Smash Mouth wydał swój debiutancki album, Fush Yu Mang. Album ten zawierał przebojową piosenkę Walking on the Sun, która stała się hitem i wprowadziła zespół na scenę międzynarodową. Ich mieszanka rocka, popu i ska była oryginalna i przyjemna dla słuchaczy, co przyczyniło się do sukcesu albumu.

Największą chyba chwilą w karierze Smash Mouth było wydanie piosenki All Star w 1999 roku. Piosenka ta stała się prawdziwym hymnem tamtej epoki i zdobyła ogromną popularność. All Star stała się też nieodłączną częścią kultury masowej, pojawiając się w wielu filmach, reklamach i grach wideo. Czy trzeba przypominać o zielonym ogrze? Charakterystyczny refren utworu „Hey now, you’re an all star, get your game on, go play” stał się niezapomniany. Już nawet nie wspominając o alternatywnym życiu tych wersów w kulturze memów.

Po ogromnym sukcesie All Star Smash Mouth zmagał się z trudnościami. Kolejne albumy nie odnosiły już takich sukcesów, a zespół zaczął tracić na popularności. Krytycy zarzucali im powtarzalność i brak innowacji w muzyce. Mimo to Smash Mouth nadal trwał i tworzył nową muzykę.

W latach 2010-2011 zespół znalazł się w centrum uwagi mediów, gdy doszło do konfliktu między wokalistą Steve’em Harwellem a publicznością podczas koncertu. Wybuchowa natura Harwella i kontrowersyjne zachowanie na scenie przyciągnęły uwagę mediów społecznościowych. Mimo to, zespół odnalazł drogę do przywrócenia swojej popularności dzięki koncertom i występom na festiwalach.

Smash Mouth może i nie osiągnęło już takiego sukcesu jak w latach 90., ale ich muzyka pozostaje ważnym elementem historii muzyki pop-rockowej. Przez wiele lat zespół dostarczał ludziom przeboje, które do dziś pozostają w pamięci wielu słuchaczy. All Star czy cover I’m A Believer to niewątpliwe dziedzictwo, na które nie zasługujemy, ale z godnością je pielęgnujemy i lekko ckliwie wspominamy.

Historia Smash Mouth to historia przekształceń, sukcesów i trudności. Od małego zespołu grającego w lokalnych klubach do międzynarodowej sławy, Smash Mouth przeszło wiele etapów. Ich przeboje wciąż żyją w świadomości słuchaczy, a All Star pozostaje niezapomnianym hymnem lat 90.
Pomimo licznych przekształceń składu, duch pozostawał, niewątpliwy duch Steve’a Harwella. Gdzie uplasuje się zespół pod wodzą Zacha Goode’a? Czas pokaże.

Kacper Kociuba

Nubya Garcia – Lean In

Któryż to już utwór od kolejnej artystki z Wysp Brytyjskich zostaje nagrodzony tytułem mocograja w Radiu LUZ w 2023 roku? Do wielce zacnego towarzystwa, do którego należą już między innymi Yazmin Lacey, czy Jessie Ware dołącza właśnie Nubya Garcia. Jedna z czołowych postaci londyńskiej sceny jazzowej, wypuszczającej coraz to nowe i bardziej kolorowe kwiaty zaprezentowała niedawno światu singiel Lean In.

Jest to pierwsze solowe wydawnictwo saksofonistki od czasu SOURCE ⧺ WE MOVE z 2021 roku, zawierającego remixy utworów z jej znakomitego albumu SOURCE. Garcia była już jednak w tym roku częścią jednej z najważniejszych premier ze świata jazzu. Razem z rzeszą londyńskich muzyków pod koniec 2020 roku brała ona udział w tworzeniu spektakularnego London Brew. Albumu, jak sama nazwa sugeruje, będącego hołdem dla legendarnego Bitches Brew Milesa Davisa. Podobnie jak pierwowzór, w znacznej mierze improwizowanym.

