Archiwum

Nubiyan Twist ft. Nile Rodgers – Lights Out

Światła gasną. Zazwyczaj oznacza to nastanie totalnej ciemności. Czy na pewno? Najnowsza propozycja od londyńskiego Nubiyan Twist wprowadza bowiem na antenę Radia LUZ ogromną ilość ciepła i słońca. W żaden sposób nie jest to żar ciężki do wytrzymania. Bardziej przypomina on ostatnie promienie cudownego sierpniowego dnia, delikatnie całujące nasze policzki i zamknięte oczy. W wytworzeniu tego nastroju nieoceniona jest pomoc legendarnego Nile’a Rodgersa. Jego charakterystyczne gitarowe riffy są ostatnią, lecz niezbędną dekoracją tego przepysznego dania.

Podobnie jak w So Mi Stay sprzed kilku tygodni w Lights Out słychać chęć zespołu do uproszczenia i utanecznienia swojego brzmienia. Nie zatracają oni jednak swych wyraźnie wyczuwalnych afrykańskich inspiracji. Z każdym kolejnym odsłuchem coraz bardziej docenia się też piękną pracę sekcji dętej, basu spinającego całość oraz aksamitnych wokali delikatnie masujących nasze uszy. 3 marca poznamy resztę albumu Find Your Flame. Obecność na nim między innymi Seuna Kuti jeszcze bardziej zaostrza mój i tak rozbuchany apetyt.

Michał Lach

Hiatus Kaiyote – Everything’s Beautiful

Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza. Niesamowicie odkrywcze stwierdzenie o kraju nad Wisłą początkiem lutego, wiem. Zima dość definitywnie postanowiła nas opuścić jednocześnie blokując drogę przyjemniejszej aurze. Deszcz, wiatr, szaruga. Wiatr, szaruga, deszcz. Zmierzch o godzinie 17. A jednak słuchając najnowszego singla Hiatus Kaiyote nie sposób się nie zgodzić z jego tytułem. Wszystko jest piękne. Przynajmniej przez niecałe 3 minuty jego trwania.

Po prawie 3 latach od wydania albumu Mood Valiant australijska formacja powraca z oszałamiającą propozycją. Wszystko, co najpiękniejsze w ich muzyce lśni tutaj pełnią blasku. Rechoczące niczym żaba syntezatory, dynamiczny rytm i dudniący bas pozwalają rozwinąć skrzydła wokalne frontmence Nai Palm. Urzekająca afirmacja pięknej chwili porywa nas ze sobą, a podczas naszego lotu jak na zawołanie magicznie zaczynają rozkwitać całe łąki kolorowych kwiatów. Póki co niestety jedynie w naszej wyobraźni. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że jazz-funkowa magia może przyśpieszyć nadejście wiosny. A przynajmniej taką mam nadzieję.

Michał Lach

Yussef Dayes ft. Elijah Fox – Istanbul

Jednym z najlepszych wydawnictw z Wysp Brytyjskich (i nie tylko) 2023 roku był album Black Classical Music. Pełna ciepła tropikalna wyprawa, której przewodnikiem była jedna z największych gwiazd brytyjskiej sceny jazzowej. Raz szybsza, raz nieśpieszna. Czasem bardziej bujająco, a czasem w szale spektakularnych improwizacji Yussef Dayes prowadził słuchacza przez ponad 70-minutową dżunglę. Pomimo tak długiej wędrówki w żadnym momencie nie miałem ochoty rzec: OK, dobra, mi wystarczy, ta ścieżka zrobiła się zbyt zawiła i nużąca. To dowód zarówno na talent kompozytorski, jak i wirtuozerski londyńskiego perkusisty.

Ten drugi przebija szczególnie silnie na wydanej niedawno EPce prosto z Malibu. Znalazły się tu między innymi fenomenalne Tioga Pass z wspomnianego albumu oraz reinterpretacja Portirait Of Tracy Jaco Pastoriusa. Naszą mocograjową propozycją jest jednak Istanbul. Perfekcyjna synergia dźwięków kieruje nas tym razem w inne regiony. Do Turcji? Być może, ale w jej kosmicznym, pozagwiezdnym wydaniu. Saksofonowa ekstaza na intergalaktycznych klawiszach kontrastuje z szalonym tempem narzucanym przez lidera grupy. Serce przyśpiesza, a świadomość przenosi się o lata świetlne od obracającego się kawałka skały w Układzie Słonecznym. Z transu wyprowadza nas dopiero koniec muzycznego szaleństwa. Wróciliśmy. Niby tacy sami jak przed momentem, a jednak dużo szczęśliwsi.