Wracając jednak do teraźniejszości. Energię Lean In idealnie opisuje sama zainteresowana. Jest to manifestacja potrzeby, by oddać się szaleństwu życia, podążać za jego nurtem. Przyzwolenie, by wszechświat sam napędzał rzeczywistość dookoła. Wiara, że wszystko w ten sposób ułoży się na odpowiednim miejscu. Jeśli za drogowskaz na tej drodze posłużyć ma coś równie spektakularnego jak ciepłe dźwięki płynące z saksofonu Garcii, to jestem skłonny pochylić się nad tą koncepcją.

Michał Lach

Łona & Konieczny & Krupa – ŻEBY NIE SKŁAMAĆ

Z czym kojarzy Ci się przejazd taksówką? Wielu zapewne w tym momencie przypomni sobie mniej, lub bardziej towarzyskich kierowców, którzy usiłowali wciągnąć swojego pasażera w pogawędkę. Pewnie po to by móc zamienić kilka słów z drugim człowiekiem, szczególnie w trakcie niekończących się kursów nocnymi ulicami. Czasem jednak to osoba za kierownicą staje się tą, która słucha. Z tego nieskończonego zbiornika zwierzeń, anegdot i miejskich baśni postanowił zaczerpnąć Adam Zieliński, znany szerzej jako Łona. W ten sposób po kilku latach zbierania materiału narodził się album TAXI. Swoista laurka dla świata głownie nocnych taryf.

Dla pilnie śledzących twórczość szczecińskiego poety pewnym zaskoczeniem może być brak na pozór nierozerwalnie związanego z nim Webbera jako producenta. Tym razem za warstwę muzyczną dla taksówkarskiej gawędy odpowiadają Andrzej Konieczny i Kacper Krupa. Pierwszym singlem promującym ich wspólne dzieło jest ŻEBY NIE SKŁAMAĆ. Panowie roztaczają przed naszymi oczami hipnotyzujący obraz kolejnych nocnych godzin i kilometrów. Kilometrów, początkowo wypełnionych słowami, które z czasem zastępuje cisza. Pełna zamyślenia, lecz jednocześnie skupienia na towarzyszu podróży. No bo niby można pogadać. Ale co by tu powiedzieć żeby nie skłamać?

Michał Lach

Travis Scott – I KNOW ?

Po wyszukaniu frazy w Słowniku Języka Polskiego PWN przy słowie utopia ukaże się nam kilka wyników. Według jednego z nich jest to zamiar niemożliwy do spełnienia. Przez wiele miesięcy wyglądało na to, że po tragedii na festiwalu Astroworld pod koniec 2021 roku czwarty album Travisa Scotta rzeczywiście pozostanie jedynie nieurzeczywistnionym marzeniem. Od kilku dni jednak UTOPIA dominuje serwisy streamingowe. Czy warto więc było czekać?

Moim zdaniem tak. Już po pierwszym pełnym odsłuchu zacząłem ostrożnie porównywać najnowsze dzieło amerykańskiego rapera do jego niedoścignionego opus magnum – Rodeo. Stylistycznie dużymi fragmentami najbardziej przywołuje ono jednak inny album, przy którym Travis maczał (głęboko) palce. Wpływy szalonego i bezkompromisowego Yeezus Kanye Westa słychać chociażby na CIRCUS MAXIMUS, które brzmi jak nieformalna kontynuacja superagresywnego Black Skinhead Ye.

Wielką siłą UTOPII jest jej spójność (może poza dziwnie niepasującym do całości K-POP). W przecwieństwie do Astroworld, które porywało na przejażdżkę kolejką górską w hardcorowym parku rozrywki tutaj klimat jest znacznie mroczniejszy. Wśród wielu momentów szaleństwa mniej więcej w połowie tracklisty nadchodzi czas na chwilę spowolnienia w postaci naszej mocograjowej propozycji – I KNOW ?. Wraz z delikatnymi, lekko upiornymi akordami nałożonymi na mocno akcentowany bit płyniemy nieśpiesznie przez nocny, nastrojowy świat. Niekoniecznie utopijny, za to jakże przyjemny.

Michał Lach

Tainy ft. Bad Bunny – MOJABI GHOST

Różnorodność to rzecz niezwykle istotna w przypadku praktycznie każdego albumu. Zmiany tempa, nastroju, a często i gatunku pozwalają utrzymać zaangażowanie słuchacza oraz pokazać się wykonawcy z często nieznanej wcześniej strony. Niestety w ostatnich latach wielu z tytanów reggeatonu często wpadało w pułapkę monotonności w swoich długogrających dziełach. Maluma, J Balvin, a nawet Bad Bunny przed zeszłorocznym Un Verano Sin Ti potrafili oferować słuchaczom ponad 60 minut utworów z identycznym, charakterystycznym bitem. Często więc poza kilkoma bardziej atrakcyjnymi singlami powrót do całego longplaya nie miał dla mnie większego sensu.

Od kogo jednak oczekiwać większego przetasowania stylistycznego, jeśli nie od jednego z najpopularniejszych latynoamerkyańskich producentów? Tainy na swoim najnowszym albumie DATA, razem z całą plejadą największych nazwisk południowoamerykańskiej sceny zadbał o znacznie bardziej urozmaicone przeżycia. Serwuje on oczywiście często klasykę gatunku, jak choćby na potężnie bujającym, tradycyjnie reggeatonowym Todavia razem z weteranami Wisinem i Yandelem. Konwencja ta co chwila zostaje jednak przełamywana. Przykłady to chociażby znakomite, trapowe, agresywne PASIEMPRE, czy electropopowe Sci-Fi z Rauwem Alejandro.

Największa popularność od czasu wydania albumu zyskał jednak nasz tegotyogodniowy mocograj w Radiu LUZ. Bad Bunny kolejny raz udowadnia, że czegokolwiek nie dotknie jest w stanie zamienić w trudny do wyobrażenia dla większości muzyków sukces komercyjny. Mojabi Ghost to niezwykle przyjemny, 80sowo zabarwiony rozmarzony towarzysz wieczornych przejażdżek rowerowych, czy ciepłych nocnych spacerów. Mocny, angażujący wokal Benito idealnie współgra ze zdecydowanym bitem jego portorykańskiego wspólnika. Dopełniają go atmosferyczne synthy idealnie nadające się do niekończącego wpatrywania się w przepływające nieśpiesznie po letnim niebie chmury.

Michał Lach

Guest Julka – OT TAK

guest julka OD TAK

Nie łatwo opowiadać jest o otaczającym Nas, przyziemnym świecie. Tym bardziej w sposób oryginalny i nietuzinkowy, jednocześnie pozostawiając odbiorcy pole do interpretacji – bez zbędnego przekombinowania. O nieoczywistych konfiguracjach muzycznych oraz artystycznej dojrzałości autorki jednej z pięciu tegotygodniowych, mocograjowych propozycji w Radiu LUZ pisała redaktorka Zuza Pawlak, przy okazji premiery utworu orgia.

Julia Ludwiczyńska, tworząca pod pseudonimem Guest Julka, to wrocławska wokalistka i autorka tekstów, której miłość do słów słychać już od pierwszych taktów jej kawałków. Swoją muzyczną karierę rozpoczynała tworząc w języku angielskim, by ostatecznie porzucić go na rzecz rodzimego języka i płynącej z niego poetyckości oraz klimatycznych historii. Decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Jej utwory cechuje duża różnorodność – znajdziemy w nich elementy soulu, jazzu czy R&B, a to wszystko spięte wokalną klamrą delikatnej, hiphopowej nawijki.

OT TAK to pierwszy singiel zwiastujący nową epkę Guest Julki, której zarówno data premiery jak i tytuł nie są jeszcze znane. Z całą pewnością oczekiwania wobec tego materiału będa wysokie.

Aleksandra Złotowska

Alan Palomo ft. Flore Benguigui – Meutrière

8 lat po wydaniu znakomitego albumu Vega Intl. Night School jesteśmy nareszcie coraz bliżej kolejnej płyty Alana Palomo. Tym razem pod swoim własnym nazwiskiem szykuje się on do wydania 15 września longplaya World Of Hassle. Czy rzeczywiście będzie to świat pełen kłopotów? A może zamiast tego pozwoli słuchaczom w przyjemny sposób pożegnać upalne lato?