Michał Lach

Ghost-Note – Bad Knees

Czy bolą Was kolana? A może nieprzyjemnie strzelają przy zginaniu? Te pytania o dziwo nie zwiastują dalszej części reklamy tabletek przeciwbólowych. Mimo wszystko w przypadku utworu Bad Knees mamy do czynienia z bardzo mocnym muzycznym specyfikiem. Ciężko stwierdzić, jaki cel przyświecał Ghost-Note przy tworzeniu jednej z mocograjowych propozycji na ten tydzień. Z jednej strony tak ogromna dawka funku uśmierzy każdy, nawet najgorszy ból. Z drugiej jednak ciężko nie bujać się dynamicznie do szalenie energicznych dęciaków i groovy basu. A to może zaostrzać dolegliwości. Choć więc nasze stawy kolanowe nie będą nam dziękować za taneczne ekscesy, to przez powtórne nawoływania:

Is it funk that you want?
Is it funk that you need?

ciężko będzie odmówić kolejnym utworom od Ghost-Note. A te nadejdą już 19 kwietnia wraz z albumem Mustard N’Onions. Logiczne. Po ruchu trzeba uzupełnić kalorie.

Michał Lach

André 3000

Ikoniczne zdjęcie Andre 3000 w koszulce supreme

Po dwudziestu latach od ostatniej płyty Outkast’u, André 3000 powraca skąpany w niebieskim blasku tytułowego słońca swojego nowego albumu New Blue Sun – zupełnie odrywa się od oczekiwań i w pełni poświęca się radości z tworzenia.

 

Główny target z wielkim niezadowoleniem przyjął nowy album, wynika to jednak z czystej ignorancji i oczekiwań zamykających André w ramach klasycznego hip-hop’owego brzmienia. André od dwudziestu lat był bardzo mało aktywny muzycznie. Od czasu do czasu gościnnie pojawiał się w utworach innych artystów. Jego jedyną solową muzyczną działalnością w tym okresie było pojawianie się w najróżniejszych zakątkach świata – grając na flecie, co udało nam się zobserwować na filmikach nagranych przez zaciekawionych fanów. Był to pierwszy znak, że jeśli André szykuje nowe publikacje, nie możemy liczyć na coś, co już słyszeliśmy. Ice Cold w wywiadzie z Rickiem Rubinem wyraził swoją ogromna niechęć i zwątpienie w czerpanie radości z procesu tworzenia muzyki. Jak sam twierdził możliwe, że musi odnaleźć nowe powołanie, więc z tym większą radością przyjąłem wiadomość o nowym albumie 3 Stacks’a.

 

 

Album New Blue Sun z niesamowitym wdziękiem i gracją prezentuje jeden z moich ulubionych zabiegów porzucania klasycznego aranżu utworu. Przez całą tę muzyczną podróż przeprowadzi nas wyżej wymieniony flet, który oprócz uczucia nieustającego zaciekawienia jest jedynym wspólnym mianownikiem dla wszystkich utworów razem z wyjątkowo długimi tytułami, które zdążą przyciągnąć naszą uwagę, zanim zrobi to muzyka.

Chaotyczne opisy, które pozornie są z niczym nie związane, żartobliwe w pewien sposób nadają bardzo luźne ramy interpretacyjne, i wgląd w uczucia włożone w ten album, co świetnie  obrazuje nutka I Swear, I Really Wanted to Make a 'Rap’ Album but This Is Literally the Way the Wind Blew Me This Time, w której tytule André przewidując nieprzychylny odbiór, błyskotliwie wyśmiewa ironicznie nieprogresywnych fanów progresywnego artysty.

Obecność fletu zaznacza wyjątkową relację tego instrumentu osadzonego w bardzo różnorodnej przestrzeni dźwięków. Hipnotyzujące plemienne motywy i mesmeryzujące delikatne solówki jak w utworze The Slang Word P(*)ssy Rolls Off The Tongue With Far Better Ease Than The Proper Word Vagina. Do You Agree?

Andre 3000 i Big Boi podczas koncertu zespołu Outkast

Odejście od aranżacji utworów jest wyjątkowo warte docenienia ze względu na to jak fundamentalną częścią dla hip-hopu jest powtarzalny aranż i pętle. Ten wyjątkowo interesujący fenomen odwołuje się do pierwotnej formy muzyki opartej o improwizację. Mimo że te utwory są z pewnością bardziej przemyślane to czuć energetyczny i niczym nieograniczony strumień dźwięków – esencję improwizacji.

zdjęcie Andre 3000 wyciągający ręce trzymające flet ku słońcu

Muzyka Outkast’u od zawsze była o krok dalej w świecie hip-hopu. Ich naturalne akustyczne brzmienie było świeże i zachwycające groove’m, a elektroniczne i zupełnie odchodzące od organicznych dźwięków perkusji rytmy połączone z głosem, od którego nie sposób oderwać uwagi do dzisiaj wywołują potężnego stank face’a.
André przechodził od klasycznego składania rymów z potężnymi puentami i niesamowicie szybkim połączeniem słów przez niepowtarzalne adliby, po śpiewane hooki. Ta muzyczna podróż obfita w różnorodne ery André, z nową publikacją obrała bardzo ciekawy kierunek. Dlatego z ogromny zaciekawieniem oczekuje dalszego rozwoju tego artysty.

Adam Karpeta



Lyrical Lemonade ft. Jack Harlow & Dave – Stop Giving Me Advice

Przy świątecznym stole można usłyszeć różne rzeczy. Oprócz standardowych życzeń przede wszystkim zdrowia i pomyślności szczególnie ci mniej zachowawczy bliscy mają tendencję do zbyt odważnego zaglądania w czyjeś życie prywatne. Często nie wynika to ze złych intencji, efekt jednak potrafi być niemiły. Przykłady? Nie garb się. Nie trzymaj łokci na stole. Ależ z Ciebie przystojny dżentelmen wyrósł, kiedy przyprowadzisz nam tu jakąś pannicę? No, kochana, już kilka lat po ślubie, kiedy doczekamy się wnucząt? Podobne traumatyczne przeżycie ewidentnie spotkały kiedyś Jacka Harlowa i Dave’a. Ich emfatyczna prośba Stop Giving Me Advice wsparta jest solidnym flow i rymami oraz więcej niż solidnym bitem. Do tego teledysk od Lyrical Lemonade. Czasem to więcej niż wystarcza. Bez niepotrzebnego napięcia i nakładanych z góry oczekiwań. Tego Wam życzę na Święta i nie tylko.

Michał Lach

Nubiyan Twist – So Mi Stay

Brytyjska scena jazzowa atakuje po raz kolejny. Końcoworoczne uderzenie wyprowadza tym razem Nubiyan Twist w postaci nowego singla So Mi Stay. Zawzięcie niczym jaguar z okładki ostatniego rewelacyjnego albumu grupy Freedom Fables wbija się on pazurami w świadomość słuchacza. Ofiara jest bezbronna. Może jedynie kolejny raz odtwarzać jeden z naszych tegotygodniowych mocograjów licząc, że afro-funkowe melodie w końcu opuszczą jego świadomość. Opór jest jednak daremny. Kolejna porcja muzycznych drapieżników czeka nas już na wiosnę przyszłego roku. Wtedy właśnie światło dzienne ujrzy czwarty album zespołu.

Michał Lach

Arlo Parks

Arlo Parks: poetycki głos queerowego pokolenia

Debiutancki album Arlo Parks wydany w 2021 roku zapewnił jej dwie nominacje do nagród Grammy: za najlepszy album muzyki alternatywnej oraz dla najlepszego nowego artysty. Po sukcesie wspomnianego krążka, a także dzięki wcześniej opublikowanym, uznanym przez krytyków EP-kom, piosenkarka wkrótce była na ustach całej branży muzycznej. Właśnie ukazała się reedycja jej najnowszej płyty My Soft Machine, razem z którą wokalistka wydała swój pierwszy zbiór wierszy i tekstów zatytułowany The Magic Border. W tym tygodniu na antenie Radia LUZ wsłuchujemy się w jej unikatowy blend gatunków pełen emocjonalnych tekstów.