Podobnie jak w przypadku ostatniego do tej pory długogrającego wydawnictwa Neon Indian inspiracje muzyką lat 80 są tu słyszalne na każdym kroku. Vega Intl. Night School dokładało do nich futurystyczny sznyt, tworząc tak zniewalające synthpopowe perełki jak Slumlord, czy Glitzy Hive. Tym razem Palomo tak rozkochał się w stylistyce, zarówno muzycznej jak i wizualnej końcówki tej dekady, że ani myśli szukać sposobów na dopasowanie jej do realiów 2023 roku. Już pierwszy singiel, hiszpańskojęzyczne, rozkosznie prostolinijne Nudista Mundial 89’, w którym wspólnie z Maciem DeMarco poszukuje plaży nudystów na Ibizie pokazywał w jakim kierunku zamierza podążyć Amerykanin.

Meutrière, wyróżniony w tym tygodniu tytułem mocograja zamienia słoneczną hiszpańską wyspę na podsycony morderczymi instynktami francuski horror klasy B (lub nawet i C). Krzyczący saksofon, niepokojące syntezatory i zdecydowany bit idealnie nadają się na mocno klimatyczną imprezę w stylu italodisco. Dramatyczny tekst tak nastrojowo wyśpiewywany przez Florę Benguigui w języku (krwawej) miłości stanowi ukoronowanie naszej retro-perełki. Pozostaje tylko czekać na kolejne kroki Palomo. Zapewne z równie wybitnie 80sowym zacięciem.

Michał Lach

Metro Boomin ft. A$AP Rocky & Roisee – Am I Dreaming

Salami kinowymi na całym świecie w ostatnich tygodniach niepodzielnie włada kontynuacja przygód Milesa Moralesa i ludzi-pająków z każdego zakątka multiwersum. Across The Spider-Verse, poza nieprawdopodobnie kreatywnym przeniesieniem na wielki ekran komiksowej rzeczywistości ma jeszcze jedno wspólnego ze swoim równie wyjątkowym poprzednikiem. Podobnie jak w przypadku Into The Spider-Verse tutaj również powstał dedykowany warstwie fabularnej album. Zawiera on utwory, które mogłyby królować na playliście nowojorskiego nastolatka, takiego jak głowny bohater filmu. Pieczę nad projektem objął Metro Boomin.

Mając świeżo w pamięci spektakularny (i zasłużony) sukces jego ostatniego albumu Heroes & Villains, a w szczególności nowej wersji Creepin można było oczekiwać bardzo solidnego wydawnictwa. Podobnie jak w przypadku tamtego longplaya zwyczajowi goście Amerykanina również zgłosili chęć współpracy. Future, Offset, czy 21 Savage często jednak nie świecą tak jasno, jak mniej znane twarze. Za przykład niech posłuży jeden z wyróżnionych mocograjów w Radiu LUZ – Am I Dreaming.

Gwiazdą tego utworu jest Roisee. W chwilii, gdy Metro trafił na jej konto na Youtubie zdołała ona uzbierać tam nieco ponad 100 subskrypcji (obecnie – niewiele ponad tysiąc). Razem z A$AP Rockym tworzy doskonały kontrast, oddający dwa dominujące nastroje Milesa w ciągu trwania animacji. Pewność siebie, wiara w swoje umiejętności w zwrotkach miesza się z refrenami – momentami, w których bohater jest już prawie pokonany. On sam jednak odmawia uznania tego faktu, gotowy kolejny raz stanąć w szranki z niebezpieczeństwem. Szczególnie końcówka utworu, gdzie przejmujący (choć dalej niezwykle chwytliwy) refren w połączeniu z kapitalnymi smyczkami i syntezatorami (za które mógł odpowiadać tylko Mike Dean) daje idealny wgląd w charakter i osobowość młodego superbohatera.

Prawdopodobnie w najbliższych dniach czeka mnie kolejna szalona kinowa podróż przez pajęcze wymiary. W międzyczasie Am I Dreaming, podobnie jak i pozostałe utwory z albumu będą towarzyszyć mi w czerwcowych przygotowaniach do sesji.

Michał Lach

serpentwithfeet

Wychowany przez pobożnych rodziców, dumny reprezentant społeczności LGBTQ+. Poza słowem bożym w Kościele odkrył uwielbienie do dramaturgii i przepychu. Pięć lat temu opowiedział o tym na debiutanckim albumie Soil – z tej okazji serpentwithfeet dołącza do grona Artystów Tygodnia w Radiu LUZ.

 

W wieku 11 lat serpentwithfeet, a właściwie Josiah Wise został siłą zaciągnięty przez matkę do chóru chłopięcego w jego rodzinnym Baltimore i chwała jej za to. Właśnie tam artysta odkrył swoją wielką miłość do śpiewu i to tam po raz pierwszy dostrzegł brak różnorodności w śpiewie klasycznym. Josiah twierdzi, że w chórze nie było zbyt wiele miejsca dla czarnych głosów.

My music has always talked about being a gay black man.

Gadzie kąsanie.

W roku 2016 serpent po raz pierwszy zaprosił świat do odwiedzenia jego muzycznego uniwersum. Nasączonego intensywnymi perfumami i wypełnionego teatralną wręcz grą. Ukazał się Blisters EP, które krytycy przyjęli świetnie i zgromadził wokół artysty pierwszą partię zagorzałych fanów. Wśród nich znalazła się islandzka ikona – Björk, która niejednokrotnie przecięła się muzycznie z Wisem. Powstał między innymi remix do Blissing me, który został również  wspólnie odegrany w 2019 roku podczas trasy koncertowej Björk Cornucopia.

Gruntowanie.

W 2018 roku ukazał się wcześniej już wspomniany Soil – pełnoprawny album studyjny. Eksploracja najgłębszych odmętów ludzkiego serca i to dosłownie najgłębszych. Najmroczniejsze zakamarki wnętrzności, bowiem to materiał traktujący przede wszystkim o miłości, ale w sposób nietuzinkowy, mroczny i trwożny. Tym opisom bliżej do starotestamentowej retoryki; surowości i bezwzględności, aniżeli wygrywaniu hymnów o pszczółkach i motylkach w brzuchu. Eksperymentalne łączenie minimalistycznych podkładów elektronicznych z klasycznym śpiewem operowym lub chóralnym zaciągiem. Przepych, patos, w żadnym wypadku pastisz. Sam album nie umknął krytykom. Ponownie przyjęli go w swe błogosławione ramiona i znalazł się w rocznych podsumowaniach muzycznych między innymi New York Times, New Yorker czy Billboard.

DEACON, czyli drugi longplay serpentwithfeet to zdecydowane odejście od formy wcześniejszych wydawnictw. Album tak jak poprzednicy wypełniony imponującym wokalem, jednak w zdecydowanie bardziej harmonijnej formie. Ta nowa forma to zapewne udział nowego spojrzeniu na miłość. Miłość dużo bardziej trwałą, już nie ma w niej tyle pożądania (wyjątek – Wood Boy). Może teraz zdarzają się w niej jakieś rozterki, ale to przede wszystkim nauka podejmowania decyzji i dbałości. Można to odebrać jako truizm. Lepiej stale dokładać drewna do regularnego ogniska, niż wzniecić wielki pożar, który równie szybko jak został rozpalony zdoła sam się wypalić, jednak nie jest on wcale wymuszony. To kolejna lekcja, którą przyjął serpent i chcę się nią podzielić ze światem.

Od czasu drugiej płyty artysta niewiele razy pojawił się na radarze. Co prawda powstało The Hands do filmu The Inspection (2022), a także kolaboracja z Mobym w postaci On air. Poza tym dwa single I’m Pressed oraz Gonna go. Wciąż nie wiadomo czy to samodzielne utwory, czy zwiastun czegoś większego. Pewne jest jedno, serpentwithfeet jeszcze nie raz zamiesza w naszych sercach i nie raz zagości na falach Akademickiego Radia LUZ!

Kacper Kociuba