Otwieranie trasy dla artystów takich jak Billie Eilish czy Harry Styles, a także współpraca z wokalistkami takimi jak Clairo, Phoebe Bridgers czy Jaiem Paulem to tylko kilka z jej niedawnych osiągnięć. Celebrowanie queerowej radości, tęsknota za niewinnością czy poszukiwanie komfortu to tylko niektóre z poruszanych na najnowszym albumie tematów. Pośród sześciu dodanych do reedycji kompozycji znajdziemy typowe dla Parks wersje akustyczne utworów, gościnne występy rapera redveila i artystki Lous and The Yakuza oraz dwa covery – Jasmine wspomnianego Jaia Paula oraz Holding On wokalistki Tirzah.


Arlo Parks

My Soft Machine

2023

Transgressive Records

My Soft Machine to album szczery i ciepły, a także podobnie jak poprzedni krążek Arlo – intymny. Pomimo kultywowanego już od pierwszych debiutanckich nagrań stylu, na najnowszej płycie wokalistka, jak sama mówi, poczuła potrzebę eksperymentu. Czerpiąc z wielu skrajnie różnych inspiracji (od Missy Elliott po My Bloody Valentine), album jest pełen nieszablonowych brzmień. Devotion, nasz redakcyjny mocograj, pełen thrashowego grunge’u w kontraście z wzruszająco subtelnym Bruiseless, balansującym pomiędzy poezją a instrumentalnym charakterem to tylko przykłady tego, co możemy na nim znaleźć. Doskonały miks i świetnie dobrane do treści aranże pomagają podkreślić bezbłędny wokal Parks, która przy ich pomocy sięga po niespotykane wcześniej w jej dyskografii schematy. Piosenkami takimi jak Purple Phase czy Impurities Arlo udowadnia, że nadal jest jedną z najlepszych w swojej niszy, jednocześnie pokazując, że ma jeszcze wiele asów w rękawie. Songwriterka nie boi się bowiem odchodzić od bedroom popu czy R&B, by znajdywać swoje miejsce w elektronice i hip-hopie. Tylko czas pokaże, na jakie brzmienie zdecyduje się w następnych projektach.


Nasza selekcja:

George

2019

Beatnik Creative

Choć wielu utworom z najnowszej płyty Arlo towarzyszy żywa i szybka instrumentacja, przez pierwsze lata swojej kariery wokalistka zadziwiająco rygorystycznie trzymała się bedroompopowych, łagodnych schematów. Najprawdopodobniej wynikało to z dość obszernej serii nagrań zatytułowanej Lo Fi Lounge, w której udostępniała akustyczne dema i covery wybranych artystów. Przełom w dyskografii stanowi między innymi George z EP-ki Sophie, w którym artystka po raz pierwszy sięga po przypominające psychodeliczny rock riffy, melodyjne gitarowe solo i szybsze hi-haty. Parks, zainspirowana postacią XIX-wiecznego Lorda George’a Byrona i jego skłonnością do łamania serc i narcyzmu, opisuje krzywdzące ślady pozostawione przez nieostrożnego kochanka. W utworze, w połączeniu ze zmysłowym teledyskiem, osiemnastoletnia artystka udowadnia, że intensywność takich uczuć wykracza poza wiek i epokę.


Eugene

2020

Transgressive Records

Charakterystyczny styl tekstów Arlo wynika z jej zamiłowania do poezji. Od zawsze skłaniała się ku pisarkom zmysłowym – Zadie Smith czy Eileen Myles, które poprzez opisy drobnych szczegółów przedstawiają swoje emocje. Dzięki tej inspiracji, teksty wokalistki są bardzo osobiste, opowiadają o zdrowiu psychicznym czy o problemach z tożsamością, często wyłącznie przy spokojnym akompaniamencie instrumentów. Utwory Eugene i Black Dog z pierwszej płyty Collapsed in Sunbeams reprezentują okres przejściowy pomiędzy debiutanckim albumem a EP-kami. To na nich songwriterka zaczęła eksperymentować z tekstami, które były bardziej surrealistyczne oraz dotyczyły jej prywatnego życia, a także próbowała stworzyć bardziej przytulne i ciepłe brzmienie. Wspomniane Eugene, zainspirowane wierszem napisanym o trzeciej nad ranem w busie nocnym, opowiada o nieodwzajemnionej miłości do dziewczyny w związku z tytułowym mężczyzną.


Blades (ft. redveil)

2023

Transgressive Records

Kiedyś Arlo Parks opisując samą siebie, wspomniała, że za cholerę nie umie tańczyć. Pomimo tego zdania wokalistka wypełniła swój najnowszy album My Soft Machine tanecznymi bitami. Reedycja krążka Blades, w którym gościnnie pojawia się redveil jest tego przykładem. Zainspirowany artystami takimi jak Kaytranada track to energetyczny blend R&B, elektroniki i elementów hip-hopowych, a dograne przez rapera rytmiczne wersy dodatkowo pomagają w osiągnięciu tej cechy. Nawiązując do jednej ze scen z filmu Romeo+Julia Arlo opisuje moment zobaczenia na imprezie osoby, której nie widziało się od dłuższego czasu i zbieranie się w sobie, aby do niej podejść. Piosenka miała swoją premierę w audycji Future Sounds Clary Amfo w BBC Radio 1, a towarzyszy jej marzycielski, błyskotliwy teledysk, pasujący do tonu utworu.



Mikołaj Domalewski

Bolis Pupul – Completely Half

bolis pupul completely half

Bohaterem mocograja tygodnia na 91.6 FM zostaje Bolis Pupul – artysta, którego zeszłoroczny, wspólny koncert z Charlotte Adigéry zapisał się w mojej ścisłej koncertowej topce. Tym razem w nieco innym składzie, bowiem solo, zabiera nas w swoje rodzinne strony, prezentując nowy singiel. Completely Half pochodzi z jego debiutanckiej płyty Letter To Yu, której premiera już w marcu. Dedykowany mamie Bolisa album porusza tematy pamięci, rodziny czy straty ubierając je w znane (i lubiane) house’owe brzmienia.

Antek Winiarski

Marcin Masecki – Carnaval / El diablo suelto / Carnaval

Nie ma wielu piękniejszej rzeczy niż malownicza, pełna śniegu zima. Bielutki krajobraz za oknem, kilkudziesięciocentymetrowe czapy dumnie zdobiące zaparkowane samochody. To ta ładna strona mroźnego medalu. Drugiej doświadczam w tym momencie, jadąc pociągiem w stronę Wrocławia. Spóźnionym już w moim rodzinnym Tarnowie o ponad 3 godziny.

Nie wiem, czy Marcin Masecki miał kiedyś podobne doświadczenia z polskim przewoźnikiem kolejowym. Być może również wpłynęłyby one w jakiś sposób na muzyczną ucieczkę na jego najnowszym albumie do Ameryki Południowej. Choć zapewne mniej niż 7 lat wczesnego dzieciństwa spędzone w Kolumbii. Oraz jego żona, pochodząca z Argentyny.

Boleros y más to zbiór ulubionych kompozycji muzyka z tego niezwykłego kontynentu. Aranżacyjnie, na pozór, fajerwerków nie powinniśmy oczekiwać. Klasyczne trio jazzowe okraszone w niektórych utworach niezwykle głębokim, przepięknym głosem lidera hipnotyzuje jednak już od pierwszych sekund. Główną cześć naszego tegotygodniowego mocograja stanowi jeden z najsłynniejszych wenezuelskich standardów – El diablo suelto. Diabeł zdecydowanie jest tutaj na wolności. Kolejne wirtuozerskie piruety Maseckiego dookoła tematu utworu nie pozwalają oderwać się od tego szalonego tańca nawet na sekundę. Walc okraszony z obu stron karnawałem to ledwie przedsmak atrakcji, które czekają na słuchacza na reszcie albumu. Jeśli Wam również w którymś momencie śnieg odrobinę zbrzydnie, to lot do Ameryki Południowej jest bliżej, niż mogłoby się wydawać.

Michał Lach